Ministerstwo Rozwoju i Technologii właśnie przekazało do konsultacji projekt ustawy o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw wprowadzającej tzw. urlop dla przedsiębiorców. To pierwszy krok w kierunku realizacji zapowiedzi premiera, zgodnie z którą nowe rozwiązanie zacznie obowiązywać jeszcze w tym roku, a sam projekt je wprowadzający zostanie przyjęty przez rząd do końca marca. Opóźnień nie można jednak wykluczyć, bo konsultacje są szeroko zakrojone – zaproszono do nich ok. 500 organizacji.

Projekt przewiduje wprowadzenie wakacji od składek dla przedsiębiorców od 1 października 2024 r. Główne jego założenia nie odbiegają od ostatnich zapowiedzi. W myśl projektu wakacje obejmą obowiązek opłacania składek na ubezpieczenia społeczne oraz na fundusze: Pracy i Solidarnościowy przez jeden miesiąc w roku. Składki za miesięczny urlop pokryje budżet państwa w wysokości obliczonej od najniższej podstawy wymiaru dla danego ubezpieczonego. Kwoty te będą wolne od PIT. Zwolnienie z obowiązku opłacania składek ma dotyczyć wyłącznie własnych składek przedsiębiorcy, a więc już nie tych opłacanych np. za pracowników. Nie obejmie ono też składki na ubezpieczenie zdrowotne. Nowa ulga jest adresowana tylko do mikroprzedsiębiorców, czyli firm zatrudniających średniorocznie mniej niż 10 pracowników i spełniających warunki w zakresie wysokości obrotów netto lub sumy aktywów (w uproszczeniu – do 2 mln euro).

Rząd podkreśla, że osoby korzystające z wakacji składkowych nadal pozostaną w systemie ubezpieczeń społecznych. Zwolnienie nie będzie wymagało formalnego zawieszenia działalności i będzie można w tym czasie m.in. uzyskiwać z niej przychody.

Projekt przewiduje, że wniosek o zwolnienie płatnik składek będzie mógł złożyć w miesiącu poprzedzającym ten, który ma zostać nim objęty. Czyli podanie będzie można przesłać do ZUS nawet ostatniego dnia miesiąca, na dzień przed skorzystaniem ze zwolnienia. ZUS zaś ma rozstrzygać o zwolnieniu do 40 dni od dnia złożenia kompletnego wniosku.

Zdaniem Joanny Torbé-Jacko, adwokat z kancelarii Torbé i Partnerzy, ekspertki Business Centre Club ds. prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, choć samą inicjatywę wprowadzenia urlopu od składek ZUS trzeba uznać za godną uznania, to jednak do projektu można mieć kilka zastrzeżeń.

– Pierwsze to kwestia tego, że zwolnienie będzie udzielane nie automatycznie, ale na wniosek przedsiębiorcy. Najwięcej wątpliwości jest związanych z 40-dniowym terminem na rozpoznanie wniosku. Cała procedura ustawowa została bowiem tak zaplanowana, żeby na styk zdążyć z terminami – zauważa. Jak tłumaczy ekspertka BCC, nawet gdyby przedsiębiorca złożył wniosek w ostatnim dniu miesiąca, to musi on zostać rozpoznany jeszcze przed terminem na opłacenie składek za miesiąc, w którym miało zostać udzielone zwolnienie. Przykładowo wniosek złożony 30 listopada, w którym przedsiębiorca wnioskuje o zwolnienie go ze składek w grudniu, powinien zostać rozpoznany do 9 stycznia, a więc przed terminem opłacenia składek za grudzień (ten mija 20 stycznia).

– Niemiej jednak to jest stan idealny. W praktyce należy się spodziewać, że termin nie będzie dochowywany. Zwłaszcza w przypadku konieczności pozyskania dodatkowych wyjaśnień czy przeprowadzenia postępowania administracyjnego. Wtedy powstaje pytanie: co ma zrobić przedsiębiorca? W ustawie powinno być jasno wskazane, że nie ponosi on odpowiedzialności za nieopłacenie składek w terminie, jeżeli ZUS nie rozpoznał jego wniosku do 40 dni, i może wstrzymać się z zapłatą do czasu jego rozpoznania – uważa Joanna Torbé-Jacko. – Ponadto powstaje pytanie, czy aby odciążyć urzędy, zwolnienie nie powinno jednak przebiegać bardziej na zasadzie automatyzmu – dodaje.

Zgodnie z projektem ze zwolnienia nie skorzystają ci, którzy wykonują działalność na rzecz byłego pracodawcy (ma to przeciwdziałać wypychaniu na samozatrudnienie), a także osoby, które w miesiącu poprzedzającym złożenie wniosku nie podlegały ubezpieczeniom społecznym. Nowa ulga ma stanowić pomoc publiczną realizowaną w formule de minimis, tak więc nie sięgną po nią ci, którzy nie dysponują limitem tej pomocy pozwalającym na skorzystanie ze zwolnienia.

– Jeśli chodzi o wyłączenie osób B2B, które uprzednio pracowały na podstawie umowy o pracę, to wydaje się, że pomysłodawcy niesłusznie wykluczają w ten sposób przynajmniej część osób ze zwolnienia. Ustawodawca nie może zakładać z góry, że przedsiębiorca narusza prawo. Dopiero jeśli ZUS stwierdzi obejście prawa, to powinien odmówić zwolnienia – uważa ekspertka BCC. ©℗