Ocena okresowa pracownika powinna się skupiać przede wszystkim na tym, jak wykonuje on swoje obowiązki służbowe. Mniej ważne są rezultaty jego pracy. Tak orzekł Sąd Najwyższy w sprawie, która dotyczyła pozwu o uchylenie negatywnej oceny okresowej.

Domagał się tego referendarz sądowy w sądzie rejonowym. Jego zdaniem wystawiona mu przez pracodawcę ocena była niesprawiedliwa i krzywdząca, także z punktu widzenia jego dóbr osobistych, oraz stanowiła niedopuszczalną ingerencję w zakres jego orzekania jako referendarza. W ocenie okresowej wskazano, że pracownik miał dosyć duży wskaźnik wzruszalności swoich orzeczeń (nawet trzy czwarte spraw) oraz spore – według przełożonego – opóźnienia w rozpatrywaniu spraw. Wcześniejsze oceny nie zawierały negatywnych opinii i wskazywano w nich na dobre przygotowanie merytoryczne oraz zaangażowanie w pracę. Zakwestionowaną przez pracownika ocenę sporządzał wiceprezes sądu, który był jednocześnie przewodniczącym wydziału zatrudniającego ocenianego referendarza.

Sąd I instancji jednak nie uwzględnił powództwa, apelacja także została oddalona. Inaczej jednak orzekł Sąd Najwyższy, który uchylił wyrok apelacyjny i nakazał ponownie rozpoznać sprawę.

W uzasadnieniu wskazał, że ocena okresowa pracownika nie powinna się opierać na wybranych elementach, ale obejmować całość pracy zatrudnionego.

– Dokonując oceny, należy się odnosić do staranności działań, a nie rezultatów tych działań – powiedział sędzia Piotr Prusinowski.

Natomiast w spornej ocenie skupiono się tylko na statystykach, z których wynikało, że efektywność pracy referendarza jest słaba. Tyle że – jak podkreślił SN – porównywano go np. do asesorów. Asesor ma zadaniowy czas pracy, a referendarz pracuje według norm ustawowych (czyli ma np. 8-godzinny dzień pracy). To może rzutować na efekty pracy – przy porównywalnej liczbie spraw referendarz musiałby wykonywać pracę w nadgodzinach.

– Nie ustalono, dlaczego doszło do opóźnień i czy były one do uniknięcia – podkreślił sędzia.

SN zwrócił też uwagę na to, że oceny dokonywał wiceprezes sądu, który jednocześnie był przewodniczącym wydziału, gdzie zatrudniono referendarza, i to on był sędzią rozpoznającym odwołania od orzeczeń ocenianego.

– Taka praktyka, chociaż zgodna z ustawą, może budzić wątpliwości – zauważył sędzia.

SN odniósł się też do kwestii dóbr osobistych pracownika.

– Ocena dokonywana według procedur nie może powodować naruszenia dóbr osobistych pracownika. Wyjątek to skrajne wypadki, gdy ocena, wychodząc poza normalne ramy przewidziane prawem, byłaby nacechowana złośliwością, zawierałaby sformułowania uwłaczające pracownikowi. W rozpoznawanej sprawie Sąd Najwyższy takich wątków jednak nie dostrzega – powiedział sędzia Prusinowski. ©℗

orzecznictwo