Rząd robi kolejny krok w kierunku transformacji sektora energetycznego i proponuje system osłon dla pracowników energetyki i kopalni węgla brunatnego. To wykonanie umowy społecznej z grudnia ubiegłego roku. Ale poza państwowymi spółkami obejmie też prywatne.

Rząd przygotował projekt ustawy o osłonach socjalnych dla pracowników sektora elektroenergetycznego i branży górnictwa węgla brunatnego. Proponowana regulacja, pilotowana przez Ministerstwo Aktywów Państwowych, przewiduje wprowadzenie świadczeń - osłon socjalnych - w postaci odpłatnych urlopów energetycznego i górniczego oraz jednorazowych odpraw pieniężnych. Będą one dostępne dla pracowników tych sektorów w okresie wyłączania jednostek wytwórczych (bloków energetycznych) oraz redukcji wydobycia węgla brunatnego. Jest to związane z transformacją sektora energetycznego w związku ze stopniowym odchodzeniem od wysokoemisyjnych źródeł energii na rzecz rozwoju źródeł nisko- i zeroemisyjnych.
- Wygaszone ma być ok. 15-17 proc. tego sektora - szacuje Krzysztof Kisielewski, przewodniczący Ogólnokrajowego Zrzeszenia Związków Zawodowych Pracowników Ruchu Ciągłego, współprzewodniczący Trójstronnego Zespołu ds. Branży Energetycznej.
Projekt ustawy stanowi wypełnienie zobowiązań, jakie przyjął na siebie rząd w umowie społecznej z 22 grudnia 2022 r. Jak podaje MAP, stanowi on jednak rozszerzenie postanowień tej umowy również na zatrudnionych w przedsiębiorstwach prywatnych (umowa dotyczyła tylko spółek państwowych).
- To dobra decyzja, bo w sektorze prywatnym sytuacja pracowników jest szczególnie trudna - stwierdza Krzysztof Kisielewski.
Projekt ustawy, podobnie jak ww. umowa, nie dotyczy kopalń węgla kamiennego. Górnictwo węgla kamiennego ma już swoją umowę z 2021 r. i odrębne regulacje związane z transformacją energetyczną. Jak podaje Krzysztof Kisielewski, już teraz jednak trwają negocjacje kolejnej umowy dla pozostałej części energetyki, czyli dla ciepłowni, elektrociepłowni, dystrybucji, obrotu energią, serwisu i centrów usługi wspólnych.

Kto skorzysta z dotacji

Projekt przewiduje przyznanie dotacji z budżetu państwa na świadczenia dla ok. 23 tys. pracowników. Z urlopów energetycznego lub górniczego skorzystają pracownicy biorący udział w procesie wydobycia węgla brunatnego albo wytwarzania energii elektrycznej, jeśli brakuje im mniej niż cztery lata do emerytury. Jeśli więcej - mogą otrzymać jednorazową odprawę pieniężną. Urlopy będą odpłatne na poziomie 80 proc. płacy jak za urlop wypoczynkowy, a odprawa - w kwocie 12-krotności takiej pensji.
- Po wstępnej analizie jesteśmy zadowoleni z kształtu tego projektu. Ostateczne stanowisko wypracujemy na wspólne posiedzenie zespołów trójstronnych ds. branży energetycznej i ds. węgla brunatnego. Nie sądzę jednak, abyśmy mieli do niego większe uwagi - mówi Krzysztof Kisielewski. Zwraca jednak uwagę na potrzebę zmiany załącznika do projektu. - Określa on wykaz prac, które uprawniają do skorzystania z osłon socjalnych. Oczekiwalibyśmy raczej wskazania stanowisk pracy, które będą się kwalifikować do objęcia świadczeniami. Taka zmiana byłaby istotna z puntu widzenia ZUS, który ma ustalać okresy uprawniające pracownika do emerytury i okres urlopu energetycznego lub górniczego niezbędny do nabycia uprawnień emerytalnych, co jest warunkiem udzielenia tych urlopów - wskazuje.
Ważne dla związkowców jest też to, że to od decyzji pracownika zależy, czy skorzysta on z uprawnienia. - Nie chcieliśmy sytuacji, w której pracodawca na siłę czyściłby zakład pracy na podstawie tej ustawy - zaznacza Kisielewski.
Zwraca on także uwagę, że na podstawie umowy społecznej pracodawcy do 31 grudnia 2033 r. muszą utrzymać miejsca pracy i dotychczasowe uprawnienia pracowników. W razie naruszenia tego postanowienia będą musieli wypłacać odszkodowania - nawet do wysokości 33-krotności wynagrodzenia urlopowego pracownika. A te będą często korzystniejsze niż świadczenia z tytułu nowych urlopów. - Od 1 styczni 2034 r. już tej osłony nie będzie. Wtedy realnie pracownicy zaczną chętniej korzystać z tych urlopów, bo nie będą już mieli alternatywy w postaci odszkodowania z umowy - wskazuje.
Zauważa przy tym, że dziś średnia wieku w energetyce to 50-54 lata, więc za 10 lat połowa tych pracowników skorzysta już z emerytury. Osłony będą zaś przysługiwać tym, którzy jeszcze wieku emerytalnego nie osiągną.

Skala korzyści

Jak zauważa Joanna Torbé, adwokat z Kancelarii Adwokackiej Joanna Torbé & Partnerzy, na projektowane regulacje trzeba spojrzeć z punktu widzenia słusznościowego. - Z jednej strony kładziemy bowiem na szali grupę zawodową dość szczególną, długo pracującą w jednym miejscu i trudną do przekwalifikowania. Tym ludziom bardzo trudno odnaleźć się na rynku pracy i nie jest tak, że rynek ich od razu wchłonie - wyjaśnia. Dlatego w jej ocenie szkoda, że w tej ustawie nie ma programu przekwalifikowania osób odchodzących z zawodu (choć nie jest to problem tylko tej jednostkowej regulacji; brak systemu przekwalifikowania dotyczy też m.in. obywateli Ukrainy).
- Z drugiej jednak strony mamy też sektory bardzo niedofinansowane, jak np. oświata. Nauczyciele z pewnością nie mogą liczyć na tak duże wsparcie przy odchodzeniu z zawodu w związku z niżem demograficznym. Inne grupy zawodowe mogą więc poczuć się tym dotknięte. I choć istnieją argumenty obiektywne, by takie osłony przyznać, to ich rozmiar może nie zyskać akceptacji społecznej - stwierdza.
Joanna Torbé dodaje, że pakiet korzyści dla pracowników sektora energetycznego i branży górnictwa węgla brunatnego jest zakrojony szeroko.
- Podobnych pakietów nie było dla innych branż w trakcie kryzysów ani też w najtrudniejszym okresie pandemii COVID-19. Wydaje się, że zrobiono wiele, by zadowolić tę grupę zawodową i aby nie doszło do szerzej zakrojonych protestów. Niepokoje społeczne nie są teraz potrzebne, a ta grupa zawodowa potrafi je wzniecać - zauważa. Ekspertka podkreśla przy tym, że niewątpliwie projekt ten pojawia się w szczególnym czasie. - Czy to czujemy, czy nie, funkcjonujemy w gospodarce wojennej. I dodatkowe starcie z górnikami nie jest w tej chwili potrzebne. Stąd próby osiągnięcia porozumienia - mówi.
Uwagę zwraca również to, że tylko przez najbliższe 10 lat program pomocy ma kosztować blisko 1 mld 270 mln zł.
- To dosyć duża kwota, a nie są to wszystkie koszty. Warto też zauważyć, że na tym nie koniec wydatków budżetu państwa, bo świadczenia wypłacane na podstawie ustawy będą aż do końca 2053 r. Tak rozległe wparcie może razić inne grupy zawodowe, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, że dla innych grup społecznych tak znaczących transferów finansowych się nie przewiduje. Natomiast obiektywnie istnieją też argumenty, aby ją przyznać - zaznacza.
Program pomocowy musi jeszcze zaakceptować Komisja Europejska, ponieważ będzie to pomoc publiczna. - Wymaga on notyfikacji i akceptacji KE. I nie jest to tylko formalność, bo w przeszłości pomoc dla górników bywała już problematyczna. Ryzyko odmowy również istnieje - zauważa Joanna Torbé. ©℗
Nowe uprawnienia / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe