Wielu polskich pracodawców długo czekało na wprowadzenie do Kodeksu Pracy przepisów o kontroli trzeźwości pracowników. Natomiast kiedy w lutym tego roku regulacja weszła w życie, okazało się, że wiele firm nie zdecydowało się na wprowadzenie badań w zakładach pracy. Dlaczego tak się stało?

Zgodnie z zapisami art. 221c Kodeksu Pracy, jeżeli jest to niezbędne do zapewnienia ochrony życia i zdrowia pracowników lub innych osób lub ochrony mienia, pracodawca może wprowadzić kontrolę trzeźwości pracowników. Kontrola trzeźwości nie może naruszać godności oraz innych dóbr osobistych pracownika.

Wprowadzenie kontroli trzeźwości, grupę lub grupy pracowników objętych kontrolą trzeźwości i sposób przeprowadzania kontroli trzeźwości, w tym rodzaj urządzenia wykorzystywanego do kontroli, czas i częstotliwość jej przeprowadzania, ustala się w układzie zbiorowym pracy lub w regulaminie pracy albo w obwieszczeniu, jeżeli pracodawca nie jest objęty układem zbiorowym pracy lub nie jest obowiązany do ustalenia regulaminu pracy. Pracodawca nie dopuszcza pracownika do pracy, jeżeli kontrola trzeźwości wykaże obecność alkoholu w organizmie pracownika wskazującą na stan po użyciu alkoholu albo stan nietrzeźwości w rozumieniu art. 46 ust. 2 albo 3 ustawy z dnia 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi albo zachodzi uzasadnione podejrzenie, że pracownik stawił się do pracy w stanie po użyciu alkoholu albo w stanie nietrzeźwości lub spożywał alkohol w czasie pracy.

Problematyczny pomiar przy użyciu metody spektrometrii w podczerwieni

Adwokat Martyna Dziedzic wskazuje, że wprowadzenie przepisów o kontroli trzeźwości w Kodeksie Pracy niewątpliwie było potrzebne, ale wielu pracodawców w praktyce wycofało się z przeprowadzania testów na obecność alkoholu w organizmie. - Rezygnacja była związana między innymi z możliwością żądania przez pracownika ponowienia badania za pomocą analizatora wdechu metodą spektrometrii w podczerwieni. Koszt zakupu takiego sprzętu to ok. 20-30 tysięcy złotych i dla wielu pracodawców jest to zbyt duży wydatek. Uznali oni, że nie chcą ponosić takich kosztów i będą działać, tak jak dotychczas. To znaczy w sytuacji, kiedy będą podejrzewali, że osoba może być pod wpływem alkoholu, będą wzywać policję - wskazuje mecenas.

Niekonkretny zapis o godności i dobrach osobistych pracownika

Kolejnym problem, na który wskazują pracodawcy to interpretacja przepisu art. 221c § 2 mówiącego o tym, że kontrola nie może narażać godności oraz innych dóbr osobistych pracownika. - Pracodawcy boją się, że pracownicy będą kierować wobec nich oskarżenia, że kontrola trzeźwości naruszała ich godność. Bo na przykład odbywała się w obecności innych osób lub osoba, którą pracodawca zatrudnił do przeprowadzania badania zachowała się wobec badanego w nieodpowiedni sposób, na przykład podniesionym głosem zażądała poddania się kontroli, ponieważ ktoś uporczywie odmawiał - tłumaczy Martyna Dziedzic. - Moi klienci wręcz zaczęli obawiać się zarzutów o naruszenie dóbr osobistych pracowników. Do tego dochodzi jeszcze kwestia zarzutów o dyskryminację. Pracodawcy obawiają się, że nawet kiedy kontrola byłaby przeprowadzana losowo, to w sytuacji gdy pracownik zostałby kilkukrotnie wytypowany do badania, mógłby wskazać na dyskryminację jego osoby.

Jak wskazuje adwokat, najlepszym rozwiązaniem byłoby oczywiście przeprowadzanie kontroli w oddzielnym, specjalnie przeznaczonym do tego pomieszczeniu, bez obecności pozostałych zatrudnionych. Wówczas ryzyko oskarżeń o naruszenie godności pracownika mogłoby być mniejsze. Z uwagi jednak na to, że wielu pracodawców ze względów logistycznych nie było w stanie wskazać takiego odrębnego miejsca na kontrolę, wycofało się z wprowadzania w zakładzie pracy regulacji o kontroli trzeźwości.

Trudna współpraca ze związkami zawodowymi to dodatkowe problemy

Inny problem, który powstał na tle nowych przepisów wiąże się ze współpracą ze związkami zawodowymi. Kodeks Pracy nakazuje ustalenie w porozumieniu ze związkami zawodowymi grup pracowników, którzy będą objęci kontrolą trzeźwości. - Kiedy pracodawca zaczyna typować pracowników, którzy byliby regularnie poddawani badaniu, to związki dopytują, dlaczego akurat wybrano tę grupę, powołując się na dyskryminację tej grupy. W mojej opinii związki nie rozumieją istoty i celu, w jakim wprowadzono tę kontrolę i idą w kierunku zarzutów o dyskryminację jednych grup zawodowych względem innych, których pracodawca nie zamierza poddawać kontroli. Ponieważ próby dojścia do porozumienia ze związkami często kończą się fiaskiem, to pracodawcy rezygnują z wprowadzenia kontroli - ocenia Martyna Dziedzic.

Pracodawcy pozostawieni sami sobie

Jak wylicza rozmówczyni, prewencyjna kontrola na obecność alkoholu odbywa się obecnie zaledwie u kilku z jej klientów. - Przepisy KP nie są transparentne dla pracodawców i wymagają pomocy prawników w ich wykładni. Ich konstrukcja nie jest zbyt przyjazna, a ustawodawca wręcz cały czas rzuca pracodawcom kłody pod nogi. W mojej ocenie za daleko idzie formalizm tych regulacji w kwestii dokumentowania samej kontroli. Natomiast w kwestii przeprowadzania jej od strony praktycznej, pracodawcy zostali pozostawieni sami sobie - mówi prawniczka.