Zgłoszenia sygnalistów będą mogły dotyczyć także prawa pracy. Jednak to bardzo szeroki obszar, który dopisano do projektu ustawy o ochronie sygnalistów bez konsultacji – alarmuje główny inspektor pracy (GIP).

Obawia się, że zatrudnieni będą składać zawiadomienia tylko po to, by zyskać ochronę np. przed zwolnieniem. – Nie wiadomo też, jak długo będą nią objęci – zwraca uwagę GIP w uwagach do projektu ustawy o ochronie sygnalistów.

W projekcie zapisano jedynie, że sygnalista podlega ochronie od chwili dokonania zgłoszenia lub ujawnienia publicznego, pod warunkiem że miał uzasadnione podstawy sądzić, że informacja będąca przedmiotem zgłoszenia jest prawdziwa i że stanowi informację o naruszeniu prawa. W rezultacie – skonfliktowanych z pracodawcą osób, które powiadomią inspekcję o możliwym złamaniu ich praw pracowniczych, nie będzie można zwolnić czy pominąć przy awansach i podwyżkach.

Wcześniejsze wersje projektu zawierały przepis, który przesądzał, że ustawy nie stosuje się, jeżeli naruszenie godzi wyłącznie w prawa zgłaszającego. Zdaniem GIP wykreślenie tej regulacji i dodanie obszaru prawa pracy oznacza, że wszystkie skargi pracownicze wpływające do inspekcji będą musiały być rozpatrywane w trybie ustawy o ochronie sygnalistów.

– Istnieje poważne ryzyko, że rozwiązania przyjęte w projektowanej ustawie będą wykorzystywane w sporach pracowniczych jedynie w celu objęcia ochroną i spowodują znaczne zwiększenie liczby skarg wpływających do Państwowej Inspekcji Pracy, także w sprawach, które ze swej istoty mają charakter sporny, w których inspektor pracy ma ograniczone możliwości działania (np. dyskryminacja, mobbing), a ostateczne rozstrzygnięcie należy do sądu pracy – zauważa Katarzyna Łażewska-Hrycko, GIP. I podkreśla, że nie wiadomo, jak odróżnić sygnalistę w rozumieniu projektowanej ustawy od osoby składającej skargę pracowniczą. Dodaje również, że unijna dyrektywa, którą mamy implementować, nie przewiduje zawiadomień dotyczących prawa pracy. Jednak zdaniem ekspertów to nie problem.

– Dyrektywa powstawała w czasie, kiedy część państw miała już regulacje chroniące sygnalistów. Chodziło nie tylko o to, żeby nie obniżać istniejących standardów, ale zmotywować państwa do ich podnoszenia. Dyrektywa opisuje jedynie minimum, ale jednocześnie zachęca do wychodzenia poza nie. Inspekcja pracy to kolejna instytucja, która neguje konieczność objęcia jakiegoś obszaru ustawą. W ten sposób ogranicza się działanie tej ważnej ustawy, wybija się jej zęby – komentuje Grzegorz Makowski, ekspert Fundacji Batorego.

Wcześniej PIP skutecznie protestowała przeciwko rozwiązaniu zawartym w poprzednich wersjach projektu. Jeśli sygnalista nie wiedział, do kogo kierować zgłoszenie, mógł przyjść do PIP. W obecnej wersji projektu zapisano, że zgłoszenie zewnętrzne jest przyjmowane przez rzecznika praw obywatelskich albo organ publiczny. ©℗