Budownictwo, transport, gospodarka magazynowa, gastronomia to branże, w których obcokrajowcy najczęściej pracują na czarno. One więc w pierwszej kolejności mogą się spodziewać kontroli. Firmy alarmują, że to wadliwe przepisy wpędzają je w pułapkę nielegalnego zatrudnienia.

W tym roku Państwowa Inspekcja Pracy (PIP) szczególnie wnikliwie przyjrzy się pracodawcom zatrudniającym obcokrajowców.
- Zadaniem priorytetowym na 2022 r. są czynności kontrolne w przedsiębiorstwach powierzających pracę cudzoziemcom z krajów trzecich, w tym także w agencjach pracy tymczasowej. Celem naszych działań będzie eliminowanie negatywnych zjawisk związanych z obecnością tej grupy pracowników na polskim rynku pracy, dotyczących legalności jej powierzania i wykonywania oraz warunków zatrudnienia - wynika z Programu działania PIP na lata 2022-2024.
- Dobrze, że priorytetem inspekcji pracy na ten rok jest kontrola zatrudniania cudzoziemców, ponieważ skala patologii w tym zakresie jest ogromna - komentuje Joanna Torbé z Kancelarii Adwokackiej Joanna Torbé & Partnerzy.
Podkreśla, że trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że na rynku jest wiele firm, które z założenia nielegalnie powierzają pracę cudzoziemcom bez żadnego zgłoszenia, umowy, nie odprowadzają składek i podatków itd. - Tymczasem często zdarza się, że sankcje dosięgają nie tych, którzy na dużą skalę zatrudniają nielegalnie, ale firmy, które dokładają starań aby działać zgodnie z prawem, ale muszą mierzyć się z problematycznymi i wadliwymi przepisami, z których nie są w stanie się wywiązać. Wpadają więc w pułapkę nielegalnego zatrudnienia i są karane. Sprawy trafiają do sądów - dodaje ekspertka.
Priorytet inspektorów
Jakie firmy będą sprawdzane przez PIP? Na pierwszy ogień pójdą branże, w których w ostatnich latach najczęściej stwierdzano nieprawidłowości w zatrudnianiu cudzoziemców, i firmy, które działają w sektorach objętych największym ryzykiem występowania nieprawidłowości związanych z nielegalnym pobytem obcokrajowców na terytorium RP. Chodzi m.in. o budownictwo, transport, gospodarkę magazynową, przetwórstwo przemysłowe, zakwaterowanie i gastronomię.
Z programu działania PIP wynika, że źródłem typowania podmiotów do kontroli będą m.in. skargi złożone przez cudzoziemców (zarówno pracujących, jak i tych, którzy zakończyli już wykonywanie pracy na rzecz polskich podmiotów) oraz informacje i powiadomienia z innych instytucji i organizacji (np. od wojewodów na temat wydanych zezwoleń na pracę). Dobór podmiotów do kontroli będzie się odbywać także na podstawie monitoringu mediów oraz danych zgromadzonych w zasobach własnych i udostępnionych inspekcji przez ZUS i publiczne służby zatrudnienia.
Co ważne, inspektorzy w tym roku zamierzają wziąć pod lupę nie tylko Ukraińców i Białorusinów, ale także obywateli innych egzotycznych państw. - Działania inspektorów zostaną ukierunkowane na weryfikację legalności pracy cudzoziemców pochodzących z państw azjatyckich, licznie reprezentowanych na polskim rynku (m.in. z Indii, Filipin, Bangladeszu, Nepalu, Wietnamu) oraz sprowadzanych z krajów zidentyfikowanych jako nowe państwa pochodzenia (np. z Ameryki Łacińskiej) - wylicza PIP.
ikona lupy />
Tysiące firm pod lupą inspekcji / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Karani za uczciwość
Eksperci wskazują, że nawet firmy, które chcą zatrudniać zgodnie z prawem, czasem łamią przepisy. Wynika to z mankamentów regulacji dotyczących legalizacji pracy cudzoziemców w Polsce.
- Takim przykładem złego przepisu jest ten, który nakłada na firmę obowiązek zgłoszenia, że cudzoziemiec podjął pracę, w tym samym dniu, w którym ją rozpoczął. Tymczasem zdarza się, że osoby te pracują np. na nocną zmianę i wtedy są zgłaszane dopiero następnego dnia w godzinach pracy firmy. Ten przepis ma się zmienić, ale takie przykłady można mnożyć - wyjaśnia Joanna Torbé.
Pułapek dla pracodawców jest więcej.
- Przykładowo cudzoziemcy pracujący w Polsce na podstawie umów zlecenia są nierówno traktowani w porównaniu z polskimi pracownikami. W oświadczeniach o powierzeniu pracy obcokrajowcowi trzeba wskazać, ile dokładnie godzin on przepracuje. Przekroczenie tej liczby może zostać potraktowane jako wykroczenie - mówi Michał Podulski, przewodniczący podzespołu problemowego ds. polityki rynku pracy Rady Dialogu Społecznego.
Tłumaczy, że to niedobre rozwiązanie, bo zdarza się, że firma ma wzrost produkcji i pilnie potrzebuje, aby pracownik popracował dłużej.
- Często cudzoziemcy sami są zainteresowani dłużą pracą, bo to oznacza dla nich wyższy zarobek. Ponieważ jednak w przypadku przekroczenia liczby godzin dochodzi do złamania prawa, niektóre firmy w takiej sytuacji wolą zapłacić pod stołem, niż narażać się na nieprzyjemności związane z ujawnieniem przekroczenia liczby godzin zadeklarowanych w oświadczeniu - mówi Michał Podulski.
Zwraca uwagę, że w tym wypadku wystarczyłaby drobna korekta formularza oświadczenia o zamiarze powierzenia pracy, w którym zamiast dokładnej liczby godzin można by wskazać minimalną.
- Po prostu zasady zatrudniania cudzoziemców powinny być bardziej elastyczne, wtedy nie dochodziłoby do tylu nieprawidłowości - konkluduje.
Podobnego zdania jest Joanna Torbé. - Często inspekcja pracy ma uwagi do typu kontraktu podpisanego z cudzoziemcem. Wymaga zawarcia umowy o pracę, ale obcokrajowiec zazwyczaj woli pracować na zleceniu, bo bardziej odpowiada mu elastyczna forma zatrudnienia i nie chce być przywiązany do pracodawcy. Tymczasem mimo obopólnej zgody i uzasadnienia dla umowy zlecenia firma jest karana za brak zawartej umowy o pracę - wskazuje ekspertka. ©℗