Takie rozstrzygnięcie zapadło przed Sądem Najwyższym w sprawie skargi nadzwyczajnej, jaką złożył prokurator generalny na orzeczenie stołecznego sądu okręgowego, zasądzającego ostatecznie odszkodowanie w kwocie niespełna 1500 zł od spółki S. na rzecz pracownicy, za naruszenie zasad równego traktowania ze względu na płeć.
W 2016 r. kobieta została przyjęta do spółki S., gdzie miała wykonywać obowiązki recepcjonistki. Problem polegał na tym, że jest ona osobą transseksualną – urodziła się jako mężczyzna, pod innym nazwiskiem, i od ok. 2015 r. podejmowała starania, by uzgodnić płeć. Poddała się stosownym zabiegom medycznym, złożyła wnioski do sądu i pod koniec 2017 r. uzyskała orzeczenie uznające ją za kobietę, zmieniające numer PESEL i dane osobowe. Pracę w spółce podjęła jednak przed finalną tranzycją, a w CV i dokumentach posługiwała się jeszcze męskimi danymi osobowymi, gdyż takie dane widniały w jej dowodzie osobistym oraz w aktach stanu cywilnego. Mimo to ubierała się i zachowywała zgodnie z osobistą tożsamością płciową. O rozpoczętej procedurze tranzycji poinformowała przełożonych już po podpisaniu umowy i rozpoczęciu zatrudnienia. I w tym momencie zaczęły się problemy – pracownicy kadr poinformowali kobietę, że nie mogą wpisać do identyfikatora imienia żeńskiego, którym się przedstawiała (i na które potem zmienił je sąd), gdyż muszą one być zgodne z danymi w dowodzie osobistym. Ponadto odmówiono jej wydania damskiego stroju służbowego. Pracownica nie wyraziła na to zgody i zażądała wydania swoich dokumentów, a następnie opuściła zakład pracy. W tej sytuacji spółka uznała, że doszło do rezygnacji z zatrudnienia.