Zniesienie trzydziestokrotności to najgorętszy temat polityczny ostatnich tygodni. Dziś ma się odbyć pierwsze czytanie ustawy. Wyjaśniamy o co w niej chodzi:

Co to jest trzydziestokrotność?

Trzydziestokrotność to górny limit przychodu, po przekroczeniu którego nie płaci się składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe. Wynosi on (w skali roku ) trzydziestokrotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. W 2019 r. ten limit wynosił 11 912 zł brutto miesięcznie, czyli 142,9 tys. zł rocznie.

Zgodnie z zapisami w Ocenie Skutków Regulacji problem ten dotyczy 370 tys. osób w Polsce

Dlaczego to takie ważne?

Z kilku powodów. Przede wszystkim zniesienie trzydziestokrotności oznaczałoby konkretne wpływy do budżetu, co jest o tyle ważne dla ekipy rządzącej, że budżet w 2020 roku miał być pierwszym budżetem bez deficytu >>>>>. Bez zniesienia trzydziestokrotności będzie to trudne: rząd będzie musiał ciąć część wydatków lub poszukać pieniędzy gdzieś indziej. Dodatkowo, przypomnijmy, Ze zbilansowany budżet państwa to głównie zasługa działania reguły wydatkowej.

Jak pisaliśmy w Dzienniku Gazecie Prawnej reguła pilnuje, aby w czasach dobrej koniunktury wydatki nie rosły zbyt szybko, a gdy tempo wzrostu gospodarczego zwalnia, daje możliwość popuszczenia pasa i wspierania rozwoju. To jej zasługa, że w 2020 r. w kasie państwa nie będzie dziury. Dla rządu to jednak duży problem, bo reguła ogranicza możliwość zaplanowania 13. emerytury, którą PiS obiecał emerytom, jeśli wygra wybory, i nie pozwala łatwo zrezygnować z likwidacji limitu składek na ubezpieczenie społeczne, czyli 30-krotności (więcej o tym przeczytasz tutaj >>>>).

O jakich sumach mówimy? Z Oceny Skutków Regulacji wynika, że zniesienie trzydziestokrotności spowoduje wzrost wpływów składkowych do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych o 7,1 mld zł. Dla tych pracowników oznacza to spadek wynagrodzenia nawet o 11 proc., a dla pracodawców wzrost kosztów pracy o 16 proc.

Poza konkretnymi wpływami do budżetu, zniesienie trzydziestokrotności ma bardziej dalekosiężne konsekwencje. U podstaw wprowadzenia tego limitu, leży przekonanie, że osoba o tak dużych przychodach, będzie w stanie zapewnić sobie odpowiednio wysoką emeryturę na własną rękę, więc nie musi korzystać z publicznego systemu. Płacone składki (poniżej trzydziestokrotności) pozwalają na wypłacanie takim osobom standardowych emerytur. Liczone bez trzydziestokrotności wynosiłyby dziesiątki tysięcy złotych.

Ale zniesienie trzydziestokrotności oznacza również negatywne skutki dla przedsiębiorców już teraz.
"Bez względu na skalę działalności, wzrost wydatków przedsiębiorstw związany ze zniesieniem limitu 30-krotności szacowany jest w pierwszym roku funkcjonowania nowych przepisów na ok. 3,3 mld zł (54,6 mld zł w ciągu 10 lat). Ze względu na brak informacji statystycznych wpływ na przedsiębiorstwa dotyczy zarówno dużych przedsiębiorstw jak i MŚP" - napisano w zamieszczonym na stronie internetowej Sejmu poprawionym uzasadnieniu do projektu.

Kto „za”?

Zniesienia trzydziestokrotności chce Prawo i Sprawiedliwość, ale już nie cała Zjednoczona Prawica. Potencjalnym koalicjantem PiS w tej sprawie jest Lewica, która podjęła wczoraj decyzję w tej sprawie. Wiadomo, że cały klub zagłosuje tak samo, nie wiadomo jednak jak:

- Klub Lewicy decyzję podjął wspólną, wspólne będzie miał stanowisko, ta decyzja zapadła jednogłośnie, natomiast nie chcąc dawać naszym przeciwnikom politycznym oręża w dłoń jeszcze przed tym kluczowym głosowaniem. Nie zdradzimy szczegółów naszego stanowiska, natomiast mogę powiedzieć, że będzie to wspólne stanowisko klubu - ogłosiła rzeczniczka Anna Maria Żukowska.

Kto "przeciw" i dlaczego?

Przeciw są nie tylko wszystkie pozostałe kluby (w tym członkowie Porozumienia), ale także organizacje biznesowe, a nawet Solidarność. Zdaniem Prezydium Komisji Krajowej zniesienie zasady trzydziestokrotności sprawi, że w dłuższej perspektywie czasowej pojawią się problemy wynikający z rozwarstwienia wysokości świadczeń emerytalnych. "Zrodzi to w przyszłości frustracje i niepokoje społeczne. Zjawisko to, które można określić jako powstanie „kominów emerytalnych” jest sprzeczne z zasadą solidarności społecznej i szkodliwe z punktu widzenia długofalowej stabilizacji wydatków z FUS" - czytamy w stanowisku związku. Dodatkowo, zdaniem "Solidarności", zniesienie trzydzieskrotności będzie oznaczało ucieczkę na samozatrudnienie.

List w tej sprawie wystosowało do premiera 55 organizacji pracodawców. Apelowali w nim, by rząd utrzymał ograniczenia rocznej podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe, czyli tzw. limit składek na ZUS. Ich zdaniem zniesienie limitu jest sprzeczne ze Strategią Odpowiedzialnego Rozwoju, którą firmował sam premier. " Zniesienie limitu składek przeczy celom Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju, który zakłada zwiększanie udziału innowacyjnych inwestycji oraz tworzenie wysokopłatnych miejsc pracy. Zniesienie limitu składek na ZUS będzie kolejną dużą barierą, która ograniczy możliwość rozwoju polskiej gospodarki. Co bolesne i niezrozumiałe, będzie to bariera, którą stworzymy sobie sami" - czytamy.