Iskrzy na linii związki zawodowe – rząd. Chodzi o najniższe wynagrodzenie na przyszły rok. Zdaniem związkowców w świetle przepisów propozycje rządu są za niskie. W grę wchodzi podwyżka o ponad 50 zł.

Najpóźniej w piątek rząd powinien poinformować, jaka będzie w przyszłym roku płaca minimalna, i opublikować rozporządzenie w tej sprawie. Ostatni projekt rozporządzenia mówił, że będzie to 4242 zł brutto od stycznia i 4300 zł brutto od lipca 2024 r.

Ale zdaniem związkowców to za mało. I nie chodzi o to, że chcieliby po prostu więcej. Uważają, że rząd źle policzył przyszłoroczne minimalne wynagrodzenie: powinno ono zostać powiększone dodatkowo o wskaźnik związany ze wzrostem PKB. A to oznacza, że kwoty, jakie proponują rządzący, powinny zostać automatycznie podniesione o ok. 53 zł.

Różnica zdań bierze się stąd, że wspomniany wskaźnik uwzględnia się lub nie w zależności od tego, jaka jest relacja płacy minimalnej do przeciętnego wynagrodzenia w danym roku. Sęk w tym, że w tym roku płaca minimalna rosła dwa razy: od stycznia do 3490 zł brutto, a od lipca – do 3600 zł brutto i teoretycznie obie te liczby mogą być brane pod uwagę do wyliczeń.

Tak, mamy spór, bo my przepisy interpretujemy inaczej niż strona rządowa potwierdza Norbert Kusiak, dyrektor wydziału polityki gospodarczej w Ogólnopolskim Porozumieniu Związków Zawodowych.

Z naszych informacji wynika, że sprawą rząd ma się zająć jeszcze w czwartek. – Niewykluczone, że przebije swoje wcześniejsze propozycje, by nie wikłać się w spory ze związkowcami mówi nasz informator. Inny dodaje, że takie zagranie może być podyktowane kampanią wyborczą.

Podejście związkowców krytykują pracodawcy. – Z punktu widzenia gospodarki jeszcze większy wzrost minimalnego wynagrodzenia będzie tylko utrudniać wychodzenie z okresu wysokiej inflacji – ostrzega Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. I dodaje, że skutkiem może być też szkodliwe spłaszczenie struktury płac nie tylko w sektorze publicznym, lecz także prywatnym.

Co związki zrobią, jeśli rząd nie uwzględni ich uwag? – Oczekujemy ekspertyzy prawnej Rady Dialogu Społecznego – słyszymy z ich strony. Z kolei pracodawcy liczą na korzystną dla nich interpretację prawną resortu pracy.