Z roku na rok rośnie liczba uczestników PPK wypłacających środki ze swoich rachunków. Specjaliści ds. kadr mówią, że pracownicy często traktują oszczędności emerytalne jak zastrzyk gotówki i dodatkową premię od pracodawcy.

Z procentowych danych otrzymanych przez DGP z Polskiego Funduszu Rozwoju, który zarządza PPK, wynika, że w 2021 r. takich osób było 3,57 proc., w 2022 r. – 5,64 proc., a w 2023 r. już 8,98 proc. Tendencja jest wzrostowa.

– Większość naszych pracowników odkłada pieniądze na kontach PPK i traktuje je jak zabezpieczenie na emeryturę, ale jest kilka osób, które regularnie wypłacają. Zazwyczaj decydują się na to co kwartał lub co pół roku, po zgromadzeniu na koncie większej sumy – mówi Paweł Błaszkowski, specjalista ds. kadr i płac z firmy produkcyjnej w Wejherowie.

Pracownicy traktują te wypłaty jak dodatkową premię i instruują się nawzajem o możliwości wycofania zgromadzonej gotówki i korzyściach, jakie to daje. Wolą pobrać oszczędności z PPK, zamiast odkładać na emeryturę. Jest to niezgodne z założeniami systemu opracowanego jako dodatkowe źródło emerytur, jednak zgodne z prawem – dodaje Anna Dębska-Lange, prezes spółki ITD PSA.

Rok 2023 był wyjątkowy pod względem wypłat z PPK. Na 3,39 mln oszczędzających na koniec roku zanotowano 304 021 uczestników z co najmniej jedną transakcją zwrotu. Liczba osób wypłacających pieniądze z rachunku PPK wzrastała trzy- lub czterokrotnie z miesiąca na miesiąc w styczniu i lutym 2023 r. Powodem tego trendu mogła być wzmożona kampania dotycząca autozapisu do programu, która była prowadzona w pierwszych miesiącach 2023 r. Część uczestników PPK, po otrzymaniu informacji od pracodawców o autozapisie, przypomniała sobie, że posiada PPK i gromadzi na nim oszczędności. Dla wielu z nich wysokość zgromadzonych środków finansowych była pozytywnym zaskoczeniem i postanowili je wypłacić. Potwierdza to menedżer w dużej firmie, który chce zachowac anonimowość.

– Widzimy taką tendencję po autozapisie. Ludzie zaczęli doczytywać szczegóły programu i wypłacają zgromadzone oszczędności nieco częściej niż wcześniej. Niestety wydają te pieniądze na bieżącą konsumpcję, co jest najgorszym możliwym scenariuszem – mówi.

Ile można dostać

Pracownik zarabiający najniższą krajową – 4242 zł brutto – miesięcznie odkłada na konto 84,84 zł (2 proc. wynagrodzenia podlegającego oskładkowaniu ZUS). Pracodawca dokłada 63,63 zł, co w sumie da 148,47 zł oszczędności w miesiącu. Po roku na koncie pracownik będzie miał ze swoich oszczędności 1018,08 zł, a od pracodawcy dodatkowo 763,56 zł. Jeżeli zdecyduje się na wycofanie pieniędzy, otrzyma kwotę pomniejszoną o 30 proc. wpłat sfinansowanych przez pracodawcę. Zostaną one przekazane na konto emerytalne oszczędzającego. Pracownik otrzyma więc ok. 1552,57 zł pomniejszone o 19-proc. podatek od zysków kapitałowych. Niedługo podatek ten będziemy płacić dopiero po przekroczeniu kwoty wolnej od podatku Belki, która ma zacząć obowiązywać już w tym roku.

Jeśli ktoś zarabia średnią krajową – 7800 zł – wypłaci z konta PPK 2854,80 zł, a 421,20 odłoży na konto emerytalne w ZUS. Dla wielu osób stanowi to pokaźny zastrzyk gotówki, którego nie otrzymałyby od pracodawcy, gdyby nie przystąpiły do PPK. Ze statystyk wynika, że w większości przypadków zgromadzone środki wypłacają osoby, które osiągają dochody dużo wyższe niż najniższa krajowa.

Pracownicy testują

PFR przekonuje, że utrwalenie się wśród ludzi zaufania do tego programu wymaga czasu, a korzystanie z możliwości zwrotu środków jest elementem poznawania możliwości i założeń PPK. Dla wielu uczestników to sygnał, że program działa, i powód, aby zaufać PPK na dłużej.

– W ten sposób uczestnicy testowali funkcjonowanie systemu – tłumaczy biuro prasowe PFR. – Uważamy, że wzmożone wypłaty to trend chwilowy, który na dłuższą metę może być korzystny dla programu. Jego uczestnicy przekonują się o prywatności swoich pieniędzy oraz o atrakcyjności oszczędzania w PPK. Najważniejsze jest to, że większość osób wypłacających pieniądze pozostaje aktywnymi uczestnikami planów, a liczba uczestników przez cały czas rośnie.

PFR spodziewa się, że liczba wypłacających regularnie pieniądze będzie stopniowo spadać i docelowo nie będzie przekraczała 3–4 proc. Twierdzi, że jak pokazuje przykład krajów, które wprowadziły podobne programy, uczestnicy z czasem powinni dostrzegać nie tylko doraźne, ale przede wszystkim długoterminowe korzyści z oszczędzania. Podobne programy funkcjonują m.in. w Wielkiej Brytanii i Nowej Zelandii. W początkowym okresie wdrażania systemu wypisujących się uczestników było w granicach 50 proc. W kolejnych latach zaufanie do programu zwiększyło się znacznie, a partycypacja wzrosła (70 proc. w Nowej Zelandii, 80 proc. w Wielkiej Brytanii). Jak widać, PFR liczy, że u nas zrealizuje się ten sam scenariusz.

Na razie rząd nie zakłada żadnych zmian w funkcjonowaniu PPK. ©℗