- Wysokie odszkodowanie może sprzyjać zgłaszaniu nieistotnych naruszeń albo wręcz zdarzeń nieprawdziwych. W takim przypadku niekiedy pracodawca będzie się mógł uchylić od odpowiedzialności za działania odwetowe. Będzie to jednak dość trudne w praktyce - mówi dr Damian Tokarczyk, adwokat, of counsel w kancelarii Raczkowski.

Resort pracy przygotował nową wersję projektu ustawy dotyczącej sygnalistów (pisaliśmy o tym: „Jest nowy projekt ustawy o sygnalistach”, DGP 48/2024). Przewiduje on, że za odwet wobec sygnalisty, czyli np. zwolnienie go z pracy, firma zapłaci minimum 12-krotność przeciętnej płacy i zadośćuczynienie. Jeśli chodzi o samo odszkodowanie, pod uwagę jest brane przy tym przeciętne miesięczne wynagrodzenie w gospodarce narodowej w poprzednim roku, ogłaszane przez prezesa Głównego Urzędu Statystycznego. Według ostatniego komunikatu GUS w 2023 r. wyniosło ono 7155,48 zł, co oznacza, że obecnie tytułem odszkodowania dla sygnalisty trzeba by wypłacić co najmniej 85 865,76 zł. Czy to wygórowana kwota, czy raczej wręcz przeciwnie, jest ona za niska?
ikona lupy />
dr Damian Tokarczyk, adwokat, of counsel w kancelarii Raczkowski / Materiały prasowe / fot. Materiały Prasowe

Taka wysokość odszkodowania świadczy o tym, że ma ono pełnić funkcję niemalże wynagrodzenia sygnalisty, a nie tylko samego odszkodowania. Warto pamiętać, że minimalne odszkodowania za mobbing pracownika wynosi „zaledwie” minimalne wynagrodzenie za pracę. Jednocześnie tak wysokie odszkodowanie pełni częściowo funkcję kary dla pracodawcy, a więc ma za zadanie zastępować sankcje karne. Wysokość proponowanego minimalnego odszkodowania jest wyższa zarówno od wielu odszkodowań orzekanych za mobbing, jak i grzywien orzekanych w postepowaniu karnym – trudno to uznać za uzasadnione. Zwłaszcza że wiele wymienianych w projekcie ustawy działań odwetowych ma mniejszy ciężar gatunkowy niż chociażby mobbing.

Czy taka wysokość rekompensaty będzie sprzyjać działalności sygnalistów, w tym tych rzekomych, dokonujących niepotwierdzonych zgłoszeń? I czy pracodawca ma jakieś możliwości obrony przed nimi?

Odszkodowanie, które z racji swojej wysokości jest de facto wynagrodzeniem, może sprzyjać zgłaszaniu nieistotnych naruszeń albo wręcz nieprawdziwych. W przypadku fałszywych zgłoszeń, jeśli pracodawca będzie w stanie udowodnić, że sygnalista wiedział, że zgłoszenie jest nieprawdziwe, będzie się mógł uchylić od odpowiedzialności za działania odwetowe. Będzie to jednak dość trudne w praktyce.

Istotną zmianą w projekcie jest również dodanie nowych dziedzin, których mogą dotyczyć zgłoszenia naruszeń. To prawo pracy i korupcja, handel ludźmi oraz wolności i prawa człowieka i obywatela. Jakie mogą być skutki takiego rozszerzenia obszarów whistleblowingu?

Przede wszystkim ogromnie zwiększy to liczbę zgłoszeń podlegających ustawie. Większość zgłoszeń nieprawidłowości w firmach dotyczy właśnie naruszeń prawa pracy – od uchybień w zakresie czasu pracy, przez naruszenia z obszaru bhp, po dyskryminację i mobbing. Wszystkie te przypadki, według projektu, będą podlegać ustawie, a sygnalista ochronie przewidzianej w jej przepisach. Sądzę, że to dobry kierunek, ponieważ ujednolici standard ochrony w przypadku większości zgłoszeń. Wymusi też na pracodawcach zwiększenie poziomu ochrony osób zgłaszających naruszenia i obejścia prawa pracy. Niestety może to być wykorzystywane przez pracowników, w tym organizacje związkowe, do nadużywania tej ochrony.

Niezwykle ważną zmianą dla firm jest też wydłużenie okresu wejścia w życie ustawy. Poprzedni projekt zakładał miesięczne vacatio legis i dodatkowy miesiąc dla firm i instytucji na ustalenie procedur zgłoszeń wewnętrznych i zewnętrznych. Obecna propozycja to trzy miesiące od dnia ogłoszenia ustawy, a dla przepisów dotyczących zgłoszeń zewnętrznych – sześć miesięcy. Czy to wystarczający czas na wdrożenie nowych regulacji?

Projektodawcy tym razem przewidzieli nawet nazbyt długi okres vacatio legis. O projekcie ustawy mowa jest od ponad dwóch lat. Świadomość istnienia whistleblowingu w tym czasie znacznie wzrosła – spora część firm, które obejmie ustawa, ma już wypracowane schematy postępowania. Wydaje się, że trzymiesięczny okres dostosowawczy byłby wystarczający. Projektodawcy zapewne chcą pójść na rękę organom państwowym, które są w znacznie mniejszym stopniu przygotowane na wejście w życie ustawy.

Wydaje się, że nowy projekt wzmacnia też ochronę sygnalisty. Będzie on chroniony już od chwili dokonania zgłoszenia lub ujawnienia publicznego, a zaświadczenia o podleganiu sygnalisty ochronie trzeba będzie wydać w terminie jednego miesiąca. Czy to zachęci do kierowania zgłoszeń whistleblowingowych?

Najważniejszą dla pracowników zachętą do dokonywania zgłoszeń jest przekonanie, że środki ochrony – w tym zakaz działań odwetowych – będą skuteczne. W tym kierunku z pewnością zmierza też znaczące zwiększenie minimalnego odszkodowania należnego sygnaliście w przypadku działań odwetowych.

Warto odnotować, że zmienił się również tytuł projektowanej regulacji – z ustawy o ochronie osób zgłaszających naruszenia prawa na ustawę o ochronie sygnalistów. Tym samym zgłaszający naruszenia prawa został już oficjalnie sygnalistą. Czy ta zmiana może mieć jakieś praktyczne konsekwencje?

Ta zmiana ma na celu przede wszystkim ułatwienie komunikacji. Termin „sygnalista” jest powszechnie używany w obrocie i w praktyce. Poza tym obejmuje on także osobę dokonującą ujawnienia publicznego, która pozostawała poza zakresem terminu „osoba zgłaszająca”. ©℗

Rozmawiała Karolina Topolska