Eksperci mają wątpliwości co do zgodności z prawem UE przepisów projektu ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego. Przekonują, że opłata reprograficzna nie powinna dofinansowywać należności do ZUS

Regulacja ta ma rozwiązać problem niedostosowania zasad podlegania ubezpieczeniom społecznym do specyfiki działalności, którą prowadzą twórcy i artyści, w efekcie czego są oni często pozbawieni dostępu do świadczeń. Projekt ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego, przygotowany przez Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, zakłada m.in. pomoc mało zarabiającym twórcom w opłacaniu należności do ZUS. Pieniądze na ten cel mają pochodzić z Funduszu Wsparcia Artystów Zawodowych, zasilanego głównie z opłaty reprograficznej od urządzeń i nośników elektronicznych, których lista została rozszerzona w towarzyszącym ustawie rozporządzeniu. I właśnie źródło finansowania budzi wątpliwości.
Liczy się cel
Andrzej Gąsiorowski, radca prawny z Stowarzyszenia Zbiorowego Zarządzania Prawami Autorskimi Twórców Dzieł Naukowych i Technicznych KOPIPOL, przekonuje, że opłaty reprograficzne mają dodatkowe oparcie w prawie UE i ich kształt musi być zgody z unijnymi regulacjami. Chodzi zwłaszcza o przepisy dyrektywy 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym. W jego ocenie projektowane regulacje stoją w sprzeczności z prawem unijnym. Jak wskazuje, kluczowy jest cel, na który mogą być przeznaczane pieniądze z opłaty reprograficznej.
– Skoro mają one pokrywać stratę ponoszoną przez twórców z tytułu legalnego korzystania z ich twórczości w ramach dozwolonego użytku osobistego, to nie sposób ich powiązać ze świadczeniami takimi jak dopłaty do składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne – przekonuje ekspert.
Podobnego zdania jest dr hab. Krzysztof Koźmiński z Laboratorium Prawa i Gospodarki. – Wynika to nie tylko z przepisów, ale także z orzecznictwa. Przykładowo Trybunał Sprawiedliwości UE w wyroku z 11 lipca 2013 r. (C – 521/11; Amazon.com International Sales Inc. i inni przeciwko Austro-Mechana Gesellschaft zur Wahrnehmung mechanisch musikalischer Urheberrechte Gesellschaft mbH) uznał, że rekompensata wynikająca z dyrektywy 2001/29/WE ma stanowić wyrównanie szkody, jaka powstaje dla podmiotów uprawnionych (twórców czy artystów) w wyniku zwielokrotniania utworów lub ich części dla użytku prywatnego bez ich zgody – wskazuje. Dlatego jego zdaniem projektowane przepisy wypaczają istotę tej opłaty.
Andrzej Gąsiorowski wskazuje na jeszcze inny problem. Chodzi o krąg osób, które miałyby otrzymywać te pieniądze. – W jednym z projektowanych rozporządzeń do ustawy, określających listę zawodów artystycznych, wskazano takie kategorie potencjalnych beneficjantów, którym środki z tytułu opłat po prostu nie mogą przysługiwać. Chodzi o profesje, których wykonywanie, co do zasady, nie prowadzi do powstania rezultatu, który stanowi przedmiot praw autorskich czy praw pokrewnych. Mowa np. o stroistach, konserwatorach dzieł sztuki czy artystach cyrkowych. Trudno w ich przypadku mówić o prawie do rekompensowania strat będących skutkiem dozwolonego użytku osobistego – wskazuje ekspert.
Będzie sprzeciw?
Zdaniem Andrzeja Gąsiorowskiego konsekwencje wprowadzenia przepisów w zaproponowanym kształcie mogą być daleko idące. – Wejście w życie proponowanych regulacji w obecnym kształcie doprowadzi do tego, że przedsiębiorcy (zobowiązani) zaprzestaną w ogóle wnoszenia opłat. W efekcie nowy inkasent – organy administracji skarbowej – będzie zmuszony, by walczyć o ich wyegzekwowanie na drodze sądowej. A to z kolei stworzy dogodne ramy proceduralne do tego, aby skierować pytania prawne do TSUE. A stanowisko, jakie zajmie trybunał, jest moim zdaniem oczywiste, tj. zakwestionuje zasadność pobierania opłaty w takim kształcie – przekonuje.
TSUE na ten temat zdążył już się zresztą wypowiedzieć. W wyroku z 21 października 2020 r. (C-467/08; Padawan SL przeciwko Stowarzyszeniu Sociedad General de Autores y Editores de Espana) orzekł, że pojęcie godziwej rekompensaty w rozumieniu dyrektywy 2001/29/WE stanowi autonomiczne pojęcie prawa UE, które należy interpretować w sposób jednolity we wszystkich państwach członkowskich. – Chodzi o elementy, o których wspominałem na początku, czyli źródło i cel inkasa opłat określające ich przeznaczenie oraz krąg beneficjentów tych środków – dodaje mecenas.
Krzysztof Koźmiński nie wyklucza sytuacji, w której podmiot zobowiązany do uiszczenia opłaty wystąpi z roszczeniem odszkodowawczym przeciwko Skarbowi Państwa z tytułu szkody poniesionej w związku z tzw. bezprawiem legislacyjnym.
Zdaniem Andrzeja Gąsiorowskiego na obecnym etapie można jeszcze poszukiwać innego rozwiązania, które pozwoli wykorzystać możliwość prowadzenia działalności o charakterze socjalnym przez organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi lub prawami pokrewnymi (OZZ). – Oznacza to rezygnację z przekazywania części opłat na specjalny zewnętrzny fundusz wsparcia i pozostawienie dysponowania tymi pieniędzmi OZZ – wskazuje. Jak jednak zastrzega, przyjmuje się, że tylko drobna część inkasowanych kwot, wynosząca nie więcej niż 10 proc. ich wysokości, może być przeznaczona na finansowanie działań o charakterze socjalnym.
Zwraca także uwagę, że adresatami tych działań, definiowanych zresztą inaczej niż te wskazane w projekcie ustawy, mogą być wyłącznie ci, których utwory choćby potencjalnie mogą być zwielokrotniane w ramach dozwolonego użytku osobistego. – Tak nakreślone ramy nie pozwolą jednak na realizację większości przewidzianych w projekcie form pomocy – ocenia mec. Gąsiorowski.
Finansowe wsparcie artystów