Małe firmy będą mogły uniknąć płacenia należności do ZUS przez trzy miesiące. Tak wynika z najnowszej wersji tarczy antykryzysowej. W rozwiązaniach nadal jest jednak sporo luk.
Chociaż w pierwotnej wersji przygotowanych przez rząd przepisów zwolnienie ze składek do ZUS nie było przewidziane, to już w najnowszej propozycji rządu takie rozwiązania się znalazły.
W ocenie ekspertów propozycja rządu to odpowiedź na postulaty przedsiębiorców, szczególnie małych firm.
Zgodnie z nią zwolnienie ze składek za okres od 1 marca do 31 maja 2020 r. ma dotyczyć obowiązkowego ubezpieczenia społecznego, ubezpieczenia zdrowotnego, Funduszu Pracy, Funduszu Solidarnościowego, Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych lub Funduszu Emerytur Pomostowych.
Zwolnienie ze składek przewidziane w tarczy antykryzysowej / DGP
Obejmie ono prowadzących mikroprzedsiębiorstwa wraz z osobami współpracującymi (np. mąż pomagający formalnie żonie w interesach) oraz tymi, których zatrudniają.
Jak jednak podkreśla dr Tomasz Lasocki, ekspert od spraw ubezpieczeń społecznych z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, spośród zatrudnionych zwolnienie będzie dotyczyło tylko pracowników i zleceniobiorców. – Zapomniano natomiast np. o osobach wykonujących pracę nakładczą, od której składki też są opłacane – wskazuje.
Zwraca jednocześnie uwagę, że cały czas problemem jest też stosowana definicja mikroprzedsiębiorcy. – Jest nią bowiem firma, która zatrudniała średniorocznie mniej niż 10 pracowników. Oznacza to, że przedsiębiorstwo, w którym optymalizując koszty, zatrudniono pięciu pracowników i 15 zleceniobiorców, skorzysta ze zwolnienia ze składek. Natomiast przedsiębiorcę zatrudniającego 20 osób na etatach ulga ominie – wskazuje dr Tomasz Lasocki.
Zwraca jednocześnie uwagę, że jeżeli przepisy wejdą w proponowanym kształcie, to zatrudnieni w firmach objętych zwolnieniem ze składek dostaną na rękę dotychczasową kwotę brutto pomniejszoną jedynie o zaliczkę na PIT.
– Jeżeli dobrze rozumiem intencję rządu, pomoc ma być adresowana do zatrudniających. Wówczas konieczne byłyby jednak przepisy z jednej strony redukujące wynagrodzenia takich osób do kwot dotychczasowych wypłat netto, a także zmiany w przepisach o PIT. W takim wypadku więcej środków zostałoby w przedsiębiorstwach – podkreśla ekspert.

Ważny przychód

– Wątpliwości budzi odniesienie w przepisach do kryterium przychodu – mówi z kolei Katarzyna Przyborowska, radczyni prawna prowadząca własną kancelarię, specjalistka z zakresu ubezpieczeń społecznych.
Chodzi o to, że w przypadku samozatrudnionych uregulowano, że jednym z warunków do skorzystania z ulgi jest uzyskanie przychodu (w miesiącu poprzedzającym złożenie wniosku) w wysokości maksymalnie 300 proc. prognozowanego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej w 2020 r., czyli 15 681 zł.
W ocenie ekspertki przedsiębiorca może mieć jednak duże koszty, dlatego bardziej miarodajne byłoby kryterium dochodowe.
Doktor Tomasz Lasocki zwraca z kolei uwagę na niekonsekwencję ustawodawcy.
Z tarczy wynika bowiem, że uprawnieni do ulgi są mikroprzedsiębiorcy w rozumieniu ustawy – Prawo przedsiębiorców.
– Z kolei mikroprzedsiębiorcą jest podmiot, który osiągnął obrót netto do 2 mln euro w poprzednim roku, a zatem kryterium finansowe jest. W przypadku przedsiębiorców niezatrudniających nikogo zastosowano z kolei kryterium przychodu (maksymalnie 15 681 zł w miesiącu poprzedzającym złożenie wniosku o zwolnienie). Znowu warto podpowiedzieć legislatorom, że w przypadku płatników zatrudniających ludzi zastosowano kryterium wielkości firmy przed kryzysem, zaś w przypadku opłacających składki wyłącznie za siebie będzie brane pod uwagę, jak bardzo doświadczył ich kryzys. Czy nie warto byłoby zdecydować się na jedną miarę? – pyta retorycznie dr Lasocki.

Ochrona ubezpieczeniowa

Z projektowanych przepisów wynika, że w przypadku osób prowadzących działalność gospodarczą, jeżeli prawo lub wysokość świadczeń uzależnione są od opłacenia składek na ubezpieczenia społeczne, traktuje się je jak opłacone.
Podobnie wygląda to w przypadku zwolnienia ze składki na ubezpieczenie zdrowotne.
– Oznacza to, że przedsiębiorca nie straci ochrony ubezpieczeniowej za okres zwolnienia. To znaczy, że jeżeli przystąpił do ubezpieczenia chorobowego, będzie mógł korzystać np. z zasiłku chorobowego czy opiekuńczego, a także opieki zdrowotnej – wyjaśnia dr Lasocki.
Jak jednak zauważa, spośród wszystkich osób prowadzących pozarolniczą działalność jedynie przedsiębiorca został dobrze zabezpieczony.
– Niestety wspólnicy spółek czy artyści, czy twórcy już nie, gdyż przepis o nich nie wspomina – wskazuje.

Zawieszenie ostatecznością

Niektórzy przedsiębiorcy, którzy już mocno odczuli skutki pandemii, zastanawiają się także nad zawieszeniem działalności.
– Nie polecam tego. Oczywiście taki przedsiębiorca będzie zwolniony ze składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. Zostanie jednak pozbawiony ochrony – wyjaśnia dr Lasocki.
Mecenas Katarzyna Przyborowska wymienia kolejne minusy związane z zawieszeniem firmy. – Okres ten nie jest liczony do lat pracy uprawniających do otrzymania emerytury. Co więcej, wyrejestrowani z ubezpieczeń zostaną również członkowie rodziny przedsiębiorcy – wyjaśnia.
Doktor Lasocki tłumaczy, że jeżeli ktoś chciałby zawiesić w CEIDG działalność od 1 kwietnia, to co do zasady od tej daty nie nabyłby zasiłków, a tylko przez kolejne 30 dni mógłby korzystać z opieki zdrowotnej.
– W takim wypadku składki (na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne) za marzec zapłaciłby natomiast w pełnej wysokości. Z kolei nie musiałby już w maju płacić za kwiecień. Jeżeli z kolei zawieszenie działalności nastąpiłoby dzisiaj, tj. 26 marca, to w kwietniu zapłaciłby składki na ubezpieczenia społeczne proporcjonalne za 26 dni marca, ale składka na ubezpieczenie zdrowotne musiałaby zostać pokryta w całości, bo jest niepodzielna – tłumaczy ekspert.
– Można oczywiście zawrzeć umowę z NFZ dotyczącą ubezpieczenia zdrowotnego, ale chyba lepiej nie ponosić kosztów przy jednoczesnym zagwarantowaniu pełnej ochrony – sugeruje.
Jeżeli ktoś jednak zdecyduje się na zawieszenie działalności, to jak przypomina mec. Przyborowska, po 30 dniach można ją odwiesić.

Odroczenie i raty

W ocenie prawniczki, jeżeli ktoś nie może skorzystać z propozycji tarczy, to powinien rozważyć skorzystanie z odroczenia czy rozłożenia na raty, oferowanych przez ZUS na uproszczonym formularzu.
Do jego wypełnienia potrzebne będą podstawowe dane, w tym NIP, REGON lub PESEL. Wymagane będzie też wyjaśnienie, w jaki sposób epidemia koronawirusa wpłynęła na sytuację finansową wnioskodawcy i że nie ma możliwości opłacenia w terminie należności.