Podczas wtorkowego posiedzenia rządu zapowiedziano wprowadzenie regulacji mających na celu przejęcie przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych obowiązku zapłaty świadczenia chorobowego od pierwszego dnia niezdolności pracownika do pracy. Zmiana ta bez wątpienia będzie ogromną ulgą dla pracodawców, zwłaszcza w dobie gwałtownych wzrostów najniższego wynagrodzenia za pracę. Pozwoli ona zaoszczędzić pracodawcom około 11 mld zł rocznie. Komentuje dr Paweł Łuczak z Wydziału Zarządzania UŁ.

Jedną z obietnic wyborczych składanych przez koalicję rządzącą zwłaszcza mikro- i małym przedsiębiorcom była rewolucja w sposobie finansowania świadczeń dla pracowników z tytułu niezdolności do pracy. Planowana zmiana przeniesie obciążenie finansowaniem wynagrodzenia za czas niezdolności do pracy w całości na Zakład Ubezpieczeń Społecznych.

Wieloletnia krytyka ze strony przedsiębiorców

Przedsiębiorcy od lat sygnalizowali swoje niezadowolenie z funkcjonującego w Polsce systemu, w którym znaczna część ryzyka związana z chorobą pracowników przerzucana jest na pracodawcę. W przypadku niezdolności do pracy za pierwsze 14 dni choroby (w przypadku pracowników, którzy ukończyli 50 rok życia) lub 33 dni choroby (w przypadku pracowników, którzy nie ukończyli 50 roku życia) pracownikowi przysługuje prawo do wynagrodzenia chorobowego finansowanego w całości ze środków pracodawcy. Zdaniem przedsiębiorców, skoro z wynagrodzenia pracownika pobierana jest składka na ubezpieczenie chorobowe, która w całości trafia do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, to swoistą formą niesprawiedliwości społecznej czy też uprzywilejowanej pozycji ZUS jest współdzielenie tej odpowiedzialności między Zakładem Ubezpieczeń Społecznych a pracodawcą.

Podkreślić należy też, że spora część pracowników nie przekracza limitu 14/33 dni niezdolności w roku kalendarzowym, a tym samym całość obciążeń spowodowanych chorobą pracownika przerzucana jest na pracodawców. Szczególnie dotkliwe jest to dla mikroprzedsiębiorców, którzy zatrudniają tylko jednego lub kilku pracowników i którzy w trakcie nieobecności pracownika zmuszeni są oprócz wypłacenia mu wynagrodzenia chorobowego polecić wykonanie jego pracy pozostałym osobom zatrudnionym w zakładzie pracy, co niejednokrotnie wiąże się z dodatkowymi kosztami wynikającymi z ich pracy w godzinach nadliczbowych. Na samą skalę zjawiska wskazują dane statystyczne z których wynika, iż w samym 2022 roku przedsiębiorcy wydali na wynagrodzenie chorobowe pracowników około 11 mld zł.

Nowe zmiany obciążą działy kadrowo-płacowe

Jeżeli wraz z wprowadzaną zmianą w sposobie finansowania nie ulegnie zmianie sposób wypłaty zasiłków, to dla pracodawców, którzy nie są płatnikami zasiłków (czyli zgłaszali do ubezpieczenia chorobowego nie więcej niż 20 pracowników na dzień 30 listopada roku poprzedniego) będzie ona znaczącym obciążeniem. W ich przypadku zamiast wypłacenia na liście płac wynagrodzenia chorobowego będą zmuszeni przekazać do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wniosek o wypłatę zasiłku, co bezdyskusyjnie jest bardziej czasochłonnym procesem. Uciążliwość będzie szczególnie dostrzegalna w przypadku pracowników, którzy w ciągu roku mają znaczną liczbę krótkich 1-2 dniowych nieobecności w pracy z powodu choroby - pracodawca dla każdego takiego zwolnienia będzie zmuszony wypełnić osobny druk ZUS z wnioskiem o wypłatę zasiłku. Może być to bardzo niepokojące, zwłaszcza w kontekście kolejnych zadań, o których już wiemy, że w kolejnych latach, przynajmniej w części spadną na działy kadrowo-płacowe, a które wynikają z projektowanych przepisów dotyczących sygnalistów, czy też dyrektywy w zakresie równości wynagrodzeń.

Zmiana będzie miała wpływ na termin otrzymania wynagrodzenia przez pracownika

Bez wątpienia potencjalna zmiana przyniesie również niemałe zamieszanie w zakresie wypłaty wynagrodzeń. Biorąc pod uwagę, iż przeciętna długość absencji chorobowej w 2022 roku przypadająca na jedną osobę ubezpieczoną w ZUS wyniosła 33,41 dnia, to w przypadku znacznej części pracowników nie przekraczali oni limitu 33 dni choroby w roku. Tym samym otrzymywali tylko wynagrodzenie chorobowe, wypłacane przez pracodawcę ze środków własnych w normalnym terminie wypłaty wynagrodzenia. W przypadku wprowadzenia nowego rozwiązania, wypłatę tych świadczeń od pierwszego dnia przejąłby ZUS, który zasiłki wypłaca niezwłocznie, nie później niż w terminie 30 dni od daty złożenia dokumentów niezbędnych do stwierdzenia uprawnień do zasiłku.

W praktyce termin wypłaty bardzo często oscyluje właśnie w okolicach 30 dni. Pracownik nie otrzyma zatem zasiłku w terminie wypłaty wynagrodzenia, lecz w terminie niezależnym od momentu jego wypłaty. Choć tak jest również obecnie, to sytuacja ta nie dotyka tak szerokiej grupy pracowników, gdyż wielu, jak już wspomniano, nie przekracza limitu 14/33 dni, zatem otrzymuje tylko wynagrodzenie chorobowe wypłacane przez pracodawcę. Może to stanowić problem zwłaszcza dla pracowników, w przypadku których otrzymanie pełnego wynagrodzenia w terminie warunkuje wywiązanie się z zaciągniętych zobowiązań finansowych.

Możliwe opóźnienia w wypłacie zasiłków

W przypadku wprowadzenia nowych regulacji można spodziewać się opóźnień w wypłacie zasiłków. Choć Zakład Ubezpieczeń Społecznych wdraża coraz więcej automatyzacji i stara się optymalizować swoje procesy, to pamiętać należy, iż nie wszystkie elementy procesu da się zautomatyzować. Niejednokrotnie, zwłaszcza w sprawach bardziej skomplikowanych, niezbędne jest zaangażowanie w sprawę pracowników ZUS. Jak pokazują doświadczenia z okresu epidemii covid-19, Zakład Ubezpieczeń Społecznych może mieć problem z udźwignięciem takiego obciążenia wnioskami o wypłatę zasiłków. Rozwiązaniem tego problemu bez wątpienia byłoby przerzucenie wypłaty zasiłków również na pracodawców, którzy do tej pory nie byli płatnikami zasiłków. Niemniej to w znaczącym stopniu obciążyłoby komórki kadrowo-płacowe, zwłaszcza w podmiotach świadczących usługi outsourcingu kadrowo-płacowego i księgowego.

Pozytywny charakter planowanych zmian

Zauważyć należy natomiast, iż wprowadzenie takiej zmiany wydaje się racjonalne i społecznie uzasadnione. Odciążenie pracodawców z konieczności partycypowania w kosztach świadczeń dla pracowników z tytułu niezdolności do pracy z pewnością pozytywnie wpłynie na sytuację wielu przedsiębiorców, którzy w ostatnich trzech latach odczuwają szczególnie dotkliwie drastyczne podwyżki najniższego wynagrodzenia za pracę. Przerzucenie na Zakład Ubezpieczeń Społecznych obciążeń z tytułu choroby pracownika pozwoli zaoszczędzić pracodawcom od kilku do kilkunastu miliardów złotych rocznie.

dr Paweł Łuczak, Wydział Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego, Katedra Zarządzania Zasobami Ludzkimi