Tysiąc złotych – nawet do tej kwoty może wzrosnąć kryterium dochodowe uprawniające do wypłat z funduszu alimentacyjnego.
Projekt ustawy podwyższający kryterium przygotował resort rodziny. Dokument czeka na wpis do wykazu prac legislacyjnych rządu – informuje nas MRPiPS. Jak się nieoficjalnie dowiadujemy, zmieniony próg będzie obowiązywać w okresie świadczeniowym rozpoczynającym się od 1 października 2020 r.
To informacja ważna dla samotnych rodziców. Gdyby kryterium pozostało na dotychczasowym poziomie 800 zł w przeliczeniu na członka rodziny, wiele osób wypadłoby z funduszu.
Będzie to więc druga podwyżka od 2008 r., kiedy zaczęły obowiązywać przepisy ustawy o pomocy osobom uprawnionym do alimentów. Po raz pierwszy próg podniesiono w 2019 r. – o 75 zł. Z ówczesnych wyliczeń resortu wynikało, że po wprowadzonych zmianach przeciętna miesięczna liczba wypłacanych świadczeń w 2020 r. wyniesie ok. 230 tys. Bez zmian byłaby niższa o 16 tys.
Na jakie środki z funduszu mogą dziś liczyć samodzielni rodzice? Kwota świadczeń odpowiada wysokości ustalonych alimentów, nie więcej niż 500 zł. Z danych GUS wynika, że jest to średnio 400 zł.
Resort podkreśla, że świadczenie z funduszu alimentacyjnego jest ustalane na podstawie dochodów z poprzedniego roku. Czyli w 2019 r. brany był pod uwagę rok 2018 r. W tym roku podstawą są dochody z 2019 r., kiedy to płaca minimalna wzrosła do 1634 zł na rękę. To powodowało, że każdy samodzielny rodzic, który zarabia tę kwotę, przekroczyłby od 1 października tego roku (czyli od nowego cyklu) próg o 34 zł i wypadłby z funduszu. W następnym roku, gdy brana byłaby pod uwagę obecna pensja minimalna, ok. 1,9 tys. zł na rękę, samotnie wychowujący dziecko rodzic, który zarabia minimalną krajową, przekroczyłby próg dochodowy o 150 zł, gdyż dochód na jedną osobę w rodzinie wyniósłby ok. 950 zł.
– Dlatego należy pochwalić ministerstwo, że chce zapobiec tej sytuacji – mówi dr Elżbieta Korolczuk, honorowa członkini Stowarzyszenia „Dla Naszych Dzieci”. Do tych słów uznania warto, jak przekonuje, dopisać istotne „ale”. – To nie jest rozwiązanie systemowe, a doraźna reakcja wynikająca ze wzrostu płacy. W tej sytuacji należy się spodziewać, że za rok o tej porze może się pojawić konieczność pisania nowej ustawy.
Katarzyna Stadnik z Fundacji KiDs zwraca z kolei uwagę na niepewność, która stale towarzyszy samodzielnym rodzicom. – Obserwujemy i dopytujemy, co w tym roku wydarzy się w kwestii progu. Czy uda się doprowadzić do jego wzrostu – wylicza. I jak podkreśla, pewne jest tylko to, że od lat liczba uprawnionych do świadczeń z FA spada. Dla porównania: w 2015 r. było to 302 649 osób, w 2018 r. – 233 223 osoby.
Owa niepewność bierze się np. stąd, że w pierwszym projekcie ustawy Dobry start (zakłada on wypłatę 300 zł na wyprawkę szkolną niezależnie od dochodu), który pojawił się w kwietniu ubiegłego roku, był zapis mówiący o podwyższeniu progu do funduszu. W nowym projekcie, którym kilka dni temu pochwaliło się ministerstwo, takiego zapisu już nie ma. To spowodowało poruszenie i wielki niepokój w środowisku, bo do składania wniosków o świadczenia na kolejny rok zostało ok. 4 miesiące. – Teraz, owszem, mamy osobny projekt ustawy, który pozwoli wielu osobom odetchnąć – mówi Katarzyna Stadnik. Zaznacza jednak, że fundusz alimentacyjny nie był powoływany jako rozwiązanie zasiłkowe, a ma wrażenie, że tak właśnie jest postrzegane przez rządzących. – Dzięki projektowanej podwyżce skorzystają z niego wyłącznie samodzielni rodzice w najtrudniejszej sytuacji finansowej. Tymczasem jego założeniem było usprawnienie systemu alimentacyjnego tak, by zasądzone świadczenia trafiały do dzieci bez zwłoki. Państwo miało wypłacać pieniądze, a potem z całą surowością egzekwować ich zwrot od dłużnika – dodaje.
Jak wygląda dziś to egzekwowanie, pokazują dane. 12,2 mld zł – to łączna kwota zadłużenia do FA na koniec 2019 r., przy średnim zadłużeniu przypadającym na jednego dłużnika w wysokości 40 943 zł.
Jak się nieoficjalnie dowiadujemy, projekt ustawy jest efektem żmudnych rozmów między resortem rodziny a Ministerstwem Finansów. Dokument jeszcze nie trafił do konsultacji, a już pojawiają się pomysły wśród samodzielnych rodziców, by po raz kolejny zwrócić się z propozycją bardziej elastycznych, a przez to długoterminowych rozwiązań. Jakich? – Choćby powiązania wysokości progu z płacą minimalną lub wprowadzenia zasady złotówka za złotówkę, tak by przekroczenie minimalne progu wiązało się jedynie z częściową utratą środków z funduszu – mówi Elżbieta Korolczuk. Jej zdaniem samotni rodzice wciąż nie są traktowani poważnie. – Tymczasem oni nie znikną. Wystarczy spojrzeć na wskaźnik rozwodów. Co roku w naszym kraju rozpada się ok. 64 tys. małżeństw.
Za rok o tej porze może się pojawić konieczność pisania nowej ustawy