Zapowiedziane ujednolicenie podstaw zatrudnienia budzi uwagi m.in. co do możliwości pracy dorywczej, świadczenia usług, norm czasu wykonywania obowiązków.

– Ograniczymy wykorzystanie umów cywilnoprawnych m.in. dzięki pełnemu oskładkowaniu umów zlecenia z perspektywą wprowadzenia jednego kontraktu na pracę – taka zapowiedź została zawarta w Polskim Ładzie.
Rządzący nie przedstawili żadnych konkretów w sprawie ujednolicenia zasad zatrudniania, ale nawet tak ogólna deklaracja wywołała liczne wątpliwości. Jeśli każdy sposób zarobkowania ma podlegać takim samym regułom, pojawiają się pytania m.in. o to, w jaki sposób mają być świadczone krótkotrwałe usługi (dotychczas realizowane przez zlecenia) lub jak ma być określony czas pracy, skoro nie wszyscy (a w praktyce coraz mniej osób) chce wykonywać obowiązki w sztywnych godzinach.
Jednolita umowa wyeliminuje podział zatrudnionych na lepiej i gorzej chronionych, ale może nie odpowiadać na potrzeby coraz bardziej zróżnicowanego rynku.
Zdecyduje staż?
Podstawowa wątpliwość wynikająca z zapowiedzi rządu dotyczy samego modelu ujednolicenia podstaw zatrudnienia. Polski Ład nie daje w tym względzie żadnej odpowiedzi. Można jedynie się domyślać, że chodzi o system, w którym każda osoba zarobkująca jako pracownik najemny będzie podpisywać jeden rodzaj umowy i zyskiwać poszczególne uprawnienia pracownicze wraz ze stażem pracy. Początkowo przysługiwałoby jej minimum przywilejów (podobnie jak obecnie na okresie próbnym), czyli np. dzień urlopu za każdy przepracowany miesiąc, kilkudniowy okres wypowiedzenia. Wraz z czasem trwania zatrudnienia taka osoba zyskiwałaby kolejno prawo do pełnego urlopu (20 lub 26 dni), dłuższego okresu wypowiedzenia, lepszej ochrony przed zwolnieniem (konieczność uzasadnienia wypowiedzenia, możliwość przywrócenia do pracy itp.).
W takim modelu nie istniałby podział na umowy o pracę na czas próbny, określony, nieokreślony, zlecenia, umowy o świadczenie usług. Każdy zarobkowałby na takich samych zasadach. Wyeliminowałoby to podział na etatowców z większą ochroną i zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych, którym nie przysługują często nawet podstawowe uprawnienia. To duży plus, ale z powodu licznych niewiadomych trudno oszacować, czy przeważy on ewentualne minusy.
– Rozumiemy cel takiego rozwiązania, czyli ograniczenie optymalizacji składkowych, ale nie znamy szczegółów, zwłaszcza w kontekście zapowiadanych zmian w zakresie podatków i składek. Nie jest jasne, jak w takich warunkach należałoby odróżniać pracę i usługi oparte na umowach cywilnoprawnych, np. czy na takim kontrakcie trzeba byłoby zatrudniać osobę najętą do pomalowania mieszkania. Niewiadomo też, jak traktowane miałoby być np. dorabianie poza etatem na podstawie umów cywilnoprawnych – wskazuje Grzegorz Sikora, dyrektor ds. komunikacji Forum Związków Zawodowych.
Co z usługami?
Wiele wątpliwości wywoływałaby też zapewne kwestia samozatrudnionych. Prowadzenie własnej działalności gospodarczej, która może przynosić zyski, odróżnia takie osoby od etatowców lub zleceniobiorców. Czy oni także musieliby zawierać jednolity kontrakt, jeśli współpracowaliby tylko z jednym podmiotem? Kto miałby ewentualnie to sprawdzać (ZUS, inspekcja pracy)?
– Nie wiemy, na czym miałoby polegać ujednolicenie kontraktów w tym zakresie. Trudno sobie wyobrazić, że wyeliminowano by całkowicie umowy cywilnoprawne, bo one są potrzebne, przeznaczone do wykonywania usług. Na pewno nie powinniśmy uszczęśliwiać wszystkich na siłę, decydując z góry, jak mają zarobkować – wskazuje Katarzyna Siemienkiewicz, ekspert ds. prawa pracy Pracodawców RP.
To ograniczenie swobody przy ujednoliceniu zasad trudno zignorować. Dobrym przykładem są normy czasu pracy, w tym 8-godzinna dniówka oraz nadgodziny. Musiałyby one obowiązywać także w przypadku jednolitego kontraktu, a przecież nie każdy jest zainteresowany takimi sztywnymi godzinami wykonywania pracy. Teraz osoba, która chce mieć więcej dowolności w kształtowaniu warunków zatrudnienia, decyduje się na umowę cywilnoprawną lub samozatrudnienie (np. freelancerzy). Jeśli taka swoboda miałaby być zachowana, trzeba byłoby przewidzieć wyjątki od jednego kontraktu pracy (tzn. inne rodzaje umów). Podawałoby to w wątpliwość sens ujednolicenia, ale wydaje się nieuniknione.
– Konieczne byłoby uregulowanie np. pracy dorywczej. Formy krótkotrwałej pracy są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania gospodarki. Wydaje się, że zamierzeniem wynikającym z zapowiedzi rządu jest upowszechnienie – w większym stopniu – umowy o pracę jako formy zatrudnienia. Ale na pewno nie należy eliminować możliwości świadczenia usług o charakterze incydentalnym – uważa prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
Podkreśla, że propozycja zrównania składek była już przedstawiana przez rząd i nie jest dużym zaskoczeniem.
– Pamiętajmy, że już ta zmiana w praktyce ograniczy atrakcyjność umów cywilnoprawnych, a więc też dualizm na rynku pracy. Warto więc zadać sobie pytanie, czy kolejny krok, czyli wprowadzenie jednego kontraktu o pracę, ma sens. Lapidarna zapowiedź rządu w tym zakresie wymaga uszczegółowienia. Zbyt wiele wątpliwości wywołuje taki model – dodaje.
Podobnie uważa Katarzyna Siemienkiewicz. – Dotychczas nadużywanie umów cywilnoprawnych najczęściej wynikało z chęci ograniczenia kosztów. Zrównanie składek wyeliminuje ten czynnik bez konieczności likwidowania rodzajów umów – dodaje.
Nie można zapominać, że ujednolicenie uprawnień pracowniczych według stażu doprowadziłoby też do przeglądu przepisów ochronnych. Trzeba byłoby ustalić, od którego momentu dane uprawnienie przysługuje pracownikowi, a to z kolei na pewno sprowokowałoby dyskusję na temat zasadności dotychczasowych rozwiązań, np. czy potrzebne jest w ogóle przywracanie do pracy po bezprawnym zwolnieniu (coraz rzadziej orzekane przez sądy), czy też wystarczające jest odszkodowanie; a jeśli to drugie, to czy w obecnej wysokości – czyli co do zasady do trzech pensji – czy jednak wyższe.
Rynek pracy w liczbach