Pora powiedzieć „stop” wydawaniu przez rząd pieniędzy ze składek pracodawców na cele niezwiązane z rynkiem pracy. Albo obniżyć składki – mówią pracodawcy.

W Radzie Dialogu Społecznego (RDS) toczą się prace nad zmianą zasad dysponowania pieniędzmi z Funduszu Pracy (FP). Pochodzą one z 2,45 proc. składki potrącanej z wynagrodzeń 12 mln zatrudnionych na etatach i ok. 2 mln zleceniobiorców. Płaci je także z własnej kieszeni ok. 2 mln samozatrudnionych. Pieniądze te miały służyć bezrobotnym i przedsiębiorcom w czasie kryzysów cyklicznie dotykających gospodarkę - nie tylko na wypłatę zasiłków dla osób, które straciły pracę, lecz także jako dotacje na zakładanie przez firmy nowych miejsc pracy i dofinansowanie do wynagrodzeń pracowników zagrożonych zwolnieniem. W ostatnim czasie przedsiębiorcy mówią też coraz głośniej o potrzebie finansowania szkoleń kandydatów do pracy i zatrudnionych już osób, by dzięki przekwalifikowaniu mogli oni podejmować atrakcyjniejsze zatrudnienie.
Tymczasem od 2019 r. większość (1,45 pkt proc.) składki na FP trafia na Fundusz Solidarnościowy (FS), z którego jest finansowana wypłata m.in. 13. i 14. emerytury oraz zasiłków dla opiekunów osób niepełnosprawnych. Postulaty biznesu i związków zawodowych dotyczą także Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (FGŚP), z którego w ostatnich latach były finansowane np. zasiłki pogrzebowe.

Wspólne postulaty biznesu i związkowców

- Na najbliższym posiedzeniu RDS chcemy wypracować wspólną propozycję zmian, którą przekażemy Ministerstwu Rodziny i Polityki Społecznej - deklaruje Katarzyna Siemienkiewicz, ekspert Pracodawców RP. - W ostatnim czasie miarka się przebrała, bo FP jest drenowany i pieniądze wpłacane z kieszeni przedsiębiorców trafiają na cele niezwiązane z rynkiem pracy, nie służą też podnoszeniu kwalifikacji zatrudnionych i konkurencyjności naszej gospodarki. Najwyższa pora powiedzieć „stop” - dodaje.
Wioletta Żukowska-Czaplicka, ekspert ds. społeczno-gospodarczych Federacji Przedsiębiorców Polskich, zaznacza, że w sprawie zwiększenia kontroli nad wydatkami z FP i FGŚP pracodawcy i związki zawodowe mówią jednym głosem. - A to nie zdarza się często - podkreśla.
Dodaje, że problemem pozostaje wciąż wysokość składki na FP, której znaczna część trafia na Fundusz Solidarnościowy.
- Nadwyżka finansowa FP to argument za obniżeniem wysokości składki, co zmniejszyłoby obciążenia po stronie pracodawców, a nie za przeznaczaniem tych pieniędzy na realizację celów niezwiązanych z aktywizacją zawodową - wskazuje ekspertka z FPP.
- Udział partnerów społecznych w decydowaniu, na co są wydawane pieniądze z FP, umożliwiłby kontrolę nad tym i lepszą diagnozę potrzeb dotyczących aktywizacji zawodowej i szkoleń. Przed naszym rynkiem pracy stoi wiele wyzwań, w tym dotyczących dostosowania kompetencji i kwalifikacji osób poszukujących pracy oraz pracowników - wylicza Nadia Kurtieva, starsza specjalistka ds. zatrudnienia w departamencie pracy Konfederacji Lewiatan.
- Pieniądze z tych funduszy w ostatnich latach wielokrotnie były wydawane na sprawy niezgodne z celami powołania tych funduszy. Do tego w ciągu zaledwie paru lat drastycznie zmniejszono składkę na FP. Obecnie zamiast 2,45 proc. trafia na niego 1 proc. składki, a reszta wpływa na FS. W obliczu pogarszającej się sytuacji na rynku pracy jest to działanie nieakceptowalne - zauważa Sebastian Koćwin, wiceprzewodniczący OPZZ.

Jedni mówią swoje, drudzy swoje

I związki, i pracodawcy mają wspólny postulat, by decydowaniem o wydawaniu pieniędzy zajęły się rady tych funduszy lub Rada Rynku Pracy (RRP). Rząd przejmowałby kontrolę nad pieniędzmi dopiero wtedy, gdyby nie osiągnął porozumienia z zasiadającymi w takiej radzie partnerami społecznymi.
- Dla zapewnienia skuteczności działań RRP konieczne byłoby wprowadzenie zmian gwarantujących wiążący dla strony rządowej charakter podejmowanych decyzji. Liczymy, że szanse na wprowadzenie takich zmian są realne, tym bardziej że trwają prace legislacyjne nad projektem ustawy o aktywności zawodowej, która reguluje te kwestie - dodaje Wioletta Żukowska-Czaplicka.
Może się jednak okazać, że partnerzy społeczni będą mieli problem z przekonaniem strony rządowej do oddania kontroli nad dziesiątkami miliardów złotych wpływającymi co roku na konta funduszy.
- Na razie nie przewidujemy żadnych zmian w zarządzaniu Funduszem Pracy. Jesteśmy jednak zawsze otwarci na dialog z partnerami społecznymi - komentuje Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i polityki społecznej.
O porozumienie może być trudno, jeśli weźmie się pod uwagę, że projekt ustawy o aktywności zawodowej przewiduje podporządkowanie Rady Rynku Pracy (która opiniuje wydatki z FP oraz ocenia ich racjonalność) resortowi rodziny.
Na takie rozwiązanie nie godzi się Federacja Przedsiębiorców Polskich, która w opinii przesłanej do RDS wyraziła swoje negatywne stanowisko w tej sprawie. Taka konstrukcja, zdaniem FPP, zmierza do dalszego ograniczenia wpływu partnerów społecznych na decyzje podejmowane w radzie. Federacja proponuje wprowadzenie rotacyjnego przewodnictwa wyłanianego większością głosów członków RRP. ©℗
ikona lupy />
Winien i Ma w funduszach / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe