Sejm przyjął projekt ustawy zwiększającej świadczenia pielęgnacyjne wypłacane opiekunom niepełnosprawnych dzieci. Wcześniej większość sejmowa odrzuciła poprawki zakładające między innymi sposób wyliczania pomocy w oparciu o średnią wynagrodzenia w gospodarce.

Inna propozycja mniejszości zakładała natychmiastowe podniesienie świadczenia pielęgnacyjnego do poziomu płacy minimalnej. Kolejna poprawka przewidywała, by pieniądze na wyższą pomoc, począwszy od 2015 roku, pochodziły z Funduszu Pracy. Przed głosowaniem pojawiły się też apele o ostatnie spotkanie polityków z rodzicami protestującym w Sejmie.

Od 1 maja do końca roku rodzice rezygnujący z pracy w celu opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem dostaną pomoc w wysokości 1000 złotych netto, w roku przyszłym 1200 złotych. Od 2016 roku będzie to kwota 1300 złotych netto. Obecnie świadczenie to wynosi 620 złotych miesięcznie. Rodzice dostają też dodatkowe 200 złotych ze specjalnego rządowego programu, który wygaśnie z końcem 2014 roku.

Za ustawą zagłosowało 436 posłów, przeciw był jeden. Dwóch wstrzymało się od głosu.

Waloryzacja w Senacie

Ustawą zajmie się teraz Senat. Senatorowie mają wprowadzić poprawkę pozwalającą na waloryzację świadczeń. Tego też domagają się protestujący rodzice.

- Na etapie prac w Senacie zaproponujemy poprawkę, która spowoduje powiązanie wzrostu świadczenia pielęgnacyjnego o procentowy wzrost, tak jak będzie wzrastać płaca minimalna - powiedział minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz.

Protestujący od ponad dwóch tygodni rodzice dzieci niepełnosprawnych są zadowoleni, nie kończą jednak protestu. Chcą zostać w Sejmie do posiedzenia Senatu i przypilnować procesu legislacyjnego do końca. Później planują zawiesić protest i wrócić do domu, by później ponownie spotkać się z ministrem pracy i omówić pozostałe żądania.

Niektórzy jednak nie wierzą w obietnicę waloryzacji świadczeń pielęgnacyjnych. - Jeżeli pan minister wystąpił z taką inicjatywą to znaczy, że jest na wylocie, albo nakazano mu zrobić dla siebie PR - powiedział dziennikarzom jeden z protestujących.

Minister Kosiniak-Kamysz zapewnia, że złożona przez niego obietnica jest jak najbardziej poważna. - Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby protestujący rodzice wyszli z Sejmu - dodał w rozmowie z dziennikarzami.