Wszystko wskazuje na to, że gabinet premiera Mateusza Morawieckiego chce jeszcze przed oddaniem władzy skierować do Sejmu projekt emerytur stażowych. To kolejna propozycja obecnego obozu, która może sporo namieszać.

Projekt ustawy o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw, którego celem jest wprowadzenie emerytur stażowych, pojawił się wczoraj jako zapowiedź ujęta w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów (sam projekt w chwili zamknięcia tego wydania DGP nie był jeszcze upubliczniony). Obecny rząd chce go przyjąć jeszcze w tym kwartale.

Posłowie z partii opozycyjnych, oceniając ruch ustępującego rządu, nie zostawiają na nim suchej nitki.

– Obecny rząd wrzuca teraz w ramach projektów wszystko to, czego nie zrobił przez osiem lat. PiS chce to wszystko zrzucić na opozycję, która ma teraz większość parlamentarną. A przecież emerytury stażowe to jest ich obietnica, której nie zrealizowali.

Niech teraz uderzą się w pierś i rozliczą ze wszystkich swoich niezrealizowanych obietnic – stwierdza Marzena Okła-Drewnowicz, posłanka Koalicji Obywatelskiej.

Z kolei Anna Maria Żukowska z Lewicy przypomina, że obóz Zjednoczonej Prawicy od prawie czterech lat nie zajął się projektem dotyczącym emerytur stażowych wniesionym przez Lewicę.

– PiS nie chciał procedować tego projektu, a teraz udaje, że chce jeszcze coś zrobić dla emerytów. Gdyby ich zamiary były uczciwe, to ten projekt uchwaliliby jeszcze przed wyborami – uważa posłanka Lewicy.

Kolejny „prezent” dla nowej ekipy rządzącej

Należy się spodziewać, że jeszcze przed przekazaniem władzy (zakładając, że nowy rząd Mateusza Morawieckiego nie uzyska w Sejmie wotum zaufania), PiS będzie chciał projekt emerytur stażowych przyjąć na etapie Rady Ministrów i następnie przekazać do Sejmu. To już kolejny taki projekt w ostatnich dniach, m.in. po propozycji zmian w przepisach o zakazie handlu (dotyczy ona przeniesienia niedzieli handlowej w bieżącym roku z Wigilii na 10 grudnia) czy projekcie wprowadzenia dodatków do wynagrodzeń osób zatrudnionych w instytucjach pomocy społecznej. Oczywiście już w Sejmie losy projektu przewidującego emerytury stażowe są niepewne, ale wszystko wskazuje na to, że temat emerytur stażowych na nowo odżyje w debacie parlamentarnej. Nowy marszałek Sejmu, Szymon Hołownia, już odmroził nawet projekt obywatelski, przygotowany przez NSZZ „Solidarność (został on przekazany do I czytania).

Swoje pomysły ma też dotychczasowa opozycja. Co ciekawe, propozycja wprowadzenia emerytur stażowych od lat jest postulatem lewej strony sceny politycznej, a dotychczasowe propozycje Lewicy przebijają swą atrakcyjnością te PiS-owskie (patrz: infografika). Jednak w umowie koalicyjnej zapowiedź wprowadzenia emerytur stażowych nie wybrzmiewa mocno. Mowa jest w niej tylko o tym, że państwo powinno zapewnić godne warunki życia emerytom i rencistom.

W najnowszej propozycji Rady Ministrów mocno się podkreśla, że obecny projekt stanowi realizację zobowiązania rządu z czerwca br., kiedy to premier Mateusz Morawiecki podpisał porozumienie z NSZZ „Solidarność”. O emeryturach stażowych jest też mowa w programie PiS Bezpieczna przyszłość Polaków.

Krytyka pracodawców

Wprowadzenie emerytur stażowych to zmiana, która jest bez wątpienia oczekiwana przez ubezpieczonych – przyszłych emerytów i od lat postulowana przez reprezentujące ich związki zawodowe. Natomiast eksperci reprezentujący polski biznes podchodzą do niego krytycznie.

– Należy postawić sobie pytanie, jaką legitymację społeczną ma obecny rząd do forsowania kolejnych aktów prawnych. Niezależnie od tego, czy jest to dobry, czy zły projekt, to moment i forma wprowadzenia takiej regulacji teraz są niedopuszczalne w państwie prawa – stwierdza Joanna Torbé-Jacko, adwokat, ekspert Business Centre Club ds. prawa pracy i ubezpieczeń społecznych. Ekspertka przypomina, że kwestia emerytur stażowych nie pojawiła się wczoraj i wymaga bardzo pogłębionej dyskusji oraz przede wszystkim analiz i oszacowania skutków.

– Jest to temat ważny. System ubezpieczeń społecznych czekają ogromne wyzwania związane choćby z demografią. Wprowadzanie dzisiaj emerytur stażowych w takiej formie jest skazane na niepowodzenie. Jest to kolejny obszar, który trzeba będzie potem porządkować i naprawiać – uważa Joanna Torbé-Jacko.

W podobnym tonie wypowiada się dr Marcin Wojewódka, ekspert Instytutu Emerytalnego i Pracodawców RP.

– Godziny tego rządu są już policzone. Projekt ten odbieram więc jako kolejny etap hucpy, zagrywki politycznej, która ma pokazać, że obecny rząd chciał wprowadzić emerytury stażowe – wskazuje dr Marcin Wojewódka. – Zdziwienie budzi już samo to, że po ośmiu latach rządów PiS projekt ten jest procedowany dopiero teraz. Wprowadzenie emerytur stażowych partia ta deklarowała w każdej kampanii, czy to prezydenckiej, czy parlamentarnej. Ale mimo że mieli większość parlamentarną, to tego nie zrobili. Czyli oszukiwali – uważa ekspert Pracodawców RP.

Uwaga na skutki

Doktor Marcin Wojewódka przestrzega też przed skutkami przyjęcia emerytur stażowych w tej czy innej wersji. – Oczywiście emerytury stażowe, czyli te związane z wysługą lat, przepracowaniem określonego okresu, to nie jest polski wymysł. Takie rozwiązania istnieją, ale u nas powinny budzić niepokój, zważywszy na stosunkowo niski w skali Europy wiek przechodzenia na emeryturę, co dotyczy zwłaszcza kobiet – uważa ekspert Instytutu Emerytalnego.

Jego zdaniem emerytury stażowe doprowadzą do dalszego obniżenia efektywnego wieku emerytalnego.

– Propozycja obecnego rządu zakłada staż ubezpieczeniowy obejmujący okresy składkowe wynoszące co najmniej 38 lat dla kobiet i 43 lata dla mężczyzn.

To by oznaczało, że osoba, która rozpoczęła pracę, mając 18 lat, będzie mogła przejść na emeryturę mając 56 lat, jeśli jest to kobieta, albo 61, jeśli to mężczyzna. W praktyce byłoby to więc kolejne obniżenie wieku emerytalnego, w tym przypadku o cztery lata – wskazuje.

– To zbrodnia na kolejnych pokoleniach. Jeśli te wszystkie nieodpowiedzialne pomysły zostaną zrealizowane, będziemy musieli płacić wyższe podatki, bo żaden system nie utrzyma tylu emerytów – przekonuje dr Wojewódka. – Może jeśli będziemy mieć VAT w wysokości 29 proc., tak jak to jest na Węgrzech, to wystarczy nam, by załatać deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych spowodowany takimi posunięciami – ironizuje. ©℗

ikona lupy />
Świadczenie za wysługę lat / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe