Miała być rewolucja w monitoringu szpitalnym, tymczasem niewiele się zmieniło. Głównym powodem nie jest jednak niechęć szpitali do filmowania pacjentów, tylko brak funduszy.

Od 6 września 2023 r. na szpitalnych salach operacyjnych i zabiegowych może legalnie działać monitoring. Zgoda pacjenta nie jest potrzebna. Główny cel to poprawa bezpieczeństwa. Jednak montaż urządzeń nie ruszył lawinowo – wynika z sondy przeprowadzonej przez DGP w szpitalach.

– Wyzwaniem są względy finansowe – tłumaczy Rafał Ossowski, kierownik Sekcji Informatycznej Powiatowego Centrum Medycznego w Grójcu.

Z tych samych powodów na kamery nie zdecydowały się: Samodzielny Publiczny Zespół Zakładów Opieki Zdrowotnej w Kozienicach, Szpital Ogólny im. dr Witolda Ginela w Grajewie czy Centrum Medyczne w Łańcucie. Placówki tłumaczą, że zakup i montaż kamer to niejedyny koszt z tym związany. Wydatki rosną, jeśli szpital nie jest nowy i trzeba położyć okablowanie. Do tego dochodzi jeszcze serwisowanie sprzętu, oprogramowania. Inwestycja wymaga też wcześniejszej oceny ryzyka, analizy rozwiązań prawnych, kwestii związanych ze sposobem nagrywania, przechowywania, udostępniania i wykorzystywania nagrań oraz przygotowania odpowiednich procedur wewnętrznych regulujących nagrywanie.

Ale są też inne powody, dla których placówki nie wdrażają rozwiązania. Szpital Kliniczny im. ks. Anny Mazowieckiej w Warszawie, który ma od kilku lat kamery monitorujące na sali nadzoru poznieczuleniowego i poporodowej, tłumaczy, że nie wprowadził nowych kamer w salach operacyjnych i zabiegowych, bo aparatura endoskopowa używana do laparoskopii i histeroskopii ma możliwość zapisu obrazu z pola operacyjnego na nośniku zewnętrznym (USB).

– Robi się to głównie w celach dydaktycznych, rzadko na życzenia pacjenta. Zapis nie zawiera danych osobowych umożliwiających identyfikację. Na salach operacyjnych mamy też kamery zintegrowane z lampą operacyjną, które mogą filmować tylko pole operacyjne – tłumaczy Robert Jarzębski, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w szpitalu.

Nieprecyzyjne przepisy

Szpitale wyjaśniają też, że przeszkodę stanowią same przepisy, które są dość ogólne, co stwarza ryzyko nadinterpretacji.

– Pacjent może też nie wyrazić zgody na monitoring, a to wiąże się z wyłączaniem poszczególnych kamer, co w godzinach wieczornych może stanowić problem techniczny. Nie wykluczamy jednak wprowadzenia takiego rozwiązania w przyszłości, ale poczekamy na jednolitą linię orzeczniczą i wykładnię przepisów w doktrynie – mówi przedstawiciel SPZOZ w Wolsztynie.

Rozwiązaniu nie mówi kategorycznie „nie” również Szpital Miejski im. Jana Garduły w Świnoujściu, mimo że w tej sprawie zdania są podzielone.

– Wprowadzimy monitoring, jeśli znajdą się wolne środki finansowe. Wcześniej korzystaliśmy z funduszu prewencyjnego jednego z ubezpieczycieli, który dofinansowywał nam wydatki, kiedy zakładaliśmy monitoring w szpitalu w pomieszczeniach ogólnodostępnych i korytarzach – mówi Dorota Konkolewska, prezes zarządu Szpitala Miejskiego im. Jana Garduły w Świnoujściu, i dodaje, że kamery pozwalają oceniać zgłaszane przez pacjentów wnioski i skargi. Dzięki nim placówce udało się, jak mówi, oddalić wiele zarzutów.

– Aktualnie biegli sądowi, którzy wydają opinie w sprawach o błędy medyczne na podstawie papierowej dokumentacji, często nie mają możliwości odtworzenia środowiska operacyjnego i wydawane przez nich opinie sądowe budzą kontrowersje stron procesowych. Ustawowe wprowadzenie monitoringu zabiegów operacyjnych i ich przechowywanie w okresie równym przechowywaniu dokumentacji medycznej to zmieni – mówi dr n. med. Janusz Mielcarek, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu, gdzie zainstalowano kamery, gdy pojawiła się taka możliwość. Placówka nie ukrywa, że było to o tyle proste, że powstał nowy budynek, w którym od razu zaplanowano takie rozwiązanie, więc koszty nie były przeszkodą. Z perspektywy czasu dostrzega jednak nieprecyzyjność przepisów.

– Choć zgoda pacjentów na monitoring nie jest wymagana, to mogą oni nie wyrazić pozwolenia. Pojawia się więc pytanie, jak do tego podejdzie sąd w razie skargi pacjenta. Dlatego rozważamy wprowadzenie zgody pisemnej przy okazji wydawania przez pacjenta tej na zabieg – wyjaśnia dr n. med. Janusz Mielcarek.

Taką zgodę na bieżący monitoring sali operacyjnej pobiera od pacjentów Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku. Placówka przygotowuje się do dokonania zmiany regulaminu organizacyjnego w sposób uwzględniający m.in. kwestię monitorowania pomieszczeń, w których są udzielane świadczenia zdrowotne.

Inne placówki, gdzie działa monitoring na salach zabiegowych i operacyjnych, przyznają, że informują tylko o jego istnieniu pacjentów, by ci w razie czego mogli się do tego ustosunkować. Jak tłumaczą, to konieczne, bo prawo do prywatności i intymności w procesie udzielania świadczeń zdrowotnych jest prawem podstawowym każdego pacjenta.

Skarg nie ma

Szpitale przyznają, że pacjenci co do zasady nie kwestionują zasadności zastosowania monitoringu na salach operacyjnych i wyrażają na niego zgodę. Nie składają skarg. Skargi nie zasypały też rzecznika praw pacjenta.

– Po wejściu w życie nowych przepisów odnotowaliśmy jedną skargę. Ale dotyczyła stosowania monitoringu w pomieszczeniu ogólnodostępnym, w którym nie były udzielane świadczenia zdrowotne – mówi Jakub Gołąb, rzecznik prasowy RPP, i dodaje, że przed wejściem w życie przepisów o monitoringu sal operacyjnych wpływały pojedyncze skargi na bezpodstawne stosowanie monitoringu wizyjnego w podmiotach leczniczych. Sprawy dotyczyły nagrywania procesu udzielenia świadczeń zdrowotnych bez zgody pacjenta. W kilku sprawach zostały wydane decyzje uznające niewłaściwe lub bezprawne stosowanie przez podmioty lecznicze monitoringu za praktykę naruszającą zbiorowe prawa pacjentów. Monitoring był stosowany bez zgody pacjentów na sali operacyjnej, w pomieszczeniach SOR, ale również w toaletach. ©℗

ikona lupy />
Jakie warunki musi spełniać monitoring w szpitalach / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe