W dalszym ciągu jednym z najważniejszych problemów polskiego szkolnictwa wyższego jest deficyt znaczących merytorycznie osiągnięć naukowych. Warto się więc zastanowić, jak przeorganizować ekosystem transferu technologii i komercjalizacji wiedzy, aby był on atrakcyjną ofertą dla biznesu oraz tych twórców na uczelniach, którzy dostrzegą korzyści z uzyskiwania wynalazków. I jak efektywniej wykorzystywać środki na rozwój nauki.

Poprawy nie ma

Wprowadzenie w 2018 r. ustawy 2.0 (ustawy z 20 lipca 2018 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce; tj. Dz.U. z 2023 r. poz. 742 ze zm.) nie spowodowało wzrostu liczby osiągnięć naukowych polskich uczelni. Energia środowisk naukowych została skierowana głównie na osiągnięcia wymienione w pierwszym kryterium parametrycznym (liczba cytowań, czyli impact factor – IF, i liczba patentów) w celu polepszenia pozycji naszych uczelni na Liście Szanghajskiej, natomiast marginalizuje się pozostałe kryteria oceny.

Mimo to po pięciu latach funkcjonowania nowego sytemu notowania naszych uczelni na Liście Szanghajskiej się nie poprawiły. Można zatem postawić tezę, że subwencje przydzielane uczelniom są w praktyce przeznaczane na pracę w dziedzinach, które mogą przynieść jak najwyższą IF (w tym na publikacje w czasopismach w open access), głównie po to, aby konkurować między sobą w Polsce, co dla nauki światowej nie ma istotnego znaczenia.

Środowiska naukowe niestety zaakceptowały ten stan rzeczy, ponieważ zarządzanie karierą naukową jest zdecydowanie łatwiejsze na podstawie osiągnięć parametrycznych niż merytorycznych. To właśnie z tego względu uczelnie mają coraz lepsze efekty, jeśli chodzi o wzrost IF i liczby patentów, ale bardzo słabe osiągnięcia merytoryczne, zwłaszcza aplikacyjne. Wykładnikiem tego jest niska wartość sprzedaży patentów lub ogólnie – dóbr własności intelektualnej – oraz wdrożeń innowacyjnych rozwiązań do gospodarki.

O tym, jak słabe są wyniki komercyjne na uczelniach, można się przekonać, porównując zyski polskich przedsiębiorstw (np. farmaceutycznych) z zyskami uczelni (np. medycznych). Jest to wiedza ogólnie dostępna i łatwa do zweryfikowania. Zainwestowanie jednej złotówki przez firmy farmaceutyczne daje zysk roczny na poziomie kilku złotych, a więc kilkuset procent. W większości uczelni medycznych łączny zysk ze sprzedaży dóbr intelektualnych (patentów, know-how) kształtuje się na poziomie jednego do kilku procent rocznej subwencji, jaką uczelnia dostaje na naukę. Chcielibyśmy podkreślić, że chodzi o zysk z bezpośredniej komercjalizacji dóbr intelektualnych, bez wliczania zysków uczelni uzyskiwanych z ekspertyz, usług badawczych czy działalności pomocniczej oraz przedsiębiorczości akademickiej (komercjalizacja pośrednia).

W ostatnich dekadach na wszystkich polskich uczelniach opracowano zaledwie kilka substancji – kandydatów na leki, które odsprzedano do dalszych badań klinicznych. Słabość jakości polskiej nauki przejawia się również w miernym pozyskiwaniu grantów Europejskiej Rady ds. Badań Naukowych (ERC). Od 15 lat wskaźnik pozyskiwania grantów ERC w Polsce niewiele się zmienia. W czasie gdy Polska otrzymała 75 grantów, Hiszpania uzyskała ich aż 957. Granty te są przyznawane na tych samych konkurencyjnych warunkach w całej Unii Europejskiej, a zatem nie można mówić o uprzywilejowaniu innych krajów europejskich i funkcjonujących w nich uczelni kosztem Polski, o czym pisał prof. Piotr Sankowski w artykule: „To nie jest kraj dla młodych badaczy” (Polityka nr 6 [3450], 31.01–6.02.2024).

Wydaje się, że cały ekosystem transferu technologii i komercjalizacji wiedzy, na który składają się: instytucje sfery nauki i badań, innowatorzy, ośrodki innowacji, wyspecjalizowane fundusze finansowania innowacji oraz rynkowi dostawcy usług doradczo-szkoleniowych, działa wyspowo, chaotycznie i w sposób nieskoordynowany. Tymczasem to właśnie koordynacja i synchronizacja wszystkich tych elementów mogą przynieść wyraźną poprawę osiągnięć merytorycznych.

Zdiagnozowanych problemów w systemie transferu technologii i komercjalizacji jest bardzo dużo. Występują one w różnych płaszczyznach – strukturalnej, systemowej, świadomościowej, kulturowej i kompetencyjnej. Szczegółowy ich opis został zawarty w opracowaniu pod redakcją Krzysztofa Matusiaka i Jacka Gulińskiego pt. „Rekomendacje zmian w polskim systemie transferu technologii i komercjalizacji wiedzy” 2010, str. 27–49 (dostępne online). Ta bardzo cenna publikacja powinna stanowić swego rodzaju zieloną księgę problemów polskiego szkolnictwa wyższego w obszarze komercjalizacji, na podstawie której można by wypracować model dla ich rozwiązania.

Problematyczna wycena

W większości uczelni wyższych obserwujemy trudności wynikające z powierzenia prowadzenia działań biznesowych uczelnianym centrom transferu wiedzy, które należą do instytucji dobra publicznego. Głównym problemem jest wycena dóbr własności intelektualnej, która musi być przeprowadzana w instytucjach dobra publicznego. Nie może być ustalana, jak to się dzieje w biznesie, w drodze negocjacji. Obowiązek wyceny wiąże ręce uczelniom i nie pozwala na realne negocjacje z biznesem. Tak naprawdę własność intelektualna jest tyle warta, ile biznes może za nią zapłacić, a nie tyle, na ile została wyceniona – niezależnie od sposobu wyceny.

Żeby uzyskać znaczącą poprawę sytuacji, nie trzeba podejmować działań rewolucyjnych. Postęp na uczelniach nie może się dokonywać co kilka lat, wahając się od skrajności do skrajności. Dlatego nie jest naszym celem wystąpienie z propozycją, aby system ewaluacji uczelni oraz indywidualnego awansu naukowego nauczycieli akademickich, bazujący na osiągnięciach parametrycznych, jednym cięciem zastąpić ewaluacją opartą na naukowych osiągnięciach merytorycznych. Należy, w ramach wypracowanych obecnie rozwiązań, dążyć do stałej poprawy jakości badań, innowacyjności i wdrożeń – tak aby równolegle z osiągnięciami parametrycznymi szły osiągnięcia o dużym znaczeniu merytorycznym.

Scenariusz wart rozważenia

Wydaje się, że bardzo dobrym rozwiązaniem byłoby stworzenie odpowiednich warunków dla firm, które określałyby najbardziej profitowe kierunki badań i do ich realizacji angażowałyby zespoły badawcze jednostek naukowych uczelni, instytutów itp.

Proponujemy taki scenariusz:

1. Powstanie spółki kapitałowej.

2. Spółka kapitałowa przeprowadza badania rynku, określając potrzeby przedsiębiorstw itp. i na tej podstawie definiuje najbardziej profitowe komercyjnie kierunki badań w poszczególnych gałęziach gospodarki, np. naukach medycznych, inżynieryjnych, energii odnawialnej itd. Takie badania rynku firma mogłaby wykonać na podstawie funduszy grantowych. Powołanie spółki kapitałowej do oceny potrzeb rynku jest niezwykle istotne, ponieważ naukowcy nie analizują rynku, a tematy badawcze wybierają dość intuicyjnie. Po latach badań może się okazać, że nie mają one w ogóle wartości rynkowej.

3. Po przeprowadzeniu analizy rynku spółka kapitałowa rozpoczyna poszukiwanie zespołów badawczych z różnych jednostek naukowych (uczelni, instytutów PAN itp.), które mogłyby poprowadzić badania w tych obszarach. Następnie powołuje zespół HR-owy i specjalistyczny, czyli prowadzi rekrutację do projektów. Wygrywa ten zespół badawczy, który ma największy potencjał w danym obszarze oraz wykaże się przestrzeganiem procedur gwarantujących wiarygodność badań.

Taka weryfikacja wprowadza między zespołami naukowymi różnych jednostek badawczych konkurencyjność w jakości wykonywanych badań. Aspekt wiarygodności badań jest bardzo ważny w późniejszych rozmowach negocjacyjnych, w których nabywca chce obniżyć wartość badań w celu obniżenia ceny nabycia. Należy przy tym wypracować takie rozwiązanie, aby spośród jednostek badawczych prezentujących odpowiedni poziom jakości badań były wybierane różne jednostki, a nie zawsze te same. Sprzyjałoby to również specjalizowaniu się uczelni i osiąganiu przez nie wysokiej jakości pracy naukowej i wysokiej pozycji w komercjalizacji na wybranych polach.

4. Badania w zdefiniowanych obszarach badawczych o charakterze aplikacyjnym byłyby realizowane m.in. na podstawie wspólnych grantów spółki kapitałowej z uczelnią lub twórcą, aplikowane np. do NCBiR, ABM itp. Wspólne granty spółki kapitałowej i uczelni o wysokim poziomie gotowości technologicznej (TRL) powinny być dodatkowo punktowane – ponieważ potrzeba badań zostałaby tu zweryfikowana wcześniejszymi analizami potrzeb rynkowych oraz badaniami nowości i innowacyjności (chodzi o ustalenie, czy wcześniej nikt tego nie opatentował). Z tych względów należy, za zgodą MNiSW, wprowadzić w ocenie konkursowej dodatkową punktację za wiarygodność komercjalizacyjną.

5. Należy się także zastanowić, jakie regulacje trzeba wprowadzić, aby badania mające na celu podwyższenie poziomu gotowości technologicznej (TRL) mogły być finansowane wspólnie przez jednostkę naukową i spółkę kapitałową. A więc tak, aby było możliwe współfinansowanie badań przez obie strony w uzgodnionych proporcjach.

6. Na uczelniach należy wprowadzić regulacje prowadzące do odwrócenia proporcji finansowania badań. Obecnie subwencje skierowane na uczelnie, np. medyczne, są ukierunkowane na badania podstawowe w ok. 80–90 proc. Reszta – na badania aplikacyjne. W uczelniach zachodnich, które są dla nas wzorem aktywności komercyjnej (np. Leuven, Belgia), ponad 90 proc. finansów na naukę przeznacza się właśnie na badania aplikacyjne.

7. W dalszej kolejności uczelnia powierzałaby spółce kapitałowej zadania związane z zarządzaniem własnością intelektualną. Spółka kapitałowa, jako przedsiębiorstwo, jest organizacją nastawioną na zysk, co jest kluczowym elementem motywującym skuteczną komercjalizację wiedzy pochodzącej z uczelni. Uczelnie nie przekazywałyby jednak do IP własności, lecz jedynie prawa do zarządzania tą własnością.

Aby nie iść w zbyt śmiałe rozwiązania, pozostawmy na razie wycenę dóbr intelektualnych uzyskanych na uczelniach samym uczelniom. W tym zakresie też powinny jednak zostać dokonane zmiany zaproponowane w przywołanym wcześniej opracowaniu Krzysztofa Matusiaka i Jacka Gulińskiego, z którymi się całkowicie zgadzamy. Dobrze byłoby, aby uczelnia miała możliwość opracowania, na podstawie wytycznych ustawowych, sytemu wyceny zatwierdzonego przez Senat. Organy kontroli finansowej nie powinny mieć prawa do kwestionowania wyceny otrzymanej w takiej procedurze. Proponujemy jednak, aby taki system miał zastosowanie tylko w odniesieniu do pewnego poziomu gotowości technologicznej TRL. Przy najwyższych poziomach TRL wycenę, tak jak jest obecnie, przygotowywałaby specjalistyczna firma zatrudniająca ekspertów.

8. Działalność spółki obejmowałaby trzy główne obszary: zarządzanie własnością intelektualną, tworzenie spółek typu spin-off i start-up oraz zdobywanie i obsługę zleceń na usługi eksperckie oraz badania usługowe dla przedsiębiorstw i podmiotów publicznych.

W zakresie zarządzania własnością intelektualną do zadań spółki kapitałowej należałyby m.in identyfikacja oraz ochrona wyników badań prowadzonych na uniwersytetach. Spółka kapitałowa zajmowałaby się również poszukiwaniem przedsiębiorstw zainteresowanych licencjami oraz negocjowaniem i zawieraniem umów licencyjnych w imieniu uczelni. Przychody z transferu technologii byłyby dzielone z naukowcami, którzy otrzymywaliby bezpłatne udziały w tworzonych firmach spin-off, udziały w tantiemach. Spółka kapitałowa pomagałaby naukowcom z uniwersytetów identyfikować i zarządzać ich możliwościami i umiejętnościami w ramach mentoringu. Budowałaby sieć kontaktów z wiodącymi ośrodkami naukowymi w kraju i za granicą w celu ich wykorzystania przy realizacji projektów finansowanych przez spółkę kapitałową we współpracy z uczelniami ze środków wspólnych lub z grantów. Spółka kapitałowa mogłaby skatalogować proste usługi badawcze uniwersytetów i sprzedawać je, działając jak dział sprzedaży i wprowadzając własną prowizję.

9. Dla dóbr intelektualnych o niskim poziomie wskaźnika gotowości technologicznej TRL, ale o wysokim potencjale, wspólne granty spółki kapitałowej i uczelni powinny być finansowane z utworzonego Krajowego Funduszu Kapitałowego w celu rozwoju rynku venture capital, szczególnie tworzenie i rozwój innowacyjnych firm na wczesnym etapie rozwoju (seed i start-up).

Wprowadzenie tych podstawowych rozwiązań może zachęcić biznes do zainteresowania się potencjałem jednostek naukowych przy braku konieczności inwestowania przez spółkę kapitałową w nową infrastrukturę lokalową, aparaturową oraz potencjał badawczy naukowców. W ten sposób twórcy na uczelniach uzyskaliby ofertę (nie przymus) zaangażowania się w aplikacyjne tematy badawcze. Możliwość uzyskania profitów finansowych przez twórcę wpłynęłaby na zmianę podejścia do wyboru kolejności – twórca wybierałby najpierw patentowanie, nawet jeśli wiązałoby się to z koniecznością opóźnienia publikacji wyników jego badań.

Przedstawiona przez nas koncepcja to jedynie zarys rozwiązań problemów związanych z komercjalizacją w jednostkach naukowych w Polsce. Jesteśmy również świadomi pewnych jej podobieństw do rozwiązań proponowanych przez Sieć Badawczą Łukasiewicz, ale oprócz wielu innych różnic Sieć Badawcza Łukasiewicz zajmuje się jedynie czubkiem piramidy potencjału innowacyjności, podczas gdy cała reszta, w tym w postaci subwencji dla jednostek naukowych, nie jest zagospodarowana optymalnie. W naszym projekcie chodzi również o zagospodarowanie pozostałej części piramidy potencjału innowacyjności. ©℗