W Gazecie Prawnej w opinii pt. „Jeśli zniknie podatek Belki, będą potrzebne inne ulgi dla oszczędzających w IKE i IKZE” (DGP nr 217/2023) pan Adam Nuckowski podniósł bardzo ważną kwestię dotyczącą przyszłości produktów: indywidualnych kont emerytalnych (IKE) oraz indywidualnych kont zabezpieczenia emerytalnego (IKZE). Podzielając w dużym stopniu wyrażone przez autora zaniepokojenie dalszym rozwojem tych rozwiązań, muszę jednakże odnieść się krytycznie do niektórych podniesionych w tekście kwestii i stwierdzeń.

Niewielkie zainteresowanie

Przede wszystkim trudno zgodzić się ze stwierdzeniem, że liczby ponad 800 tys. IKE oraz prawie 500 tys. IKZE świadczą o sporym zainteresowaniu tymi produktami. Jeśli bowiem odnieść sumę wszystkich IKE i IKZE do liczby chociażby kilkunastu milionów oszczędzających w dalszym ciągu w Otwartych Funduszach Emerytalnych czy ponad 9 mln emerytów i rencistów, to widać niestety, że o swoim dodatkowym zabezpieczeniu emerytalnym w tych indywidualnych produktach myśli zaledwie niewielka część osób, które z pewnością emerytami będą. Niestety ani IKE, ani IKZE nie stały się produktami masowymi, a są przede wszystkim produktami elitarnymi, dla bardziej zamożnych rodaków, którzy w ten sposób odkładają jakieś środki na jesień życia. Trudno jednak mówić o sporym zainteresowaniu.

Można też mieć spore wątpliwości, czy rzeczywiście zapowiadane przez przyszłych rządzących zmiany w zakresie opodatkowania innych form oszczędności – w postaci likwidacji czy ograniczenia podatku Belki – spowodują, że ktoś zrezygnuje z oszczędzania w IKE czy IKZE. Na marginesie warto wskazać, że ten tzw. podatek Belki w sumie ma znaczenie jedynie dla IKE, gdyż pozwala na niepłacenie tego właśnie podatku w tym produkcie. Natomiast ewentualne ruchy dotyczące podatku Belki są co do zasady neutralne dla IKZE, gdzie schemat opodatkowania oparty na odliczeniu podatkowym już działa. Niektórzy piszą, że to powoduje spore zainteresowanie, inni nie. Ale w zapowiedziach przyszłej władzy nie dotykano IKZE, więc w sumie dlaczego straszyć w tym zakresie? Nie powinno się wrzucać IKE i IKZE do jednego worka.

Kokosów nie będzie

Zatem nawet jeśli podatek Belki zostanie zlikwidowany albo ograniczony, to IKZE nie stracą na znaczeniu, bo on ich po prostu nie dotyczy. Nie wiem, czy IKZE można nazwać „fenomenem”, jak określa to autor opublikowanej opinii, ale należy się zgodzić, że „dzięki zwolnieniu z podatku (IKZE) są atrakcyjnym rozwiązaniem inwestycyjno-oszczędnościowym”. Z tym że to zwolnienie w przypadku IKZE to nie brak podatku Belki, tylko odliczenie podatkowe oraz zryczałtowany podatek przy wypłacie. Byłbym też bardzo ostrożny ze stwierdzeniem, że IKZE stanowi zabezpieczenie godziwej emerytury. Odkładanie kilku tysięcy złotych rocznie (czyli paruset złotych miesięcznie) przez kilka, a może nawet kilkanaście lat oczywiście jest dobrym, pożądanym rozwiązaniem, ale samo przysłowiowych palm i kokosów na emeryturze nie zapewni. To tylko jeden element całego systemu. Nie nadinterpretowujmy go, szczególnie w przypadku IKZE, gdzie roczne limity kwot możliwych wpłat nie porażają. Ale z drugiej strony trzeba też zrozumieć potrzeby fiskusa.

Rozsądny kompromis

Natomiast, jeśli się odnieść się do propozycji członków nowej koalicji w zakresie zminimalizowania potencjalnego negatywnego wpływu na już działające produkty długoterminowego oszczędzania, które to – jak słusznie zauważono w komentowanym tekście – wskazują na rozbieżności w tym zakresie, wydaje się, że najlepsze jest rozwiązanie kompromisowe, to przedstawione przez Koalicję Obywatelską. Wymóg co najmniej jednorocznego horyzontu czasowego inwestycji oraz limit kwotowy na poziomie 100 tys. zł pokazują, że oszczędzanie w takim produkcie jak IKE będzie w dalszym ciągu atrakcyjne. Polacy oczekują, że obietnice składane w wyborach będą przez zwycięskie ugrupowania dowożone. Dlatego też myślę, że nowa koalicja wypracuje tutaj rozsądny kompromis. Liczona w milionach złotych kwota ewentualnego ubytku dochodów budżetowych z tego tytułu w świetle innych wyzwań i miliardowych kwot nie poraża.

Należy się zgodzić, że rozwój dodatkowego indywidualnego oszczędzania w naszym kraju jest bardzo ważny, szczególnie w kontekście bardzo niekorzystnych perspektyw polskiego systemu emerytalnego. Bez dodatkowego oszczędzania emerytury nie tylko nie będą godne, ale będą po prostu niewystarczające. Ale nie oznacza to od razu, że wprowadzenie zmian w zakresie podatku Belki storpeduje produkty długoterminowego oszczędzania. Problem jest gdzie indziej.

Wyzwaniem dla nas wszystkich jest przede wszystkim brak kultury oszczędzania wśród Polaków, którzy doświadczeni czy to wojnami, czy różnymi źle lub gorzej komunikowanymi majstrowaniami rządzących przy systemie emerytalnym (np. ostatnia próba zaboru 15 proc. z OFE przez odchodzący rząd premiera Mateusza Morawieckiego) zaufanie do długoterminowego oszczędzania w dużym stopniu utracili. Niestety kolejne pomysły w rodzaju Centralnej Informacji Emerytalnej czy politycznie motywowanego produktu, jakim są pracownicze plany kapitałowe, nie pomagają. ©℗