Brak minimalnych progów wejścia dla maturzystów, kadry, sprzętu, dostępu do prosektorium, a także za mała liczba godzin zajęć oraz za duże grupy ćwiczeniowe – m.in. takie błędy wytyka Porozumienie Rezydentów uczelniom, które ostatnio uruchomiły kierunki lekarskie. Medycy i akademicy domagają się od nowego rządu podjęcia natychmiastowych działań.

– Potrzebne są zmiany, które powstrzymają dalszą degradację kształcenia przyszłych lekarzy – apeluje Sebastian Goncerz. przewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. I wylicza, że potrzebne są: niezależny i kompleksowy audyt wszystkich kierunków lekarskich, zamknięcie tych niespełniających wymagań do nauczania przyszłych lekarzy oraz zadbanie o niezależność Polskiej Komisji Akredytacyjnej (PKA).

– Niepokój budzi nowy skład PKA. Część osób, które będą oceniać jakość kształcenia na kierunkach lekarskich, reprezentuje właśnie szkoły, co do których mamy zastrzeżenia – mówi przewodniczący.

Zdaniem rezydentów konieczne są też zmiany legislacyjne. Chodzi o art. 53 ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 740 ze zm.). Określa on, jakie warunki musi spełnić uczelnia, aby uzyskać pozwolenie na kształcenie na kierunku lekarskim.

– Mogą otrzymać je szkoły wyższe, które np. zatrudniają co najmniej 12 nauczycieli akademickich prowadzących działalność naukową w dyscyplinie nauki medyczne lub nauki o zdrowiu, dla których uczelnia jest podstawowym miejscem pracy. Nie jest natomiast wskazane, jakie konkretnie mogą to być dyscypliny, więc może się okazać, że wszyscy reprezentują tylko jedną. Nie ma więc zapewnionej różnorodności. Ponadto prawo do uruchomienia kierunku lekarskiego mają te uczelnie, które mają wysoką kategorię naukową (A+ albo A) w co najmniej trzech dyscyplinach, ale mogą one być zupełnie niezwiązane z medycyną. Ten przepis także wymaga zmiany – podkreśla Goncerz.

Dodaje, że konieczna jest też nowelizacja rozporządzenia ministra nauki w sprawie standardów kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu lekarza (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 755 ze zm.).

– Obowiązująca wersja przepisów nie definiuje np. minimalnej liczby grup klinicznych. Zatem mogą być prowadzone np. w 15-osobowej grupie. Tymczasem moje zajęcia odbywały się w grupie dwuosobowej – jest to też bardziej komfortowe dla pacjenta – podaje przykład Sebastian Goncerz. Podkreśla, że zmiany powinny zostać wprowadzone przez nowy rząd jak najszybciej, tak aby zaczęły obowiązywać od 1 października 2024 r.

– Na pierwszym roku medycyny kształci się dziś 8,5 tys. studentów, w tym 650 na tych kierunkach, które mają negatywną opinię PKA. Jeżeli nic się nie zmieni w przyszłym roku, liczba osób, które studiują medycynę na takich uczelniach, co najmniej się podwoi. Trzeba temu zapobiec w trosce o bezpieczeństwo pacjentów. Obecnie na 14 uczelni, które ostatnio dostały zgodę na kształcenie na kierunkach lekarskich, aż 9 ma negatywną opinię, a 2 kolejne planują uruchomić takie studia w przyszłym roku – mówi Goncerz.

Zmian domaga się też Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego (RGNiSW).

– Należy jak najszybciej przywrócić przepisy wymagające pozytywnych opinii PKA i ministra zdrowia oraz przynajmniej kategorii B+ w jednej z dyscyplin nauk medycznych lub nauk o zdrowiu jako warunku uruchomienia kształcenia na kierunku lekarskim. Do czasu ich wprowadzenia należy wstrzymać wydawanie zezwoleń na uruchomienie studiów medycznych – apeluje prof. Marcin Pałys, przewodniczący RGNiSW. ©℗