Co 6.–7. osoba, która przechodziła na nowy system emerytalny, wpadła w sidła świadczenia poniżej kwoty minimalnej.

Przybywa osób, które z uwagi na zbyt krótki czas opłacania składek uzyskują bardzo niskie świadczenia. Badania na ten temat przeprowadzili prof. Justyna Wiktorowicz i prof. Piotr Szukalski wspólnie z Instytutem Pracy i Spraw Socjalnych w ramach projektu MEiN „Nauka dla Społeczeństwa” O ile w grudniu 2011 r. wypłat niższych niż emerytury minimalne (dziś to niecałe 1,6 tys. zł brutto) było 23,9 tys., to w 2015 r. już 76,3 tys., w 2020 r. – 310,1 tys., a na koniec 2022 r. 365,3 tys. To, jak przekonują autorzy badania przygotowanego przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych, rodzi pytanie o skuteczność systemu, którego głównym celem jest zapewnienie środków na godną starość. I z całą pewnością oznacza konieczność pochylenia się nad zjawiskiem – nowych biednych emerytów (NBE).

Przypomnijmy: obowiązujący od końca lat 90. w Polsce system przewiduje ścisły związek między wysokością wypłacanego świadczenia a kwotą wpłacanych składek i wiekiem przechodzenia na emeryturę. Osobom, których staż ubezpieczeniowy (okres, w którym od wynagrodzenia były opłacane składki na ubezpieczenia społeczne) przekracza ustalone minimum (20 lat dla kobiet, 25 lat dla mężczyzn) i które osiągnęły ustawowy wiek, przysługuje emerytura minimalna. Tym, które mają zbyt krótki staż składkowy, owo minimum nie przysługuje.

Wśród NBE zdecydowanie więcej jest kobiet (80,2 proc.). Z badania wynika, że zbyt krótki okres składkowy nie był wyłącznie efektem długotrwałej niemożności znalezienia pracy, zatrudnienia na czarno czy za granicą. To także skutek złego stanu własnego zdrowia lub takiego podziału ról w gospodarstwie domowym, w którym jedna osoba pozostaje nieaktywna zawodowo. Dużym determinantem tej sytuacji, co podkreślają badacze, jest ugruntowana społecznie i kulturowo tradycja, w której to kobieta bierze na siebie główny ciężar opieki nie tylko nad małymi dziećmi, lecz także innymi osobami zależnymi w rodzinie, jak seniorzy, osoby z niepełnosprawnością. Jeśli nałożymy na to sytuację z początku lat dwutysięcznych, czyli wysokiego bezrobocia oraz zapaści w ofercie publicznych usług społecznych (jak dostęp do żłobków, przedszkoli, terapii zajęciowej), to dotychczasowi NBE są w dużej mierze wytworami czasów transformacji.

W ciągu ostatnich 10 lat liczba emerytur nowosystemowych wypłacanych w wysokości niższej niż najniższa powiększała się, a ich udział w liczbie wypłacanych emerytur nowosystemowych wzrósł z 4,2 proc. w 2011 r. do 9,6 proc. w 2022 r. A kwota świadczenia zamykała się w granicach 700–1200 zł brutto.

Eksperci, powołując się na dane ZUS, zwracają uwagę, że nie widać wśród obecnych i potencjalnych NBE determinacji, by wydłużyć okres składkowy, żeby podwyższyć wysokość świadczenia.

Badacze idą dalej. Owszem, ZUS dostrzega problem, czego wyrazem jest opracowywanie corocznych raportów. Są to jednak wyłącznie dane liczbowe. A przy narastającej skali zjawiska istnieje konieczność zajęcia się nim i szerszej debaty. ©℗

ikona lupy />
Nowe zjawisko społeczne - nowi biedni emeryci (NBE) / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe