Niedawno został pan wiceprzewodniczącym Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych…
Odbieram to jako efekt mojego zaangażowania w działalność Związku Nauczycielstwa Polskiego, z którego się wywodzę. Znam OPZZ od lat. Związki zawodowe towarzyszą mi zresztą od początku mojej pracy naukowej. Zwróciłem się do kilku z nich o udzielenie informacji, gdy pisałem pracę doktorską. Danych nie dostałem, ale rozpoczęła się wtedy moja współpraca z ZNP.
Jaki ma pan plan na rozpoczynającą się kadencję?
Działam w organizacji, nie ma więc mowy o indywidualnym planie. Chcemy zmienić podejście młodych do związków zawodowych, tak by widzieli wartość w tych organizacjach. A do tego potrzebna jest zmiana w ogólnopolskim dialogu społecznym. Wyobrażam sobie związki jako mediatora w porozumieniach społecznych zawieranych między biznesem a zatrudnionymi. Wymaga to zmiany powszechnej obecnie negatywnej narracji, że związki zawodowe wkraczają do firm, lęgną się w nich, przez co są niechciane przez pracodawców. Młodzi pracownicy nie widzą sensu w zatrudnianiu się na etatach i pełnym ubezpieczeniu w ZUS, bo wmawia się im, że tylko tracą w ten sposób pieniądze. Tymczasem gwarancje wynikające z prawa pracy i związki zawodowe reprezentujące interesy pracowników to zdobycz cywilizacyjna, z której nie powinniśmy i nie możemy rezygnować.