Eksperci nie mają wątpliwości, że pomoc dla firm związana z katastrofą ekologiczną na Odrze powinna być realizowana z innych pieniędzy niż te pochodzące z Funduszu Pracy. Ich obawy budzą też inne przesłanki, które należy spełnić, by otrzymać wsparcie

Skażenie Odry to katastrofa ekologiczna, w wyniku której nie tylko ucierpiała przyroda, lecz także straty ponieśli przedsiębiorcy, których działalność jest związana z tą rzeką. Chodzi w szczególności o podmioty zajmujące się gastronomią, transportem morskim i przybrzeżnym, kulturą, rozrywką i rekreacją.
Rząd zamierza wesprzeć te firmy, które straciły najwięcej. Projekt ustawy o szczególnym wsparciu podmiotów poszkodowanych w związku z sytuacją ekologiczną na rzece Odrze, który jest obecnie procedowany w Sejmie, przewiduje wypłatę jednorazowego świadczenia pieniężnego w wysokości 3010 zł za każdego ubezpieczonego zgłoszonego do ubezpieczeń emerytalnego i rentowych przed 31 lipca 2022 r. Pomoc ma trafić do podmiotów zgłoszonych przed tą datą jako płatnicy składek, niebędących jednostkami budżetowymi ani samorządowymi zakładami budżetowymi. Jednym z warunków będzie też prowadzenie na 1 lipca 2022 r. przeważającej działalności pod określonym kodem PKD (patrz: infografika). Ważny będzie też m.in. 50-proc. spadek przychodów powstały w związku z sytuacją ekologiczną na Odrze, zgłoszenie co najmniej jednej osoby do ubezpieczeń emerytalnego i rentowych oraz podanie w ZUS (do 31 lipca 2022 r.) przynajmniej jednego adresu prowadzenia działalności na terenie wymienionego w przepisach powiatu (patrz: infografika).

Drenowanie Funduszu Pracy

Projekt zakłada, że jednorazowe świadczenie ma być finansowane z Funduszu Pracy (FP). Eksperci mają co do tego wątpliwości.
- Fundusz Pracy jest finansowany ze składek zatrudniających, a jego środki w razie potrzeby mają wspierać pracowników. Temu jednorazowemu świadczeniu trudno przypisać taki skutek. Pomoc ma być przecież przekazywana podmiotowi zatrudniającemu, i to od jego sytuacji będzie ona zależna - wskazuje dr Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Dodaje: - Nawet jeżeli stwierdzimy, że utrzymanie przedsiębiorstwa pośrednio wpływa też na osoby w nim zatrudnione, nadal nie uzasadnia to wykorzystywania pieniędzy z Funduszu Pracy. Powstał on po to, by pracownik uzyskiwał z niego bezpośrednie korzyści, takie jak zasiłek dla bezrobotnych, świadczenie przedemerytalne, szkolenia, oraz w celu finansowania badań związanych z rynkiem pracy itp. - tłumaczy ekspert.
W przypadku jednorazowego świadczenia trudno doszukać się jakiegokolwiek związku z poprawą sytuacji pracowników.
- Nie może być ono również uzasadniane zachęcaniem płatników do pożądanych zachowań, ponieważ ustawa odnosi się do sytuacji przeszłych. Podmioty, które zwolniły pracowników, bo szybko zareagowały na sytuację, nie dostaną nic. Co innego, gdyby rząd ogłosił to kilka dni po wykryciu skażenia - wówczas można byłoby powiedzieć, że chodzi o stymulowanie płatników do pożądanych zachowań. A tak, kto miał stracić pracę, ten ją stracił. Nawet ponowne zatrudnienie nie pomoże - dodaje ekspert.
I konkluduje: - Jeżeli rząd chce być hojny, to niech będzie, ale niech nie korzysta z pieniędzy wpłacanych przez firmy do FP, ale sięgnie po inne środki budżetowe. A jeżeli już bierze pieniądze z funduszu, to powinien je przeznaczyć na bezpośrednie wsparcie osób, które w związku z katastrofą straciły pracę lub ją stracą. Mam na myśli np. szkolenia zawodowe - wskazuje dr Lasocki.

Potrzebny nadzór nad FP

- Tego typu pomoc powinna być realizowana z innych pieniędzy niż te z Funduszu Pracy - zgadza się z nim Sebastian Koćwin z OPZZ. Przypomina, że FP jest państwowym funduszem celowym, którego głównym celem jest łagodzenie skutków pozostawania bez pracy osób bezrobotnych oraz finansowanie programów na rzecz promocji zatrudnienia i aktywizacji zawodowej.
- Nie mamy gwarancji, że pieniądze te zostaną przeznaczone na wynagrodzenia pracowników bądź opłacenie składek na ubezpieczenia społeczne. Rząd kontynuuje trwające od wielu lat nieuzasadnione eksploatowanie FP na cele niezwiązane z jego ustawowymi zadaniami. W związku z tak realizowaną polityką Funduszu Pracy OPZZ uznaje za konieczne wprowadzenie nad nim społecznego nadzoru i umożliwienie partnerom społecznym wpływania na dysponowanie zgromadzonymi w nim pieniędzmi - mówi związkowiec.
OPZZ uważa, że Fundusz Pracy jest źle zarządzany. - Może to zmienić jedynie społeczna kontrola związków zawodowych i organizacji pracodawców wchodzących w skład Rady Dialogu Społecznego - podkreśla Sebastian Koćwin.
Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich przypomina, że pieniądze z Funduszu Pracy już podczas pandemii były wykorzystywane jako wsparcie firm na zachowanie miejsc pracy.
- Teraz znowu rząd po nie sięga, żeby wesprzeć przedsiębiorców w związku z katastrofą na Odrze. Najważniejsze, żeby nowe koszty nie naruszały zdolności FP do realizowania podstawowych zadań. Dlatego zasadne byłoby późniejsze ich zrekompensowanie. Chociaż oczywiście ten związek z celem, do realizacji którego powstał, czyli łagodzeniem skutków bezrobocia, powinien być możliwie jak najściślejszy - ocenia ekspert.

Więcej wątpliwości

Zastrzeżenia ekspertów budzą też niektóre przesłanki nabycia prawa do jednorazowego świadczenia. Jedna z nich stanowi, że pomoc przysługuje płatnikowi składek, który do 31 lipca 2022 r. był zgłoszony jako płatnik z datą obowiązku opłacania składek nie późniejszą niż 1 lipca 2022 r.
- Obowiązek opłacenia składek dotyczy poprzedniego miesiąca, np. składki za styczeń przelewane są w lutym. Czyli - jak rozumiem - chodzi o przedsiębiorcę, który obowiązek opłacenia składek miał np. 20 czerwca. A to oznacza, że ten przepis dotyczy tylko podmiotów założonych co najmniej w maju. Jest on jednak tak zredagowany, że pewności mieć nie można - wskazuje dr Tomasz Lasocki.
Zwraca uwagę, że wątpliwe jest także to, czy z pomocy mogą skorzystać samozatrudnieni. - W przepisie jest mowa, że płatnik musi zgłosić co najmniej jedną osobę do ubezpieczeń emerytalnego i rentowych. Osoba zatrudniona co prawda zgłasza siebie, ale mam wątpliwości, czy taka była intencja ustawodawcy, któremu przynajmniej w teorii miało zależeć na ochronie miejsc pracy - dodaje dr Lasocki.
Łukasz Kozłowski zastanawia się z kolei, czy sztywny próg spadku przychodów jest właściwy. - Jeżeli strata będzie wynosić 49 proc., żadne wsparcie nie będzie przysługiwało. Rząd powinien zastanowić się nad większą elastycznością - tłumaczy.
Sebastian Koćwin zastanawia się z kolei, w jakim stopniu nowe zadanie obciąży pracowników Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, którzy w ostatnich latach realizują bardzo dużo dodatkowych obowiązków. ©℗
Pomoc dla firm nie powinna być realizowana z Funduszu Pracy. A jeżeli już rząd bierze stamtąd pieniądze, powinien je wydać na wsparcie osób, które w związku z katastrofą straciły pracę lub ją stracą
ikona lupy />
Pomoc dla firm z terenów nadodrzańskich / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Etap legislacyjny
Projekt w Sejmie