W Polsce nie tylko brakuje krwi, lecz także produktów krwiopochodnych, niezbędnych do wytwarzania leków – szczególnie tych deficytowych, tj. immunoglobuliny i albuminy.

Nad zapewnieniem ich dostępności ma czuwać Narodowy Frakcjonator Osocza (NFO).

Tak wynika z projektu ustawy o krwiodawstwie i krwiolecznictwie. Obecnie jest on na etapie konsultacji. Pomysł powstania fabryki osocza nie jest nowy. Pierwsze przymiarki miały miejsce jeszcze w latach 90. XX wieku.

Zgodnie z projektem pierwsza fabryka osocza ma powstać w ciągu sześciu lat. Jej siedziba będzie się mieścić w Katowicach. Dzięki temu Polska uniezależni się od produkcji zewnętrznej leków osoczopochodnych. Do czasu rozpoczęcia produkcji przez NFO decyzje o sposobie zbycia osocza będzie podejmował minister zdrowia. Będzie mógł ogłosić konkurs albo zdecydować o przekazaniu osocza do przetworzenia na produkty krwiopochodne wybranej wytwórni farmaceutycznej. To ostatnie rozwiązanie będzie tymczasowe – do momentu wybudowania fabryki osocza.

Powstanie NFO ma również wzmocnić nadzór nad całym systemem krwiodawstwa. Obecnie podlega on ministrowi zdrowia oraz dwóm innym podmiotom – Narodowemu Centrum Krwi oraz Instytutowi Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie. ©℗

trzy pytania

Należy zwiększyć dawstwo osocza w Polsce

ikona lupy />
Prof. Sylwia Kołtan konsultant krajowa w dziedzinie immunologii klinicznej, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu / Materiały prasowe
Za sześć lat w Polsce ma zacząć działać Narodowy Frakcjonator Osocza. Jego utworzenie będzie kosztować 6,5 mld zł. Czy to dobry pomysł i czy mamy szansę na to, by stać się potentatem w produkcji leków, do stworzenia których niezbędne jest osocze?

Mam sporo wątpliwości. Oczywiście posiadanie własnej fabryki frakcjonowania osocza zapewniłoby niezależność od preparatów sprowadzanych spoza Polski. Jednak żeby taka inwestycja w ogóle miała sens, niezbędna jest odpowiednia liczba dawców, a na razie robimy bardzo niewiele, żeby zwiększyć dawstwo osocza w naszym kraju. Kolejną ważną kwestią jest zakup patentów lub opracowanie własnych technologii.

Jakie nadzieje i obawy wiążą się z powstaniem polskiej fabryki osocza?

Pozytywne w tym przypadku byłoby uniezależnienie od leków osoczopochodnych sprowadzanych spoza Polski. To ważne w sytuacjach kryzysowych, jak podczas pandemii, kiedy obserwowano globalny problem z dawstwem krwi i osocza. Mam jednak obawy o to, czy przy obecnym systemie organizacji pozyskiwania krwi i osocza jesteśmy w stanie zapewnić odpowiednią objętość preparatu, aby fabryka miała co frakcjonować. Jeśli nie, to skąd pozyskać brakującą objętość osocza wysokiej jakości? Czy wysoka cena nie spowoduje, że koszt produkcji własnych preparatów będzie finalnie wyższy niż gotowych leków zakupionych poza granicami kraju? Czy możliwe będzie produkowanie szerokiego pakietu preparatów osoczo pochodnych, aby pacjent mógł być leczony w sposób dla niego optymalny?

Honorowi dawcy krwi zwracają uwagę na to, że na polskim rynku pojawili się lobbyści z różnych firm farmaceutycznych, którym zależy na skomercjalizowaniu dawstwa osocza w Polsce. Jeśli oddawanie krwi miałoby być płatne, nie mogliby się jednak dalej nazywać honorowymi dawcami.

Z takiego systemu korzystają m.in. Amerykanie. To bardzo efektywny sposób na pozyskiwanie osocza. Podobne komercyjne lub częściowo komercyjne rozwiązania obowiązują w innych krajach, np. w Czechach. Ciekawe, że w internecie można znaleźć reklamy w języku polskim zachęcające do odpłatnego oddawania osocza w miastach czeskich. Wyciągam z tego wniosek, że polscy dawcy oddają odpłatnie osocze poza granicami Polski. ©℗

trzy pytania

Musimy usystematyzować obrót krwią

ikona lupy />
prof. Radosław Sierpiński prezes Agencji Badań Medycznych / Materiały prasowe
Co można zyskać, a co stracić na powstaniu fabryki osocza w Polsce?

Zapotrzebowanie na leki wytwarzane z osocza, m.in. immunoglobuliny, rośnie na całym świecie. Również u nas tych preparatów zaczyna brakować, a to ma wpływ na bezpieczeństwo narodowe. Z uwagi na znaczną populację nasz kraj jest dużym rynkiem pod względem zużycia leków osoczopochodnych, a nie ma własnej fabryki przetwarzającej osocze na produkty krwiopochodne i musi je kupować za granicą. W przypadku zagrożenia zewnętrznego istnieje ryzyko przerwania łańcucha dostaw, a to może wpływać negatywnie na przyszłe zaopatrzenie pacjentów w leki ratujące życie. Wejście w życie nowej ustawy o systemie krwi daje nadzieje na zwiększenie ilości pobieranego osocza. Nowelizacja prawa może wreszcie usystematyzować obrót krwią, podporządkowując go w pełni Narodowemu Centrum Krwi. Proces poboru osocza może także usprawnić wprowadzenie systemu e-Krew. Dzięki niemu w jednym miejscu na bieżąco będzie gromadzona wiedza o ilości posiadanej krwi, a co za tym idzie – także osocza. Pozwoli to na zoptymalizowanie ich zużycia. Może to także przyczynić się do zmian gospodarczych i powstania nowych miejsc pracy.

Nie po raz pierwszy w Polsce próbuje się stworzyć fabrykę osocza. Poprzedni projekt zakończył się wieloletnim procesem w sprawie wyłudzenia kredytu na tę inwestycję. Czy uzasadnione są wątpliwości osób, które obawiają się, że i tym razem efekty będą podobne?

Wydaje się, że po 20 latach nadszedł moment, kiedy żadne argumenty przeciwko budowie fabryki nie są w stanie się wybronić, bo mamy transparentny projekt, który jasno przedstawia wszystkie zasady kontraktowania inwestycji. Polska po prostu musi się uniezależnić w tej kwestii od innych państw – zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę doświadczenie zdobyte podczas pandemii i wojny w Ukrainie. W przeciwnym razie może się okazać, że pacjentom z naszego kraju zabraknie dostępu do właściwego leczenia, a do tego nie możemy dopuścić. Przed nami trudne zadanie, ale wierzę, że tym razem doprowadzimy je do końca.

W jakim celu wydłużono czas, w którym ochotnicy mogą oddawać krew? Czy to kolejny sposób na osiągnięcie wyższych wpływów do budżetu, skoro Polska zarabia na odsprzedawaniu nadwyżek osocza?

Polska co roku wydaje na leki osoczopochodne od 80 mln do 100 mln zł. Poprzez przygotowanie odpowiedniej legislacji, stworzenie podmiotu optymalizującego pobór krwi i wytworzenie osocza mamy szanse na realne wpływy dla budżetu państwa. Nie rozpatrywałbym kwestii oddawania krwi w kategoriach kosztów czy bezpośrednich zysków, choć niewątpliwie są to kwestie gospodarcze. Myśląc globalnie, dążymy do stworzenia własnej infrastruktury, niezależności i bezpieczeństwa. W ogólnym rozrachunku korzyści może dzięki temu osiągnąć zarówno budżet państwa, jak i pacjenci. ©℗