Eksperci nie mają wątpliwości: modyfikacja zasad naliczania okresu zasiłkowego oraz jego skrócenie za czas po ustaniu ubezpieczenia pogorszyły sytuację ubezpieczonych, w tym przewlekle chorych

Modyfikację w przyznawaniu zasiłków chorobowych wprowadziła ustawa z 24 czerwca 2021 r. o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2021 r. poz. 1621). Z pewnymi wyjątkami obowiązuje ona od początku 2022 r.
Uruchomienie licznika
Chodzi o dwie kluczowe dla świadczeniobiorców kwestie. Jedna to nowelizacja art. 9 ust. 2 ustawy o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1133 ze zm.; dalej: ustawa zasiłkowa). Zgodnie z jej nowym brzmieniem do jednego okresu zasiłkowego są obecnie wliczane zarówno okresy nieprzerwanej niezdolności do pracy, jak i niezdolności do pracy, które zaistniały przed przerwą lub po niej, jeżeli nie była ona dłuższa niż 60 dni i jeżeli niezdolność ta nie występuje w okresie ciąży. Oznacza to, że do 182 dni okresu zasiłkowego zostanie zaliczony cały okres przebywania na zwolnieniu bez względu na przyczynę, jeżeli nie minie 60 dni między jedną a drugą absencją. Do tej pory, jeżeli ktoś miał przerwę między jedną a drugą niezdolnością do pracy, a przyczyny absencji były różne, licznik był uruchamiany ponownie.
- Nowe rozwiązanie z pewnością w niektórych przypadkach ukróci nadużywanie zwolnień lekarskich, ale rykoszetem dostaną faktycznie chorzy, m.in. onkologicznie - wskazuje dr Tomasz Lasocki z Wydziału Prawa i Administracji UW.
Jak wskazuje ekspert, terapiom chorób nowotworowych często towarzyszą zwolnienia - nie zawsze wystawiane bezpośrednio z powodu schorzenia, lecz również np. wskutek osłabienia organizmu po inwazyjnych terapiach. Zmiana sprawiła, że ubezpieczeni o wiele szybciej wyczerpią swoje prawo do zasiłku.
Jakie powody?
- Okres zasiłkowy to czas, w którym należy się zasiłek chorobowy. Co do zasady są to 182 dni. W interesie ubezpieczonych jest jak najczęstsze resetowanie tego licznika. W konsekwencji, jeżeli ktoś miał przerwę między jedną a drugą niezdolnością do pracy, a przyczyny absencji się różniły, licznik był uruchamiany ponownie. Przykładowo jeżeli ubezpieczony złamał rękę i po 30 dniach nabawił się tej samej dolegliwości, to wówczas czas, w którym nie mógł pracować, sumujemy. Jeśli zaś zachorował na dwa różne schorzenia w okresie tych 60 dni, dla każdego z nich czas, w którym mógł przebywać na zwolnieniu, liczył się odrębnie i wynosił maksymalnie 182 dni - tłumaczy dr Lasocki.
Jak wskazuje, nowe przepisy wyeliminowały tę drugą możliwość.
Na takie konsekwencje zwraca też uwagę w petycji „ZUS-ie daj żyć chorym na raka” wystosowanej do premiera Mateusza Morawieckiego oraz prezes ZUS Gertrudy Uścińskiej pacjentka onkologiczna.
W odniesieniu do nowych zasad naliczania okresu zasiłkowego wskazuje, że w trakcie leczenia choroby nowotworowej i jej nawrotów pacjent może mieć zalecenia izolacji (ze względu na mocno obniżoną odporność), zaniechania aktywności fizycznej (gdy jako skutek uboczny pojawia się anemia), całkowitego odpoczynku i regeneracji. Innymi słowy, jak podkreśla, często występują choroby współistniejące.
Na te problemy zwracają też uwagę posłowie w licznych interpelacjach kierowanych w ostatnim czasie do ministra rodziny i polityki społecznej, a także ministra zdrowia.
Mniej czasu
Zdaniem Tomasza Lasockiego równie dolegliwa dla takich osób może być inna zmiana (znowelizowany art. 8 ust. 2 ustawy zasiłkowej). Chodzi o skrócenie okresu pobierania zasiłku chorobowego ze 182 do 91 dni za czas po ustaniu ubezpieczenia. Znowelizowany przepis przewiduje także wyjątki od wspomnianej zasady. Wśród nich wymieniono niezdolność do pracy, która występuje w trakcie ciąży lub jest spowodowana gruźlicą. Okres zasiłkowy ma wtedy wynosić 270 dni. W przypadku niezdolności powstałej wskutek poddania się niezbędnym badaniom lekarskim przewidzianym dla kandydatów na dawców komórek, tkanek i narządów oraz zabiegowi pobrania komórek, tkanek i narządów czas pobierania zasiłku ma wynosić maksymalnie 182 dni.
Podobnie jak w przypadku zmian w liczeniu okresów zasiłkowych intencją było ograniczenie nieuprawnionego wykorzystywania zwolnień lekarskich. Problem w tym, że także to może negatywnie odbić się na osobach przewlekle chorych, w tym na nowotwory.
- Zdecydowanie uważamy, że wyjątkiem (jak w przypadku ciąży czy gruźlicy - red.) powinni być objęci również pacjenci onkologiczni, u których niejednokrotnie proces diagnostyczny jest wyjątkowo długi. Zanim dojdzie do postawienia ostatecznej trafnej diagnozy, mijają miesiące - wskazuje Anna Kupiecka, prezes Fundacji OnkoCafe. Ponadto często zdarza się, że ścieżka leczenia jest modyfikowana w zależności od tego, czy lub jak pacjent odpowiada na zastosowaną kurację. - Ten proces wymaga bardzo często długotrwałego monitorowania oraz podlega nagłym zwrotom i zmianom stosowanych terapii czy rozwiązań terapeutycznych. Niejednokrotnie 91 dni to zdecydowanie zbyt krótko na określenie dalszych losów pacjenta - dodaje Kupiecka.
Jeszcze na etapie projektu eksperci ostrzegali, że taka zmiana przepisów może uderzyć nie tylko w osoby nadużywające zwolnień lekarskich, ale także w te, które rzeczywiście potrzebują ochrony. - Skracając okres zasiłkowy za czas po ustaniu ubezpieczenia, krzywdzimy ludzi, których powinniśmy wspierać w procesie leczenia - ocenia dr Tomasz Lasocki.
Czyli kogo?
- Mogą to być osoby, które mają terminowe umowy o pracę czy zlecenia, których mamy niemal najwięcej w Europie. Mogą być to też przedsiębiorcy, którzy mieli firmy, ale byli zmuszeni je zamknąć lub zawiesić działalność na czas leczenia - dodaje.
Jak wskazuje, walka z nadużyciami mogła odbywać się na kilka innych sposobów. Jak? - Wyjątki od ograniczenia okresu zasiłkowego powinny być ustalone szerzej, np. poprzez wyodrębnienie kategorii osób przewlekle chorych. W ten sposób prawo odpowiadałoby rzeczywistym potrzebom ubezpieczonych - wskazuje Lasocki. Zdaniem ekspertów lepszym rozwiązaniem od skracania o połowę okresu wypłacania świadczenia byłoby zachowanie dotychczasowych 182 dni, ale przy zmniejszeniu kwoty wypłacanego zasiłku.
Stanowisko ministerstwa
Resort rodziny w odpowiedzi na zapytanie DGP wskazuje, że ubezpieczonemu, który po wyczerpaniu zasiłku chorobowego jest nadal niezdolny do pracy, a dalsze leczenie lub rehabilitacja lecznicza rokują odzyskanie zdolności do pracy, przysługuje świadczenie rehabilitacyjne.
Zdaniem Tomasza Lasockiego to nie jest do końca alternatywa. - Po pierwsze, procedury przyznawania zasiłku są nieporównywalnie prostsze niż w przypadku świadczenia rehabilitacyjnego. O prawie do zasiłku może orzec każdy lekarz, a o świadczeniu rehabilitacyjnym tylko orzecznik ZUS - mówi.
Podkreśla jednocześnie, że w przypadku przewlekle chorych sprawa jest jeszcze trudniejsza.
- Szybsze wyczerpanie prawa do zasiłku i świadczenia rehabilitacyjnego przysługujących z tytułu czasowej niezdolności do pracy, wywołanej m.in. przejściowymi skutkami np. chemioterapii, pozostawi jedynie możliwość ubiegania się o rentę. Problem w tym, że nie będzie ona jednak przysługiwała, jeśli niezdolność jest spowodowana koniecznością regeneracji po zabiegu, a więc jest przejściowa - wskazuje dr Lasocki.
Po drugie, jak podkreśla, świadczenia z ubezpieczenia chorobowego są wyższe.
- Ustalając wysokość renty, ZUS musi brać pod uwagę co do zasady zarobki w okresie dekady, natomiast w przypadku zasiłku i świadczenia rehabilitacyjnego tylko z okresu roku. Wobec tego nawet jeżeli niezdolność jest wywołana chorobą przewlekłą, szybsze przejście na rentę nie jest dla ubezpieczonych korzystne - zaznacza ekspert.
Zapytaliśmy resort rodziny, czy planuje zmiany we wprowadzonych niedawno przepisach. Nie uzyskaliśmy na to bezpośredniej odpowiedzi. ©℗
ikona lupy />
Absencja chorobowa osób ubezpieczonych w ZUS z tytułu choroby własnej / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe