Ubiegły rok przyniósł zmniejszenie liczby zwolnień grupowych. W tym roku ten trend raczej się utrzyma, choć są już pierwsze informacje o planowanych znaczących redukcjach.

Jak wynika z danych GUS, w każdym miesiącu liczba zwolnień grupowych była mniejsza niż rok wcześniej. Zdaniem ekspertów powodów jest kilka. Doświadczenia z okresu pandemii nauczyły pracodawców, że koszt związany z odbudową wyspecjalizowanych zespołów bardzo często przewyższa oszczędności poczynione w wyniku redukcji zatrudnienia. Dlatego dążą oni do utrzymania pracowników. Ponadto obniżce liczby zwolnień sprzyjają zmiany w przepisach prawa pracy wprowadzone w 2023 r., z powodu których koszty zwolnień mogą być dużo wyższe niż wcześniej.

– Pracownicy zostali zwolnieni z opłat sądowych przy wnoszeniu powództw do sądu pracy. To może stanowić zachętę do ich składania. Pracodawcy ponoszą koszty obsługi prawnej, a takie procesy są długotrwałe i trwają w I instancji nawet pięć lat. Poza tym pracodawcy mają obowiązek przywracania do pracy pracowników będących pod ochroną na czas trwającego procesu. Muszą też przywrócić do pracy każdego pracownika po wyroku sądu I instancji do momentu rozstrzygnięcia sprawy w II instancji. To oznacza niemałe koszty, bo na rozpatrzenie apelacji czeka się latami, a nawet w razie wygranej firma tych pieniędzy nie odzyska – tłumaczy Joanna Torbé-Jacko, adwokat, ekspert Business Centre Club ds. prawa pracy i ubezpieczeń społecznych.

Jaki zatem będzie ten rok, jeśli się weźmie pod uwagę, że spodziewana pod koniec 2023 r. poprawa koniunktury w przemyśle, a co za tym idzie – odbicie w branży – nie nastąpiły? Potwierdza to obniżka PMI w grudniu z poziomu 48,7 pkt do 47,4 pkt. Do tego od 22 miesięcy trwa spadek liczby nowych zamówień.

Plany redukcji na 2024 r.

Z sondy przeprowadzonej przez DGP wśród wojewódzkich urzędów pracy (WUP) wynika, że już końcówka poprzedniego roku przyniosła pierwsze deklaracje przeprowadzenia zwolnień grupowych w 2024 r. WUP w Lublinie informuje, że w końcu grudnia na terenie województwa do zwolnienia pozostawały 404 osoby z pięciu firm. Z kolei WUP w Krakowie mówi o wpływie pięciu zgłoszeń zwolnień grupowych planowanych w 2024 r.

– Trzech pracodawców zapowiedziało zwolnienia 339 osób, a dwóch – 196 osób – mówi Joanna Michalska z WUP w Krakowie. Deklaracje przeprowadzenia zwolnień w tym roku pojawiły się też w Zachodniopomorskiem. Tu już w październiku 2023 r. dwie firmy poinformowały o redukcji 145 etatów, co ma się zakończyć do lutego 2024 r.

Z kolei WUP w Toruniu tego rodzaju deklaracji spodziewa się w dokumentach za grudzień.

Pod koniec 2023 r. o planach w tym zakresie poinformował ING Bank Śląski, deklarując zwolnienie 1450 osób. Wcześniej zrobił to BNP Paribas Bank Polska – poinformował, że w latach 2024–2026 rozstanie się z 900 pracownikami. Do planów w zakresie redukcji zatrudnienia przyznał się też giełdowy producent mebli, spółka Forte. Zwolnienia potrwają tam do końca stycznia i obejmą 10 proc. załogi, czyli ok. 230 osób. Wśród powodów są oczywiście słabe wyniki, spadek zamówień, ale też optymalizacja placówek, rozwój kanałów cyfrowych w segmencie detalicznym czy przebudowa struktury organizacyjnej i procesów w segmencie korporacyjnym.

Michał Strzelecki, dyrektor Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli, potwierdza, że sytuacja w sektorze meblowym nie jest łatwa. Spadek liczby zamówień w zależności od firmy wynosi 20–30 proc.

– Co więcej, trwa to już od miesięcy. W ciągu 1,5 roku zlikwidowano w związku z tym około 30 tys. miejsc pracy z 200 tys. istniejących. Ten rok przyniesie kolejne redukcje. Choć raczej będą to pojedyncze zwolnienia niż grupowe, bo firmy mają świadomość, że większe cięcia to konieczność wstrzymywania całych linii produkcyjnych – tłumaczy.

Wojewódzkie urzędy pracy potwierdzają, że zwolnienia są najbardziej prawdopodobne w branżach produkcji mebli, odzieży, ale i przetwórstwa przemysłowego, budownictwa, handlu hurtowego oraz detalicznego.

– W 2023 r. w Polsce obserwowaliśmy kilka przypadków zwolnień grupowych, zarówno wśród wyspecjalizowanej kadry IT, jak i wykwalifikowanych pracowników produkcyjnych. Chociaż analiza aktualnej sytuacji na rynku nie wskazuje na to, aby kolejne organizacje miały w planach redukcje o takiej skali, to pojedyncze zwolnienia wciąż się zdarzają i będą się pewnie zdarzać w całym 2024 r. – przyznaje Łukasz Grzeszczyk, CEE Executive Director w Hays Poland.

Będą zatrudniać

Łukasz Grzeszczyk dodaje, że według najnowszych badań Hays Poland aż 90 proc. firm w planach na nadchodzące miesiące uwzględniło rekrutacje. Nie zawsze będzie to równoznaczne ze zwiększaniem zatrudnienia, czasem też z koniecznością wypełnienia wolnych wakatów powstałych w wyniku rotacji pracowników. Jednak wskazuje to na gotowość firm do podejmowania większej aktywności na rynku pracy. Podobny przekaz płynie z ostatniego badania Randstad, w którym redukcje zapowiedziało tylko 5 proc. firm.

– W końcówce 2023 r. odnotowaliśmy wśród przedsiębiorców, zarówno tych małych, jak i dużych, prognozy pogorszenia się ich sytuacji finansowej – w szczególności w najbliższych trzech miesiącach nowego roku. W przeważającej części jako przyczynę podaje się znaczne zwiększenie stawki minimalnego wynagrodzenia. Co ważne, wraz ze wzrostem płacy minimalnej zwiększą się także takie świadczenia jak np. dodatek za pracę w nocy. Wzrośnie również stawka minimalna godzinowa w odniesieniu do umów zlecenia – mówi Iwona Smolak, radca prawny, partner w Gardocki i Partnerzy Adwokaci i Radcowie Prawni.

Jak dodaje, koszty zatrudnienia są jednymi ze stałych i istotnych kosztów działalności firm. Jeśli do tego dokłada się wzrost kosztów energii czy też, jak ostatnio, wzrost kosztów paliwa – widać zaniepokojenie wśród przedsiębiorców co do utrzymania stabilności zatrudnienia w ich firmach. Pierwszy kwartał nowego roku jest wskazywany przez nich jako „czas próby”, czy zwiększone koszty zatrudnienia zostaną zrównoważone przez wzrost szeroko rozumianej konsumpcji powiązanej ze wzrostem cen. Za szczególnie niepewną uważają swoją sytuację branże: budowlana, gastronomiczna, handel detaliczny i szeroko rozumiany przemysł.

– Te firmy raczej nie widzą obecnie możliwości rozbudowywania zespołu pracowników, a jednocześnie nie wykluczają zwolnień – zaznacza Iwona Smolak.

Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy w Konfederacji Lewiatan, przyznaje, że od członków organizacji nie słyszy, żeby zwolnienia grupowe miały się nasilić. Jeśli będą, to pojedyncze, zwłaszcza w małych przedsiębiorstwach i mikrofirmach ze wschodu kraju, które deklarują, ze nie podołają wzrostowi płacy minimalnej. Przyznaje też, że mniej zwolnień grupowych to efekt również tego, że firmy wolą rozciągnąć redukcje w czasie i nie stosować procedury przewidzianej dla zwolnień grupowych, która jest skomplikowana i wymaga spełnienia dodatkowych obowiązków. ©℗

ikona lupy />
Zwolnienia z przyczyn dotyczących zakładów pracy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe