Przepisy tarcz antykryzysowych postawiły w niekorzystnej sytuacji matki, których pracodawcy skorzystali z rządowej pomocy. Były stratne, jeśli urodziły dziecko w okresie obniżonego wymiaru czasu pracy i związanej z tym obniżki wynagrodzenia. Otrzymywały one bowiem niższe świadczenie z ubezpieczenia chorobowego (pisaliśmy o tym w DGP nr 142/2020 „Tarcza uderza w matki na urlopach. Ale jest na nią sposób”).
DGP
Błąd ten jednak został naprawiony przez art. 31zy13 ustawy z 2 marca 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1842). Eliminuje on skutki wynikające z art. 40 ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 870) wobec pracowników, którym firma zmniejszyła etaty z powodu skorzystania z pomocy z tarczy antykryzysowej.

Dwie przesłanki

Zgodnie z ogólną zasadą wynikającą ze wspomnianego art. 40 w przypadku zmiany czasu pracy podstawę wymiaru zasiłków – w tym chorobowego i macierzyńskiego – stanowi wynagrodzenie ustalone dla nowego, obniżonego lub podwyższonego wymiaru czasu pracy. Raz ustalona podstawa obowiązuje zaś przez cały okres jego nieprzerwanego pobierania. Oznacza to, że jeżeli pracownik zachorował lub urodził dziecko po ograniczeniu jego etatu, będzie mu przysługiwać niższe świadczenie niż to, jakie dostałby, gdyby korzystał z zasiłku przed niekorzystną dla niego zmianą.
Problem w tym, że aby skorzystać z art. 31zy13 ustawy antykryzysowej, trzeba spełnić łącznie dwa wymogi. Po pierwsze, obniżenie wymiaru czasu pracy lub wprowadzenie mniej korzystnych warunków zatrudnienia musiało nastąpić w okresie wcześniej pobieranego zasiłku. Po drugie, między okresami pobierania wcześniejszego i kolejnego zasiłku nie mogło być przerwy albo była ona krótsza niż trzy miesiące kalendarzowe. Z tego rozwiązania mogły zatem skorzystać kobiety, które przeszły na zasiłek macierzyński po pobieraniu zasiłku chorobowego w czasie ciąży, którym w tym czasie zmieniono warunki zatrudnienia. Taka konstrukcja przepisu wyłączyła z niego jednak pracownice, którym obniżono wymiar czasu pracy, zanim zdążyły skorzystać np. z zasiłku macierzyńskiego.
– Nowe brzmienie tego artykułu (zaproponowane przez Sejm) reguluje tę kwestię na korzyść ubezpieczonych. W konsekwencji przy ustalaniu podstawy wymiaru ich zasiłku chorobowego w czasie ciąży oraz zasiłku macierzyńskiego nie stosuje się ograniczeń, o których mowa w art. 40, i to bez żadnych warunków – tłumaczy Katarzyna Przyborowska, radca prawny z kancelarii Lege Artis.
W efekcie, jak wskazuje ekspertka, przy ich obliczaniu nie uwzględnia się okresów obniżonego czasu pracy lub mniej korzystnych warunków zatrudnienia.

Problem z rachunkami

Doktor Tomasz Lasocki z UW ma jednak wątpliwości, jak należy to rozumieć. – Sformułowanie, że przy obliczaniu podstawy wymiaru nie uwzględnia się okresów obniżonego czasu pracy lub mniej korzystnych warunków zatrudnienia, jest niejednoznaczne – wskazuje. I podaje przykład. – Weźmy kobietę, która urodziła dziecko w listopadzie 2020 r. i pracowała na pełen etat. Od listopada 2019 r. otrzymała podwyżkę pensji z 5 tys. do 10 tys. W maju 2020 r., w związku z epidemią obniżono jej wymiar czasu pracy i wynagrodzenie do 8 tys. Przy obliczaniu podstawy wymiaru zasiłku macierzyńskiego bierze się pod uwagę ostatnie 12 miesięcy. Przy takim brzmieniu przepisu trudno jednak ustalić, które miesiące i jakie zarobki powinno się uwzględnić – mówi dr Lasocki. Zastanawia się, czy powinno się pominąć cały miesiąc, w którym kobieta miała obniżoną pensję, i obliczać zasiłek na podstawie ostatnich 11 miesięcy. – A może pomijając ten miesiąc, powinniśmy sięgnąć do wcześniejszego okresu (w naszym przykładzie październik – red.). Jeżeli jednak uwzględniamy ten czas, to z kwotą sprzed obniżki (czyli 10 tys.)? – dywaguje.
Jak podkreśla, doprecyzowanie tej kwestii jest ważne, ponieważ nie wszystkie rozwiązania są dla ubezpieczonych tak samo korzystne. – Przykładowo, gdy weźmiemy pod uwagę wcześniejszy miesiąc (tu październik 2019 r.) zamiast tego, w którym nastąpiła obniżka w związku z COVID-19, to kobieta straci na tym rozwiązaniu, bo wówczas zarabiała 5 tys. zł. Lepiej przy obliczaniu podstawy wymiaru zasiłku wziąć okres, w którym jest wyższa kwota – tłumaczy dr Lasocki.
Przekonuje, że zainteresowane powinny wiedzieć, jak ZUS będzie to interpretował, żeby móc podjąć decyzję, czy chcą występować o przeliczenie zasiłku.
W odpowiedzi na nasze zapytanie organ rentowy wyjaśnia, że na tym etapie prac legislacyjnych nie może przekazać wiążącej interpretacji tego przepisu. Będzie to możliwe dopiero po jej uchwaleniu. Przypomnijmy, że ustawa po poprawkach Senatu trafiła ponownie do Sejmu, który ma zająć się nią jeszcze w tym tygodniu.
W ocenie Tomasza Lasockiego najlepszym rozwiązaniem byłoby po prostu usunięcie art. 40 ustawy zasiłkowej. – Wskutek jego zastosowania albo przyznamy wysokie świadczenie osobie, która płaciła niskie składki, albo niskie osobie, która dotychczas płaciła więcej. Przepis jest niesprawiedliwy i zbędny, ponieważ jest jedynym w ustawie, który nie odnosi się do wysokości zarobków, lecz do czasu pracy. Rozwiązania, które rozważamy, to półśrodki, przy których uwypukla się niecelowość tego przepisu – przekonuje ekspert. ©℗
Etap legislacyjny
Ustawa ponownie skierowana do Sejmu