Prezydencja czeska w Radzie UE chce, by domniemanie stosunku pracy w przypadku pracy platformowej działało wtedy, gdy spełnione są trzy z siedmiu kryteriów. Przeciwni temu są europosłowie, którzy z takiej listy warunków w ogóle zamierzają zrezygnować.

Prace nad uregulowaniem statusu osób, które realizują zlecenia za pośrednictwem platform internetowych, toczą się obecnie równolegle w Radzie UE oraz w Komisji Zatrudnienia i Spraw Socjalnych (EMPL) Parlamentu Europejskiego. Przedmiotem negocjacji jest projekt dyrektywy w sprawie poprawy warunków pracy za pośrednictwem platform internetowych, przedłożony rok temu przez Komisję Europejską. Przewiduje on m.in. domniemanie stosunku pracy osób zarobkujących za pośrednictwem takich aplikacji jak Uber czy Glovo.

Unijne przepychanki

Rada UE w składzie ministrów ds. pracy próbowała wypracować własną wersję projektu na posiedzeniu 8 grudnia 2022 r., jednak bez powodzenia. Popieranej przez Polskę kompromisowej propozycji prezydencji czeskiej nie dało się bowiem uzyskać kwalifikowanej większości. Negocjacje w Radzie są trudne, bo dla niektórych państw członkowskich projekt obecnej prezydencji jest zbyt ambitny, a dla innych – za mało. Stanowiska poszczególnych krajów bywają skrajnie różne, m.in. z uwagi na znaczne odmienności ich systemów prawnych. Przykładowo, Polska nie ma domniemania stosunku pracy, w Austrii występuje pośredni status freelancera (pomiędzy pracownikiem a osobą samozatrudnioną), a maltańskie prawo krajowe już stanowi, że wszyscy pracujący z wykorzystaniem platform są pracownikami.
Tymczasem parlamentarna komisja EMPL projektem – do którego zgłoszono aż 1023 (sic!) poprawki – ma się zająć dziś, 12 grudnia. Etap najbardziej burzliwych negocjacji europosłowie mają już jednak za sobą, a z nieoficjalnych doniesień wynika, że udało się wypracować porozumienie. Jeśli EMPL je potwierdzi (przy czym szczegółowe kwestie mogą jeszcze podlegać modyfikacji), to projekt trafi zapewne na styczniową sesję plenarną PE. Kolejnym krokiem będzie zaś zderzenie stanowisk unijnych gremiów w trilogu.

Dwie koncepcje

Dyrektywa ma zapewnić, że tam, gdzie mamy do czynienia z faktycznym zatrudnieniem, zostanie ustalony stosunek pracy. Problematyczne jest to, że w projekcie zapisano domniemanie tego ostatniego. Co ważne, w propozycji prezydencji czeskiej utrzymano przepis, który rodzi ryzyko, że domniemanie będzie działać także wbrew woli obu stron umowy. – Natomiast właściwsze byłoby samo zobowiązanie państw członkowskich do tego, by w przypadku wykonywania zlecenia w warunkach charakterystycznych dla stosunku pracy uznawać, że mamy do czynienia z takim stosunkiem – uważa Robert Lisicki, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Projekt od początku zawiera listę elementów branych pod uwagę przy ocenie, czy platforma jest pracodawcą osoby wykonującej pracę za jej pośrednictwem. W wersji KE trzeba było spełnić dwa z pięciu kryteriów, a w propozycji czeskiej trzy z siedmiu (przy czym kryteria te nie uległy zasadniczej zmianie, a jedynie jeden punkt z wersji pierwotnej został rozbity na trzy). W ostatniej propozycji prezydencji mocno zaakcentowano też element kontroli i kierownictwa wobec wykonawcy zlecenia. Jednocześnie jednak wypadł zapis, wedle którego wypełnienie obowiązku prawnego nie stanowi realizacji kryterium.
– Niestety, przepis ten nadal nie zabezpiecza statusu osób faktycznie samo zatrudnionych. Powinien on gwarantować, że takie osoby nie zostaną błędnie objęte domniemaniem istnienia stosunku pracy. W tym celu do uruchomienia domniemania powinno być wymagane spełnienie większości kryteriów – przekonuje Robert Lisicki.
Tymczasem sprawo zdawczymi projektu w PE Elisabetta Gualmini na łamach portalu euractiv.com propozycję czeskiej prezydencji uznała za całkowicie nie do przyjęcia. Kierunek, w którym zmierza PE, jest bowiem całkowicie odmienny. Lista kryteriów decydujących o zastosowaniu domniemania ma całkowicie zniknąć z projektu EMPL. Zamiast tego osoby pracujące za pośrednictwem platform, związki zawodowe i władze krajowe mogłyby uruchomić domniemanie bez żadnych warunków, jeśli uznają to za sprawiedliwe. Na platformach cyfrowych spoczywałby zaś ciężar obalenia domniemania i udowodnienia, że domniemany pracownik jest rzeczywiście samozatrudniony. Ponadto ma być wprowadzona odrębna lista nieobowiązkowych kryteriów, ale już dla celów wzruszenia domniemania.

Inne regulacje

Wracając do propozycji obecnej prezydencji, istotną zmianą jest też zezwolenie na to, by w razie wszczęcia postępowania w celu wzruszenia domniemania, skutek tego ostatniego ulegał zawieszeniu. W pierwotnej wersji projektu takie zawieszenie było całkowicie wykluczone. Natomiast czeski kompromis już na nie zezwala. Co więcej, w razie uruchomienia procedury zakwestionowania domniemania, takie zawieszenie miałoby być niejako domyślne. Państwo członkowskie mogłoby jednak wyłączyć skutek zawieszający.
– To duża zmiana, o którą apelowaliśmy. Propozycja prezydencji w tej kwestii wychodzi więc naprzeciw oczekiwaniom polskich pracodawców – stwierdza Robert Lisicki.
Ważną odmiennością, w porównaniu z wersją KE, jest też postanowienie, że domniemanie nie miałoby zastosowania w postępowaniach podatkowych, karnych i z zakresu ubezpieczeń społecznych, o ile państwo członkowskie tak postanowi. Ponadto inspekcja krajowa miałaby swobodę uznania, czy stosować domniemanie, jeśli organ działałby z urzędu, a w świetle wcześniejszych orzeczeń sądowych i administracyjnych byłoby oczywiste, że obalenie domniemania zakończy się sukcesem. ©℗