Pandemia przyniosła dynamiczny rozwój telemedycyny, ale też dała nadzieję na to, że ten obszar wreszcie zostanie uregulowany prawnie. Niestety, osoby głuche wciąż nie są w stanie szybko i sprawnie skorzystać z porad na odległość.

Każdego dnia w Polsce realizowane są setki zdalnych porad lekarskich. Jedyną regulacją, która dotyczy e-konsultacji, jest rozporządzenie ministra zdrowia z 12 sierpnia 2020 r. w sprawie standardu organizacyjnego teleporady w ramach podstawowej opieki zdrowotnej (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1194). Niestety nie uregulowano w nim kwestii udzielania wideoporad.

Osoby głuche bez wsparcia

Z teleporad w POZ mogą korzystać tylko pacjenci, którzy są w stanie rozmawiać przez telefon. Jeżeli stan zdrowia na to nie pozwala, pacjent zostaje bez pomocy. Na co dzień przekonują się o tym głusi.

– Brakuje zrozumienia, że dla wielu głuchych język polski jest jak język obcy i przez to nie mogą skutecznie porozumieć się z lekarzem poprzez e-mail lub komunikator tekstowy – wskazuje Paweł Potakowski, dyrektor ds. komunikacji w firmie Migam Spółka Akcyjna. I dodaje, że chodzi o ponad 450 tys. głuchych kulturowo Polaków, dla których to polski język migowy jest pierwszym językiem.

Tę opinię potwierdza również Aleksandra Włodarczak, specjalistka ds. dostępności opieki zdrowotnej dla osób głuchych i słabosłyszących.

– Osoby głuche i słabosłyszące zgłaszają problemy już na etapie kontaktu z placówką medyczną. Teoretycznie jest możliwość rejestracji w różnych formach, ale odpowiedź na e-mail przychodzi po dłuższym czasie lub w ogóle się jej nie otrzymuje – mówi ekspertka. Bywa, że placówka oddzwania do pacjenta, który nie słyszy, więc nie ma możliwości odebrania telefonu. Brakuje chęci kontaktowania się z pacjentami w formie SMS-ów. W niektórych placówkach pracownicy sugerują, że nie ma takiej możliwości ze względu na procedury. W wielu miejscach forma komunikacji przez wideorozmowę nie jest dostępna.

To powinien być standard

Paweł Potakowski uważa, że tak jak standardem są podjazdy dla wózków i windy, tak samo oczywiste powinno być wprowadzenie wideoporad z dostępnym tłumaczem języka migowego.

– Osoby niesłyszące często nie mają nawet świadomości, że mogą żądać od podmiotu medycznego prawa dostępu do tłumacza. Od lat przyzwyczajano ich do tego, że muszą przyjść ze swoim słyszącym rodzicem lub dzieckiem, angażując osobę bliską jako swojego pośrednika komunikacyjnego. To jest niedopuszczalne. Nasza firma zapewnia dostęp 24 godziny na dobę do tłumaczy zarówno polskiego, jak i ukraińskiego języka migowego. Tłumaczymy w szpitalach i przychodniach, także podczas udzielania wideoporad – mówi. Dodaje, że coraz więcej podmiotów medycznych decyduje się na korzystanie z usług tłumaczy profesjonalistów dostępnych online w każdym momencie.

Rozmowa lekarza czy pielęgniarki z pacjentem za pośrednictwem profesjonalnego tłumacza to również kwestia bezpieczeństwa. Nietrudno o pomyłkę, kiedy pacjent słabo pisze po polsku lub komunikuje się przez pośredników, którzy mają ograniczoną znajomość języka migowego. To również powinno zostać rozwiązane systemowo.

– Problemem jest brak oficjalnej, państwowej certyfikacji tłumaczy polskiego języka migowego – zauważa Aleksandra Włodarczak. – Personel medyczny musi mieć poczucie, że komunikacja odbywa się prawidłowo. Obecnie placówki medyczne czy sam personel nie mają możliwości sprawdzenia, czy osoba podająca się za tłumacza faktycznie nim jest.

Żeby wideoporady stały się standardową usługą medyczną, potrzebny jest wzrost świadomości, jak bardzo są potrzebne nowe przepisy, ale i odpowiednie zaplecze techniczne.

– Wideoporady wymagają dobrego internetu oraz odpowiedniej jakości sprzętu po obu stronach – podkreśla Tomasz Zieliński. I zapewnia, że w przypadku tych pacjentów, którzy mają dostęp do szerokopasmowego internetu, takie porady w niczym nie ustępują poradom osobistym, jeśli oczywiście stan pacjenta nie wymaga bezpośredniego zbadania przez lekarza. ©℗

Osoby niesłyszące często nie mają nawet świadomości, że mogą żądać od podmiotu medycznego prawa dostępu do tłumacza. Od lat przyzwyczajano je, że muszą przyjść ze swoim słyszącym rodzicem lub dzieckiem