Nie mniej niż 1084 zł na jedną osobę niepełnosprawną przebywającą w ośrodku ma wynosić w 2016 r. kwota przekazywana przez budżet państwa. W kolejnych latach ma ona rosnąć.
Ośrodki wsparcia / Dziennik Gazeta Prawna
Od przyszłego roku poprawi się sytuacja finansowa środowiskowych domów samopomocy (ŚDS). Placówki te od lat mają problemy z pokrywaniem kosztów funkcjonowania ze względu na zbyt niskie kwoty przezywane im przez wojewodów. Tę sytuację ma zmienić nowelizacja ustawy z 12 marca 2004 r. o pomocy społecznej (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 163), która jest przygotowywana przez posłów. Przewiduje stopniowe, rozłożone na lata 2016–2018 zwiększenie dotacji oraz ujednolicenie zasad jej przyznawania w całym kraju.
– Potrzebne jest nam jeszcze jedno posiedzenie na dopracowanie projektu. Planujemy je odbyć w przyszłym tygodniu. Potem przygotowany przez nas dokument przedstawimy komisji polityki społecznej i rodziny, aby go zatwierdziła i złożyła do marszałka – informuje poseł Kazimierz Michałkiewicz, przewodniczący podkomisji stałej ds. pomocy społecznej.

Nierówne traktowanie

Zgodnie z ustawą o pomocy społecznej prowadzenie ŚDS jest zadaniem samorządów finansowanym z budżetu państwa. Jej przepisy przewidują, że średnia miesięczna dotacja na jedną osobę przebywającą w placówce jest ustalana co roku przez wojewodów. Na wypłatę pieniędzy otrzymują oni określoną kwotę z budżetu. W praktyce pomiędzy poszczególnymi województwami istnieją znaczne dysproporcje w wysokości dofinansowania.
Pokazują to dane zebrane przez Ogólnopolskie Stowarzyszenie Pracowników i Sympatyków Środowiskowych Domów Samopomocy (OSPiSŚDS). W czterech województwach dotacja wynosiła w 2014 r. od 900 zł do 956 zł. W sześciu kolejnych obowiązywały kwoty od 972 zł do 1000 zł, a w pięciu od 1004 zł do 1105 zł. Tylko w woj. kujawsko-pomorskim ŚDS otrzymywały 1300 zł na każdego uczestnika zajęć. Przeciętnie w skali całego kraju daje to 1 tys. zł miesięcznie na osobę.
– Ok. 75–80 proc. dotacji jest przeznaczane na wynagrodzenia dla pracowników. Kolejne 10 proc. jest wydatkowane na pokrycie opłat stałych. Reszta pozostaje na realizację zadań nałożonych na ŚDS, czyli zwiększanie zaradności życiowej i samodzielności osób z zaburzeniami psychicznymi – wskazuje Dorota Kośmider, prezes OSPiSŚDS.
Dodaje, że taka sytuacja skutkuje tym, że środowiskowe domy borykają się z odchodzeniem wykwalifikowanych pracowników, którym nie mogą zapewnić odpowiedniego wynagrodzenia. Mają też trudności z wypłatą trzynastek i nagród jubileuszowych oraz muszą ograniczać np. wyjazdy poza ŚDS, które też są jednym z elementów treningu terapeutycznego.

Tańsza alternatywa

Samorządy wielokrotnie apelowały o zmianę zasad finansowania ŚDS do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej oraz posłów z komisji polityki społecznej i rodziny. Ci ostatni pod koniec ubiegłego roku przyjęli dezyderat wzywający rząd do zwiększenia dotacji dla placówek. Zwracali w nim m.in. uwagę, że miesięczny koszt terapii osoby niepełnosprawnej w ŚDS jest niższy od tego, jaki jest ponoszony w przypadku umieszczenia danej osoby w szpitalu psychiatrycznym czy specjalistycznym domu pomocy społecznej (w niektórych sięga on nawet 3–4 tys. zł miesięcznie). Podczas rozpatrywania dezyderatu podjęta została decyzja o przygotowaniu nowelizacji ustawy, czym zajęła się podkomisja stała ds. pomocy społecznej przy współpracy z przedstawicielami resortu pracy. W projekcie znalazła się propozycja, aby dotacja wynosiła dla wszystkich województw nie mniej niż 250 proc. kryterium dochodowego, czyli 1355 zł na jedną osobę przebywającą w ŚDS. Dochodzenie do tej kwoty następowałoby stopniowo.
– Chcemy zaproponować, aby w 2016 r. dotacja wynosiła 200 proc. kryterium (1084 zł), rok później 230 proc. (1246 zł). Od 2018 r. byłoby to 250 proc. – wyjaśnia Kazimierz Michałkiewicz.
Mają to być kwoty podstawowe, tak aby wojewodowie mogli przyznawać dofinansowanie w wyższej wysokości. W ten sposób na nowym rozwiązaniu nie stracą te ŚDS, które już teraz otrzymują dotacje przekraczające zaproponowane sumy, a więc głównie placówki z woj. kujawsko-pomorskiego.
– Jest to zadowalająca zmiana, ponieważ zapewni równe traktowanie domów działających w różnych województwach, które wykonują przecież te same zadania – uważa Dorota Kośmider.
Dodaje jednak, że korzystniejszym rozwiązaniem byłoby skrócenie okresu dochodzenia do wskaźnika 250 proc., tak aby udało się go osiągnąć już w 2017 r., a 225 proc. – w przyszłym roku.