Posłowie chcą, aby czas prowadzenia firmy był wliczany do okresu, od którego zależą uprawnienia pracownicze. Okazją do wprowadzenia takiego rozwiązania mogą być prace nad Polskim Ładem

Jeśli były przedsiębiorca podejmie zatrudnienie na etacie, to do jego stażu – od którego zależą świadczenia lub uprawnienia pracownicze – byłby wliczany czas prowadzenia firmy. Tak wynika z projektu nowelizacji kodeksu pracy, który złożyli posłowie Koalicji Obywatelskiej. W ubiegłym miesiącu został on skierowany do I czytania w Sejmie. O tym, czy zostanie uchwalony, zdecydują posłowie rządzącej większości.
– Nie mamy gotowego stanowiska w tej sprawie, ale propozycje te warto przeanalizować. Ich cel jest zrozumiały, bo prowadzenie działalności gospodarczej to rodzaj aktywności zawodowej, tyle że na innej podstawie niż etat. Ale istotne są także skutki proponowanych zmian, w tym te finansowe, dla pracodawców publicznych i prywatnych – wskazuje Marek Ast, poseł PiS, członek podkomisji stałej ds. nowelizacji kodeksu pracy oraz kodeksu postępowania administracyjnego.
Nawet jeśli ostatecznie wspomniany projekt nie zyska poparcia większości, to sam temat wliczania działalności do stażu pracy może wrócić przy okazji wdrażania Polskiego Ładu.
– Przypomnę, że przewiduje on m.in. wyeliminowanie różnic w oskładkowaniu umów, na podstawie których podejmuje się zatrudnienie – podkreśla Marek Ast.
Omawiane rozwiązanie wpisuje się też w zapowiedź ujednolicenia podstaw zatrudnienia (tzw. jeden kontrakt; to rozwiązanie miałoby być wprowadzone w dalszej perspektywie).
Zyski i koszty
Projekt nie jest szczególnie rozbudowany. Zakłada, że zatrudniający musi wliczać do okresów, od których zależą świadczenia lub uprawnienia pracownika, także wcześniejsze, zakończone już okresy prowadzenia pozarolniczej działalności (lub współpracy przy niej), jeśli podwładny płacił w tym czasie składki na ubezpieczenia społeczne. Posłowie KO uzasadniają taką zmianę m.in. koniecznością równego traktowania obywateli.
– Pracownicy, którzy prowadzili przed nawiązaniem stosunku pracy działalność gospodarczą albo inną, w szczególności twórczą lub artystyczną, postrzegają przepisy prawa pracy jako krzywdzące, niesprawiedliwe i stanowiące wyraz nierównego traktowania. Nie pozwalają one na wliczenie okresów tego typu działalności do stażu warunkującego nabycie prawa do poszczególnych świadczeń lub uprawnień pracowniczych – wskazali w uzasadnieniu projektu.
Od wspomnianego stażu zależy np. dłuższy wymiar urlopu (20 lub 26 dni; w pierwszym roku kalendarzowym zatrudnienia na etacie jest liczony na innych zasadach) oraz ewentualne świadczenia, w tym socjalne, zagwarantowane np. w regulacjach wewnątrzzakładowych (np. dodatek stażowy, przy czym warto pamiętać, że może on też przysługiwać jedynie za zakładowy staż pracy). Chodzi też o bardziej miękkie uprawnienia, np. krótszy staż może być brany pod uwagę jako jedno z kryteriów doboru do zwolnień grupowych.
– Omawiana kwestia może mieć też istotne znaczenie przy rekrutacji. Pamiętajmy, że wiele ofert zatrudnienia zakłada wymóg odpowiedniego stażu pracy, przy czym w przypadku instytucji publicznych wynika on często z przepisów powszechnie obowiązujących – wskazuje Grzegorz Orłowski, radca prawny z kancelarii Orłowski-Patulski-Walczak.
Jego zdaniem obecne regulacje w omawianym zakresie są nieprawidłowe. – Brak zaliczenia działalności gospodarczej to nonsens konstytucyjny, logiczny, społeczny. Wiele osób ma czarną dziurę w życiorysie, choć są aktywni zawodowo. Błędem projektu jest jednak wliczanie jedynie zakończonych już działalności, bo przecież wiele osób chce np. zatrudnić się na etacie, ale bez zamykania swojej firmy – dodaje mec. Orłowski.
Są uwagi
Projekt pozytywnie oceniają niektórzy partnerzy społeczni, m.in. Business Centre Club i Forum Związków Zawodowych. Sam cel nowych przepisów popiera również NSZZ „Solidarność”, ale podkreśla, że regulacje w zaproponowanym brzmieniu przyczynią się do promowania samozatrudnienia. Zauważa też inny mankament – do stażu pracy wciąż nie byłyby wliczane okresy zatrudnienia na podstawie umów cywilnoprawnych, np. na zleceniu (jeśli zleceniobiorca nie prowadził firmy). To rzeczywiście oznacza, że przepisy wciąż różnicowałyby sytuację osób w zakresie pozyskiwania uprawnień pracowniczych (w zależności od podstawy zarobkowania).
– Z drugiej strony omawiane regulacje mogą jednak zachęcać prowadzących działalność do przechodzenia na etat – wskazuje Katarzyna Siemienkiewicz, ekspert ds. prawa pracy Pracodawców RP.
Podkreśla, że istotne znaczenie mają dodatkowe koszty, jakie ponosiliby pracodawcy.
– Nie można pomijać tego wątku. Wiele osób mogłoby nagle uzyskać prawo do świadczeń wynikających z dłuższego stażu pracy. Sam pomysł zmian jest ciekawy, wart rozważenia, ale sądzę, że to nie najlepszy moment na ich wprowadzenie, bo firmy i zatrudnieni wciąż odczuwają skutki pandemii – dodaje.
Te kwestie w swojej opinii do projektu porusza ZUS. Wskazał, że wliczanie okresu prowadzenia działalności do ogólnego stażu pracy może skutkować wcześniejszym nabyciem prawa do wielu świadczeń, w tym nagrody jubileuszowej. Oznacza to zwiększone i nieplanowane obciążenia finansowe dla zatrudniających, którego skalę trudno przewidzieć (w tym dla pracodawców publicznych).
– Przyjęcie projektu w proponowanym brzmieniu może się wiązać także z dużymi roszczeniami o nienaliczone i niezrealizowane dotychczas wypłaty świadczeń związanych ze stosunkiem pracy, może również z odsetkami – podkreśla ZUS.
Wskazuje, że w przypadku pracowników okresy zatrudnienia wlicza się do stażu pracy na podstawie przedkładanych przez zatrudnionego świadectw pracy (z poprzednich firm). Trzeba byłoby więc określić sposób dokumentowania okresów prowadzenia działalności gospodarczej. Jeśli miałby to robić ZUS, to wyraźnie zwiększy się liczba zadań przez niego realizowanych.
Bez wątpienia należy więc przeanalizować dokładnie wszystkie skutki omawianych zmian, nawet jeśli sam ich cel wydaje się słuszny. ©℗
Kto skorzystałby na ewentualnych zmianach