Jeśli postępowanie upadłościowe się wydłuży, pracownicy nie dostaną pieniędzy z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych (FGŚP). Polskie przepisy są w tym zakresie zgodne z unijną dyrektywą. Tak wynika z wczorajszego orzeczenia Sądu Najwyższego (w sprawie o sygn. akt I PSKP 22/23).

Roszczenia pracowników mogą zostać zaspokojone z FGŚP. Ale tylko wtedy, gdy ustanie stosunku pracy dzieli nie więcej niż 12 miesięcy od wystąpienia niewypłacalności pracodawcy. Tak stanowi ustawa z 13 lipca 2006 r. o ochronie roszczeń pracowniczych w razie niewypłacalności pracodawcy (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1087). Problem pojawia się, gdy postępowanie upadłościowe się przeciąga. Przekonały się o tym szwaczki. Przez aż 14 miesięcy czekały na oddalenie wniosku o ogłoszenie upadłości pracodawcy, którego majątek nie wystarczał nawet na zaspokojenie kosztów postępowania upadłościowego. Takie oddalenie jest tożsame z ogłoszeniem upadłości. Kobiety nie dostały zaległych pensji, straciły tylko pieniądze na postępowania sądowe.

Pełnomocnik jednej ze szwaczek uważał, że polski ustawodawca niepoprawnie wdrożył dyrektywę 2008/94/WE z 22 października 2008 r. w sprawie ochrony pracowników na wypadek niewypłacalności pracodawcy. Jego zdaniem zbyt krótki termin wyznaczony na dochodzenie świadczeń z FGŚP prowadzi do dyskryminacji ze względu na właściwość miejscową sądu upadłościowego. Jeśli sąd wolniej prowadzi postępowania, pracownicy mogą zostać pozbawieni wsparcia.

Jednak Sąd Najwyższy oddalił w środę skargę kasacyjną złożoną w tej sprawie.

– Właściwy organ musi potwierdzić zasadność wniosku o ogłoszenie upadłości. W przeciwnym razie mogłoby dojść do sytuacji, w której wszędzie tam, gdzie pracownik nie może uzyskać świadczeń od pracodawcy, mógłby je uzyskać z funduszu jedynie na podstawie złożonego wniosku o stwierdzenie niewypłacalności. Zasadność wniosku musi być kontrolowana przez właściwy organ. W Polsce to sąd upadłościowy – uzasadniał ustnie sędzia Maciej Pacuda.

U nas dopuszczalny czas między rozwiązaniem stosunku pracy a ogłoszeniem niewypłacalności to 12 miesięcy. – Taki termin pozostaje w pełnej zgodzie z minimalnym standardem określonym dyrektywą. W tej sprawie stało się tak, że zwłoka w rozpoznaniu wniosku o ogłoszenie niewypłacalności spowodowała, że upłynął termin 12 miesięcy od rozwiązania stosunku pracy do wydania postanowienia sądu upadłościowego – zaznaczył sędzia. ©℗

orzecznictwo