Państwo sfinansuje badanie pracowników w kierunku COVID-19. Tych, którzy odmówią, firmy chciałyby wysyłać na urlop. Partnerzy społeczni nie popierają zmian i przygotują własne propozycje

Testy, których od pracownika zażąda firma, zostaną opłacone z budżetu państwa. Zatrudnionych, którzy się im nie poddadzą i nie okażą certyfikatu zaszczepienia lub ozdrowienia, będzie można kierować do innego rodzaju prac. Przepisy nie będą jednoznacznie wskazywać, że firma może wysłać takie osoby do pracy w innym miejscu (w tej samej miejscowości).
Takie poprawki do projektu ustawy w sprawie testowania i weryfikacji szczepień wprowadziła sejmowa komisja zdrowia. Nowe przepisy mają umożliwić pracodawcom sprawdzanie statusu zdrowotnego zatrudnionych pod kątem COVID-19 (żądać testu, którego wykonanie nie będzie konieczne, jeśli pracownik przedstawi certyfikat zaszczepienia lub ozdrowienia).
Zdaniem firm kierunek jest słuszny. Podkreślają jednak, że działania, które będzie można podejmować wobec pracowników odmawiających weryfikacji, są zbyt ograniczone. A zatrudniającym zależy na możliwości odsuwania takich osób od pracy bez zapewnienia im wynagrodzenia (gdy np. firma nie ma pracy dla osoby niezaszczepionej odmawiającej testowania). Posłowie nie tylko odrzucili propozycje takich zmian, lecz także - jak wszystko wskazuje - ograniczyli dotychczas przedstawiane rozwiązania.
Wątpliwości co do nowych przepisów mają też związkowcy. Dlatego partnerzy społeczni reprezentowani w Radzie Dialogu Społecznego (RDS) przedstawią rządowi założenia, które powinna spełniać omawiana ustawa. Poselskiego projektu, który jest obecnie procedowany w Sejmie, nie popierają.
Za darmo
Pozytywnie oceniana jest poprawka, która gwarantuje, że testy będą opłacone ze środków publicznych. Wcześniejsza wersja projektu przewidywała, że „mogą być” sfinansowane z budżetu. Pracodawcy obawiali się, że będą musieli współuczestniczyć w kosztach (uzasadnienie projektu wprost przewidywało, że także oni mają zapewniać testy pracownikom).
- To dobra zmiana. Skoro państwo ustanawia takie regulacje, powinno finansować wprowadzane działania. Inaczej przedsiębiorcy skupiliby się na konieczności ponoszenia dodatkowych kosztów, a nie na bezpieczeństwie - wskazuje Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP).
Posłowie utrzymali jednak przepis, zgodnie z którym liczba testów może podlegać ograniczeniu z uwagi na ich dostępność. Doprecyzowano sposób ustalania takich limitów. Poprawiony przepis wskazuje, że w rozporządzeniu wykonawczym minister może określić liczbę testów finansowanych ze środków publicznych „przysługujących pracownikowi w określonym przedziale czasowym” (czyli limit będzie określany w stosunku do zatrudnionego, a nie pracodawcy). Wciąż nie jest jasne, czy więcej testów będzie przysługiwać zatrudnionym z branż lub zakładów z większym ryzykiem zakażenia (np. handlu, gastronomii).
Za mało?
Dużo więcej wątpliwości wywołały zmiany (a raczej ich brak) w zakresie działań, jakie firmy mogą podejmować wobec osób odmawiających poddania się testom lub okazania certyfikatów zaszczepienia/ozdrowienia. Będzie można powierzać im wykonywanie innego rodzaju pracy za wynagrodzeniem nie niższym niż dotychczasowe. Ale usunięto z projektu przewidziane wcześniej prawo polecania im pracy poza miejscem określonym w umowie (w tej samej miejscowości). Tym samym ograniczono możliwości działania firm na podstawie omawianych przepisów (choć oczywiście nadal mogą i będą mogły zmieniać zatrudnionym miejsca pracy zgodnie z regułami kodeksu pracy).
Przedsiębiorcom zależy jednak na rozszerzeniu kompetencji. W trakcie posiedzenia komisji FPP przedstawiła poprawkę, która przewidywała, że w razie braku możliwości polecenia pracy innego rodzaju (lub w innym miejscu) firma mogłaby kierować zatrudnionego na urlop wypoczynkowy, a po jego zakończeniu - na urlop bezpłatny (aż do momentu, gdy podwładny się zaszczepi). Zgłosił ją Jerzy Hardie-Douglas, poseł KO, ale komisja ją odrzuciła.
- Takie rozwiązania są niezbędne dla rzeczywistego ograniczania skali zakażeń i umożliwiałyby funkcjonowanie zakładów pracy w sposób bezpieczny. Projekt zbytnio ogranicza możliwości pracodawcy, nie daje mu realnych narzędzi wpływania na pracowników odmawiających testowania lub szczepienia - wskazuje Łukasz Kozłowski.
Podkreśla, że jednocześnie - zgodnie z projektem - przedsiębiorca nie będzie podlegał ograniczeniom sanitarnym, jeśli usługa jest wykonywana przez osobę np. zaszczepioną na rzecz zaszczepionego klienta.
- Problem w tym, że na podstawie omawianej ustawy firma nie jest w stanie zapewnić, że dane zadanie wykonają zaszczepieni. A zatem wspomniane zwolnienie z obostrzeń, czyli uniknięcie ryzyka lockdownu, też będzie nieefektywne - dodaje ekspert FPP.
Zdaniem pracodawców, jeśli zatrudniony odmawia testowania i okazywania certyfikatów, a pracodawca nie ma możliwości zmiany organizacji pracy, firma powinna móc w ostateczności odmówić podwładnemu dostępu do stanowiska.
ikona lupy />
Ochrona w miejscu pracy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
- Pamiętajmy, że w wielu sektorach, np. firmach produkcyjnych lub budownictwie, pracodawcy nie mają możliwości kierowania zatrudnionych do innej pracy lub zmiany sposobu jej wykonywania - zauważa Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan.
Podkreśla, że w takich przedsiębiorstwach ustawa będzie wręcz wywoływać dodatkowe ryzyko.
- Jeśli część pracowników odmówi przedstawienia wyników testów lub certyfikatów i firma nie zna ich statusu zdrowotnego, to czy ma ona w ogóle prawo dopuścić takie osoby do wykonywania pracy, skoro ustawa przewiduje wymóg przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się COVID-19? Wiele wątpliwości mają też pracodawcy z sektorów, które będą objęte obowiązkiem szczepień. Nie wiedzą, jaki ma być status osób, które odmówią zaszczepienia, np. czy należy je traktować tak, jakby nie miały uprawnień do świadczenia pracy w danej placówce - wskazuje ekspert Konfederacji Lewiatan.
Za późno?
Partnerzy społeczni zwracają też uwagę, że ze względu na treść zmian projekt powinien być przedyskutowany w Radzie Dialogu Społecznego. O tym rozmawiano na wczorajszym posiedzeniu prezydium RDS.
- Projekt zbyt późno skierowano do rady i zespół ds. ochrony zdrowia nie opracował jeszcze stanowiska. Generalnie partnerzy społeczni oceniają go krytycznie, m.in. ze względu na to, że rząd stara się przerzucić odpowiedzialność za walkę z pandemią na firmy i pracowników - wskazuje Andrzej Radzikowski, przewodniczący RDS, szef OPZZ.
Podkreśla, że organizacje reprezentowane w radzie będą starały się porozumieć i przedstawić rządowi propozycje, które powinna zawierać ustawa o weryfikowaniu szczepień. - W przyszłym tygodniu odbędzie się autonomiczne spotkanie partnerów społecznych w tej sprawie - podsumowuje przewodniczący RDS. ©℗