Za uczestnictwo w szkoleniach pracownicy dostawaliby pieniądze z Funduszu Pracy, a nie pensje od pracodawcy.
Z pomysłem organizacji szkoleń zamiast pracy wystąpili przedstawiciele dwóch organizacji pracodawców: PKPP Lewiatan i Business Centre Club (BCC). Poparła ją również Konfederacja Pracodawców Polskich (KPP).
"To rozwiązanie korzystne przede wszystkim dla pracowników. Nie dość, że nie straciliby oni pracy, to jeszcze zyskali nowe umiejętności" - powiedział ekspert KPP Adam Ambrozik.
Połowa pensji i część zasiłku dla bezrobotnych
Pracodawcy chcą również, by Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych dopłacał do wynagrodzeń tych zatrudnionych, których czas pracy zostałby - ze względu na kryzysową sytuację w firmie - zmniejszony zostanie o połowę.
Nie znaczy to jednak, że pracownicy otrzymywaliby z Funduszu drugą połowę wynagrodzenia. Fundusz wypłacałby im jedynie kwotę równą np. połowie zasiłku dla bezrobotnych (obecnie podstawowa wysokość zasiłku wynosi 550 zł).
"Pracodawcy zdają sobie sprawę, że połowa pensji i część zasiłku dla bezrobotnych oznacza dla pracowników zmniejszenie wynagrodzenia, ale w czasie kryzysu wszyscy tracą. Tymi stratami trzeba się podzielić" - powiedział Ambrozik.
Związkowcy na razie nie ustosunkowali się do propozycji pracodawców. Jak powiedział Norbert Kusiak z OPZZ "zgłoszone dziś pomysły są nowością, więc związki muszą je przemyśleć, a swoje opinie przedstawią na najbliższym spotkaniu zespołu KT". Wstępnie zostało ono zaplanowane na piątek.