Ogólna ocena programu „Aktywny rodzic” wystawiona przez ekspertów jest pozytywna. Są jednak zastrzeżenia co do tego, czy nie sprawi on, że kobiety w starszym wieku będą szybciej rezygnować z pracy zawodowej, aby zająć się wnukami. Pojawiają się też głosy, że zamiast transferów finansowych potrzeba przede wszystkim budowy nowych żłobków, a warunki do skorzystania z nowego programu są przesadnie sformalizowane.
Projektowana ustawa wprowadzi do systemu prawnego trzy świadczenia w ramach programu „Aktywny rodzic”, wspierające rodziców w aktywności zawodowej oraz w wychowaniu dziecka: „aktywni rodzice w pracy”, „aktywnie w żłobku” oraz „aktywnie w domu”.
Świadczenie „aktywni rodzice w pracy” jest kierowane do aktywnych zawodowo rodziców dziecka w wieku od 12. do 35. miesiąca życia. Ustawa zdefiniuje aktywność zawodową, której poziom i rodzaj będzie uprawniał do otrzymywania świadczenia. Będzie ono przysługiwać w wysokości 1500 zł miesięcznie przez okres 24 miesięcy od 12. do 35. miesiąca życia dziecka. W przypadku dzieci legitymujących się orzeczeniem o niepełnosprawności łącznie ze wskazaniami: konieczności stałej lub długotrwałej opieki lub pomocy innej osoby w związku ze znacznie ograniczoną możliwością samodzielnej egzystencji oraz konieczności stałego współudziału na co dzień opiekuna dziecka w procesie jego leczenia, rehabilitacji i edukacji powyższe świadczenie będzie przysługiwało w podwyższonej wysokości – 1900 zł miesięcznie.
Czy będzie to dobre rozwiązanie, czas pokaże. Trudno na tym etapie, kiedy mamy do czynienia z projektem, przesądzać o jego skuteczności. Osobiście uważam, że to dobre rozwiązanie i przyniesie wiele korzyści dla rodziców.
Pozytywnie oceniamy dostrzeżenie przez rząd potrzeby działań na rzecz wspierania młodych matek w powrocie na rynek pracy po urodzeniu dziecka. Nasze wątpliwości budzi jednak proponowana forma wsparcia. „Aktywny rodzic” to kolejny już program – obok programów „Rodzinny kapitał opiekuńczy” czy „800+” – skierowany do rodzin, polegający na bezpośrednim transferze środków finansowych. OPZZ zwraca uwagę przede wszystkim na konieczność inwestycji w infrastrukturę i rozwój instytucji opiekuńczych, tj. żłobków, nadal nieobecnych w bardzo wielu gminach, ale także w upowszechnianie rozwiązań pomagających łączyć opiekę z pracą, takich jak zatrudnianie młodych matek na część etatu.
Popieram to rozwiązanie, gdyż jednoznacznie promuje podejmowanie pracy zawodowej w miejsce otrzymywania świadczeń na zasadzie „bo im się po prostu należało”. Chociaż oczywiście w przypadku segmentu programu „Aktywny rodzic”, jakim jest świadczenie „aktywni w domu”, dobrze byłoby się przyjrzeć szczegółom tego rozwiązania. Czy aby na pewno spełnia ono cel aktywizacji zawodowej?
„Aktywny rodzic” to przede wszystkim program o charakterze socjalnym, zatem nie spowoduje przewrotu w rozwiązaniach aktywizujących dla rodziców. Jego skutkiem co prawda będzie zwiększenie dostępności świadczeń opiekuńczych, czy to ze strony opieki w ramach najbliższej rodziny, opiekunek, czy placówek takich jak żłobki – których zresztą nadal w Polsce jest za mało i w których liczba miejsc jest ograniczona. Uważam jednak, że w przypadku tego programu warunki do skorzystania z niego zostały przesadnie sformalizowane. Mam tu na myśli szczególnie tzw. świadczenie „babciowe”, które wymaga zawarcia umowy cywilnoprawnej oraz oskładkowania i opodatkowania przychodu. By natomiast przeanalizować sedno – czyli wpływ programu na chęć podjęcia przez rodziców aktywności zawodowej po urodzeniu dziecka, w jego wczesnym dzieciństwie – mogą do tego doprowadzić wyłącznie takie elementy programu jak „aktywni rodzice w pracy” oraz „aktywnie w żłobku”. Narzędzie „aktywnie w domu” jest natomiast zaprzeczeniem tej idei. W tym przypadku wsparcie jest przeznaczone dla rodziców nieaktywnych zawodowo, to nowa hybryda Rodzinnego kapitału opiekuńczego. I na pewno nie doprowadzi do zwiększenia aktywności zawodowej, a będzie stanowiło wyłącznie „fajny” dodatek do wypłacanego obecnie świadczenia 800+. Uważam też, że sama możliwość dokonania swobodnego wyboru między poszczególnymi rozwiązaniami programu to za mało – potrzebna jest szeroka kampania społeczna, ukazująca, w jaki sposób wpłynie on na życie ludzi i możliwości pogodzenia pracy z życiem rodzinnym, a także na rozwój zawodowy i na pracodawców, oraz jakie to będzie miało znaczenie gospodarcze. Taka kampania musi pokazywać nie cechy i zalety danego programu, ale korzyści dla pracowników i pracodawców.
Na pewno bolączką polskiego systemu opieki i barierą dla powrotu kobiet do pracy jest zapewnienie opieki małym dzieciom w wieku żłobkowym. Z tej perspektywy wszelkie rozwiązania wspierające opiekę sprawowaną przez inne osoby lub instytucje są pozytywne. Trudno przewidzieć, czy program długofalowo doprowadzi do szybszych powrotów matek do pracy oraz pozytywnych zmian. Należałoby także monitorować, czy program nie sprawi, że kobiety w starszym wieku będą szybciej rezygnować z pracy zawodowej, aby zająć się wnukami, co w konsekwencji obniży w przyszłości ich emerytury. Pozytywnie oceniam możliwość zawarcia z osobami w wieku emerytalnym umów uaktywniających, w ramach których budżet państwa pokryje składki na ubezpieczenie społeczne zwiększające podstawę emerytury.
Gdy jednak wziąć pod uwagę skalę uprawnień rodzicielskich polskich rodziców na tle regulacji europejskich, wydaje się, że trudno będzie rozszerzać ustawową ochronę rodzicielstwa lub przewidywać kolejne świadczenia. Obecnie do najskuteczniejszych rozwiązań wspierających rodziców należą stabilność zatrudnienia i przestrzeganie kodeksu pracy.
Jestem jednak przekonana, że zmiana społeczna prowadząca do większej akceptacji równości kobiet i mężczyzn w obowiązkach rodzicielskich oraz większego wykorzystywania przez ojców swoich uprawnień rodzicielskich w konsekwencji przyniesie lepsze godzenie życia rodzinnego i zawodowego. Wymaga to jednak powszechnej zmiany postaw obu płci oraz nie tylko akceptacji, lecz także aktywnego promowania takich postaw i rozwiązań przez pracodawców.
Niektórzy pracodawcy już teraz wprowadzają dodatkowe zachęty. Przykładowo: skracają rodzicom dni pracy bądź oferują pracę zdalną czy elastyczne godziny pracy ze względu na opiekę nad dziećmi. Oprócz tego firmy prowadzą działania polegające na aktywnym informowaniu pracowników o ich uprawnieniach rodzicielskich i możliwości korzystania np. z podzielonego urlopu. Stosują też dopłaty do zasiłków macierzyńskich w celu promowania urlopów rodzicielskich, a także tworzą grupy wsparcia dla ojców i promują korzystanie przez nich z uprawnień rodzicielskich.
Widzę sporo plusów programu „Aktywny rodzic”. Najważniejsze jest to, że program jest skierowany do obojga rodziców, o co nasza fundacja mocno wnioskowała do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, a nie – jak początkowo zakładano – tylko do matek. To ważna zmiana w społecznym postrzeganiu roli opiekuńczej, która do tej pory była przypisywana głównie kobietom. Druga istotna kwestia to połączenie trzech różnych programów – takich jak „babciowe” zapowiadane w pierwotnym kształcie przez KO, „Maluch+” oraz Rodzinny kapitał opiekuńczy – w jeden. Dzięki temu przepisy będą prostsze i bardziej zrozumiałe dla korzystających z nich rodziców. Ogromnie ważne jest także uwzględnienie w programie rodziców pracujących w niepełnym wymiarze godzin, na umowy zlecenia oraz prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą. Dzięki temu, jak zapewnia pani minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, wsparcie otrzymają wszyscy rodzice, bez względu na to, jaką drogę wybiorą – powrót do pracy na etat, elastyczne formy zatrudnienia czy pozostanie w domu z dzieckiem.
Pamiętajmy jednak, że program „Aktywny rodzic” jest tylko wsparciem dla rodziców. Nie zastąpi systemowych rozwiązań, jak dostępna i bezpłatna opieka dla dzieci. Państwo powinno zainwestować w budowę powszechnie dostępnych, wysokiej jakości żłobków. Warto także wspierać alternatywne formy opieki nad dziećmi do lat trzech, np. dziennych opiekunów. Ta forma nie tylko ułatwia tworzenie nowych miejsc opieki, lecz także pozwala tworzyć nowe miejsca pracy, np. dla mam kończących urlop związany z opieką nad dzieckiem. ©℗