Rząd musi wesprzeć na nowo aktywizację zawodową kobiet – uważa RPO. Tak samo twierdzą eksperci. Ich zdaniem ostatnie nowelizacje kodeksu pracy to krok naprzód, ale wciąż niewystarczający. Potrzebne są dalsze zmiany – systemowe i społeczne.

Brak aktywności zawodowej kobiet opiekujących się dziećmi to setki miliardów strat dla gospodarki, a także problem dla samych matek i ich rodzin. Na problem zwrócił ostatnio uwagę Marcin Wiącek, rzecznik praw obywatelskich. Widząc potrzebę systemowego działania w tej kwestii, wystąpił do Marleny Maląg, szefowej resortu rodziny i polityki społecznej, z pytaniem, czy prowadzone są prace nad zmianami w prawie, które wspierałyby matki w podjęciu decyzji o powrocie na rynek pracy.

– Według badań aż 94 proc. kobiet planuje wrócić do pracy po urodzeniu dziecka. W rzeczywistości wciąż niewielu z nich udaje się łączyć aktywność zawodową z macierzyństwem. To sygnał, że w systemie prawnym brakuje rozwiązań wspierających powrót kobiet na rynek pracy – mówi Marcin Wiącek w nagraniu, które towarzyszy wystąpieniu. Zwraca uwagę, że to głównie na ustawodawcy spoczywa odpowiedzialność za stworzenie takiego systemu, aby ci, którzy chcą wspierać rodziców na rynku pracy, mieli do tego skuteczne narzędzia. Dodaje też, że odpowiednie działania na rzecz szerszego otwarcia dostępu do rynku pracy powinny być podejmowane również u pracodawców i na szczeblu samorządowym.

Badania rynku pracy nie pozostawiają złudzeń. Na problem matek z powrotem na rynek pracy składa się wiele czynników. W części przypadków jest to brak możliwości łączenia opieki nad dzieckiem ze względu na rodzaj czy organizację pracy. Powrót do pracy oznacza też trudności logistyczne związane z zapewnieniem dzieciom w tym czasie opieki w różnych placówkach często oddalonych od siebie, domu i miejsca pracy. Matki mają też obawy o niezrozumienie ze strony pracodawcy w razie konieczności nieobecności w pracy i skorzystania z zasiłku opiekuńczego z powodu choroby dziecka.

Kodeks sprzyja

Rzecznik i eksperci podkreślają, że ostatnie zmiany m.in. w kodeksie pracy – wynikające z wdrożenia unijnej dyrektywy work-life balance, a wcześniej z wprowadzenia przepisów o pracy zdalnej – wychodzą naprzeciw oczekiwaniom matek wracającym na rynek pracy. Jeśli chodzi o pracę zdalną, rodzice zyskali mocniejszą pozycję w ubieganiu się o ten tryb pracy (pracodawca co do zasady musi uwzględnić ich wniosek w tej sprawie). Poza tym dzięki implementacji prawa UE rodzice mają też możliwość pracy w ramach tzw. elastycznej organizacji pracy (która obejmuje m.in. ruchomy i indywidualny rozkłady czasu pracy czy pracę zdalną), a także mogą korzystać z nowych urlopów: z powodu siły wyższej w pilnych sprawach rodzinnych czy opiekuńczego.

– Istotny dla matek jest też zakaz prowadzenia przygotowań do rozwiązania umowy o pracę w trakcie urlopu macierzyńskiego i rodzicielskiego – zwraca uwagę Robert Lisicki, ekspert Konfederacji Lewiatan.

Nie bez znaczenia jest też krok w kierunku bardziej równego podziału opieki między rodziców, czemu ma sprzyjać przyznanie dziewięciu tygodni urlopu rodzicielskiego na wyłączność dla drugiego rodzica, którym w zdecydowanej większości przypadków będzie ojciec dziecka. Zdaniem ekspertów potrzeba jednak dalszych zmian w tym obszarze, w tym również społecznych.

– Tak długo jak opieka nad dziećmi będzie domeną kobiety, tak długo pracodawcy będą wykluczać je z rynku pracy. Rachunek zysków i strat jest dla nich prosty. Jeśli to kobiety znikają z powodu urlopu rodzicielskiego czy choroby dziecka, wolą stawiać na mężczyzn – wskazuje Agnieszka Krzyżak-Pitura, prezeska Fundacji „Rodzic w mieście”, na której badania powołuje się RPO. Ekspertka zwraca uwagę, że jesteśmy w połowie wakacji, podczas których szkoły i większość przedszkoli jest zamkniętych.

– To dodatkowe dwa miesiące opieki, którą muszą zapewnić rodzice. Ta luka systemowa powoduje konieczność łatania na własną rękę urlopów i dni bezpłatnych dla rodziców. Nikt nie zastanawia się, jak rodzice dzieci radzą sobie z tym wyzwaniem. A takich dodatkowych dni w ciągu roku jest cała masa. I zazwyczaj nieobecność w pracy z ich powodu zgłasza kobieta – zaznacza.

Nadal niedoceniana u nas jest też możliwość pracy w niepełnym wymiarze. Według raportu Fundacji „Rodzic w mieście” zajmujemy szóste od końca miejsce w UE pod względem powszechności pracy w niepełnym wymiarze godzinowym. – Przyczyn należy upatrywać w niskich wynagrodzeniach i braku pomysłu pracodawców na zorganizowanie niepełnoetatowych stanowisk pracy – twierdzą autorzy.

Dziurawy system

Przede wszystkim jednak największą barierą w powrocie matek na rynek pracy jest niewystarczająca liczba miejsc opieki nad dzieckiem do lat trzech. A także trudność w dotarciu do nich, co wynika z braków w zakresie dostępności lokalnego transportu.

– System publicznej opieki nad dziećmi nie jest wystarczająco rozwinięty. Żłobki i przedszkola są mało dostępne. Placówki są często oddalone od siebie, domu i miejsca pracy, co powoduje dodatkowe trudności logistyczne. Wszystko to jest istotną barierą w łączeniu roli pracownika i rodzica – wskazuje RPO w piśmie do MRiPS. Zdaniem rzecznika należy więc rozważyć podjęcie działań systemowych w celu zapewnienia powszechnego i równego dostępu do zróżnicowanych form opieki dla dzieci do lat trzech bez względu na miejsce zamieszkania rodzica. Z danych GUS wynika bowiem, że placówki opieki nad dziećmi w tej grupie wiekowej działają tylko w połowie gmin w Polsce (a w przypadku gmin wiejskich – tylko w 36 proc.). Wprawdzie liczba tych placówek z roku na rok rośnie, ale bardzo wolno.

Ten problem, zdaniem ekspertów, jest kluczowy do rozwiązania, by jakiekolwiek ułatwienia w prawie pracy czy transfery o charakterze społecznym, jak 500+ (wkrótce 800+) czy rodzinny kapitał opiekuńczy, mogły odpowiednio zadziałać w praktyce.

– Nowe rozwiązania z kodeksu pracy, choć korzystne dla matek same w sobie, nie do końca przekładają się na rzeczywistość. A to ze względu na to, że decyzja o powrocie do pracy w pierwszym rzędzie uzależniona jest od dostępności infrastruktury usług publicznych w postaci opieki zapewnianej przez żłobki i przedszkola. A w tym zakresie mamy poważne braki – zaznacza Grzegorz Sikora, ekspert Forum Związków Zawodowych. Jego zdaniem byłoby inaczej, gdyby państwo zdało egzamin, a nie tylko ograniczało się do transferów pieniężnych. – Obecnie mamy do czynienia z kapitulacją państwa w zakresie zabezpieczenia infrastrukturalnego i usług publicznych. Rząd robi przelew w ramach 500+ i mówi „radźcie sobie sami” – zauważa. Jego zdaniem dziś powinniśmy oczekiwać od strony rządowej i całej klasy politycznej wspierania usług publicznych, w tym budowy infrastruktury publicznej i zapewniania godziwych płac w tych usługach. – Dopóki nie załatwimy tego problemu, to możemy wymyślać różne rozwiązania w kodeksie pracy, ale to nie wystarczy, by wspierać demografię – twierdzi.

Dzienny opiekun

Rzecznik praw obywatelskich zwraca również uwagę, że rozwój instytucjonalny opieki nad dziećmi do trzeciego roku życia bazuje przede wszystkim na żłobkach, a wciąż niedoceniona i w zasadzie niezbyt chętnie rozwijana pozostaje instytucja dziennego opiekuna.

„Zasadne wydaje się podjęcie działań w celu popularyzacji instytucji opiekuna dziennego jako formy opieki charakteryzującej się elastycznością i nieobciążoną nadmiernymi nakładami o charakterze infrastrukturalnym” – zaznacza Marcin Wiącek w piśmie do szefowej resortu rodziny.

Z tym postulatem zgadza się Agnieszka Krzyżak-Pitura.

– Zamiast budowania dużych, drogich i czasochłonnych żłobków, można postawić na dziennego opiekuna. Pozwala on na tworzenie punktowych, tam, gdzie są potrzebne, miejsc opieki, zarówno bardziej elastycznych jeśli chodzi o godziny pracy, jak i dające maluchom bardziej indywidualną opiekę. A to jest niezmiernie ważne dla matek i może przeważyć o decyzji dotyczącej powrotu do pracy – wskazuje. Prezeska Fundacji „Rodzic w mieście” dodaje, że dzienny opiekun daje również szansę na pracę samym matkom, ale także uchodźczyniom czy emigrantkom, które świadczą obecnie usługi opiekuńcze na czarnym rynku. – Dopłaty do zatrudnienia niani mogłyby również wyciągnąć te kobiety z szarej strefy i dać im szansę na godny zarobek wraz ze świadczeniami społecznymi – zauważa.

Prawo a praktyka

Same przepisy to jedno, ale – jak zgodnie twierdzą eksperci – potrzebujemy też zmiany postaw.

– Pracodawcy nadal niechętnie przedłużają matkom umowy po ich wygaśnięciu w trakcie urlopu rodzicielskiego. Ponadto wiele kobiet obawia się braku właściwej opieki nad dzieckiem w czasie ich nieobecności – zauważa Marcin Wiącek. RPO zwraca uwagę, że wspieranie pracujących rodziców opłaca się również samym pracodawcom. Efektem jest zmniejszona absencja i rotacja pracowników.

Jednakże, jak zauważa Robert Lisicki, widać trend w kierunku odpowiedzialnego podejścia pracodawców, którzy chcą dbać o dobrostan pracowników. Firmom zależy na pracownicach, które mają doświadczenie i kompetencje zawodowe. Ekspert zwraca uwagę, że okresy nieobecności kobiet są bardzo różne, czasami kobiety nie ma w pracy cztery–pięć lat, a nawet dłużej. – Podejście pracodawcy może zależeć od tego, na ile zawieszona jest ta aktywność zawodowa. Taki kilkuletni okres opieki utrudnia obydwu stronom powrót do realizacji stosunku pracy. Z jednej strony mamy do czynienia z dezaktualizacją kompetencji pracownika. Z drugiej często ktoś inny jest już zatrudniony na danym stanowisku i jest to już trwałe zastępstwo – wskazuje ekspert Lewiatana. ©℗

ikona lupy />
Bariery na drodze do pracy kobiet / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe