Wojska Obrony Terytorialnej, piąty rodzaj sił zbrojnych, są miejscem gdzie można nabyć nie tylko typowo militarne umiejętności. W formacji jest możliwość podniesienia także swoich kompetencji na rynku pracy.

Jak zaznaczał ustawodawca – WOT nie jest zamiennikiem zawodowej armii. Zaletą tej formacji jednak są przede wszystkim kompetencje jej członków wyniesione „z cywila”. Dzięki temu mamy w armii architektów, informatyków czy…instruktorów jazdy konnej. W formacji organizowane są również liczne kursy, z których duża część może przydać się również na cywilnym rynku pracy.

Czego się uczy w WOT?

Kariera w Wojskach Obrony Terytorialnej zaczyna się podczas 16-dniowego szkolenia podstawowego. Wówczas żołnierze poznają podstawy arkan wojennego rzemiosła. Dla osób ze złożoną przysięgą wojskową przewidziano 8-dniowy kurs. Następnie 11 razy w roku pełni się służbę podczas szkoleń rotacyjnych (1 weekend w miesiącu) oraz raz w roku w ramach 14-dniowego szkolenia zintegrowanego (tzw. poligon). Pełną zdolność bojową tzw. Combat ready osiąga się dopiero po trzech latach szkoleń. Na początek rekruci muszą nauczyć się m.in. musztry, budowy i czyszczenia broni, postaw strzeleckich, radiołączności, ratownictwa pola walki, nawigacji oraz taktyki.

To jednak nie wszystkie szkolenia na jakie mogą liczyć żołnierze pełniący Terytorialną Służbę Wojskową. Istnieje bowiem szereg dodatkowych kursów, które nie tylko są bezpłatne, ale przysługuje za nie wynagrodzenie (zależne od stopnia, dniówka w WOT zaczyna się od 130 zł dla szeregowego). Na tego typu szkolenia obowiązują zapisy w pododdziałach. Następnie dowódcy wyznaczają te osoby spośród zgłaszających się, które osiągają najlepsze wyniki w działalności służbowej.

Dodatkowe kursy w WOT

Oprócz kursów takich jak obsługa granatnika czy ratownictwo pola walki w Terytorialsach można nauczyć się rzeczy przydatnych na rynku pracy. Armia pozwala na zwrot kosztów specjalności takich jak: nurek, płetwonurek, skoczek spadochronowy, ratownik, kucharz, a także operator sprzętu wykorzystywanego do robót ziemnych, pilarz czy operator urządzeń dźwigowo-transportowych. Dodatkowo można zdobyć prawo jazdy kategorii: C, C+E oraz D. Pełne listy miejsc na kursach dla danego pododdziału ogłaszają jego dowódcy. Należy jednak pamiętać, że armia już nie finansuje nauki na prawo jazdy zbyt często, starając się korzystać z umiejętności rekrutów. W przypadku kursu zewnętrznego żołnierz podpisuje umowę z dowódcą jednostki na finansowanie. W zamian zobowiązuje się do co najmniej trzyletniej służby lub zwrotu pieniędzy. Nie trzeba płacić w przypadku przeniesienia się na etat żołnierza zawodowego lub dostania na kurs oficerski.

- U nas w jednostce dodatkowe kursy działają nieco jak forma nagradzania najlepszych żołnierzy. Kilkudniowy wyjazd pełen zaawansowanego szkolenia to świetna okazja, by podnieść swój poziom. Mi marzy się kurs obsługi javelin, ale na batalion jest rocznie zazwyczaj jedno miejsce. Na razie jednak udało mi się zrobić kurs TCCC, czyli ratownika pola walki. Mogłem też uczestniczyć w kursie wojskowego instruktora w-f, ale niestety nie pasował mi termin. – wyjaśnia dla „DGP” praktykę kursów w WOT Mariusz, żołnierz 6 MBOT.