Mamy w Polsce bardzo niską stopę bezrobocia. Według Eurostatu wynosi ona zaledwie 3,8 proc. Rośnie liczba pracodawców sygnalizujących w ankietach przeprowadzanych przez GUS, NBP i firmy prywatne, że sytuacja na rynku pracy staje się dla nich coraz trudniejsza. Po pierwsze, nie sposób znaleźć nowych pracowników, a po drugie, trzeba coraz więcej płacić. Powszechna staje się obawa, że przy tak niskim bezrobociu wzrost płac będzie przyspieszał, a to prowadzić będzie coraz większą liczbę firm w stronę ruiny, bo nie będą one w stanie przerzucić rosnących kosztów na klientów w formie wyższych cen. Taki scenariusz byłby dla polskiej gospodarki groźny.
Dlatego z dużą ulgą przeczytałem wyniki nowych badań trzech naukowców z oddziału amerykańskiego Fed w San Francisco. Szukali oni odpowiedzi na pytanie, czy naprawdę jest tak, że gdy stopa bezrobocia spada do niezwykle niskich poziomów, takich jakie mamy dzisiaj w USA, to wywołuje to eksplozję płac. Albo chociaż wyraźne przyspieszenie ich wzrostu w skali kraju. Taka koncepcja jest obecnie wśród ekonomistów dość popularna. To, że istnieje zależność pomiędzy poziomami płac i bezrobocia wiadomo od kilkudziesięciu lat, a twierdzenie to znane jest jako krzywa Phillipsa. Chodzi w nim o to, że przy niższym bezrobociu płace mogą rosnąć szybciej niż w okresach, gdy bezrobocie jest wysokie. Oczywiście ta zasada nie obowiązuje zawsze i bezwzględnie, a różne szoki podażowe, takie jak szok naftowy w latach 70. XX w., mogą prowadzić do sytuacji, w której i bezrobocie, i inflacja są jednocześnie wysokie. Generalnie jednak ekonomiści, rządy i banki centralne świata w krzywą Phillipsa wierzą.
Dlatego odkrycie naukowców z San Francisco Fed jest ważne. Ich zdaniem bardzo niska stopa bezrobocia wcale nie powoduje przyspieszenia wzrostu płac. Żadne eksplozje nam z tego powodu nie grożą. W ramach badania jego autorzy przeanalizowali dane o płacach z 60 tys. gospodarstw domowych, które były o to pytane w ramach zwykłej comiesięcznej analizy wynagrodzeń w USA. Z tych danych wyliczono osobno średnie dla każdego stanu i porównano je z informacjami o stopie bezrobocia w każdym ze stanów w ciągu ostatnich lat. Aby lepiej uchwycić bezpośrednią zależność między bezrobociem a płacami, badacze wyeliminowali ze swoich równań poziomy wydajności pracy, które mają wpływ na wynagrodzenia. Uwzględnili też to, że w niektórych stanach gospodarka jest mocno zależna od eksportu, a więc także od kursu dolara. Wzięli pod uwagę, że w stanach naftowych wpływ na płace i bezrobocie ma cena ropy naftowej, a w stanach rolniczych ceny zbóż i innych produktów rolnych. Kiedy uwzględnili te wszystkie czynniki mogące zaburzyć faktyczną relację między płacami a bezrobociem, wyszło im, że bardzo niskie bezrobocie niczego nie zmienia.