Rektorzy niepublicznych uczelni domagają się ułatwień w uzyskiwaniu uprawnień do nazw „uniwersytet” czy „politechnika”. Projekt nowelizacji w tej sprawie skierowali do Ministerstwa Edukacji i Nauki.

Tylko w ciągu ostatnich dwóch lat kilkadziesiąt szkół wyższych przekształciło się w akademie, w tym akademie nauk stosowanych (patrz: infografika). To efekt zmian w prawie, które ułatwiły uzyskiwanie tej nazwy. Uczelnie, które zdobyły prawo do posługiwania się mianem „akademia”, gdy kryteria były wyższe, teraz chcą przekształcić się w uniwersytety, aby się wyróżnić. W tym jednak przeszkadzają im obowiązujące przepisy, więc apelują o zmianę prawa.

– W ostatnim czasie następuje pewna deprecjacja nazwy „akademia”. Nazwa „uniwersytet” byłaby zwieńczeniem naszych starań o dalszy rozwój naukowy i przyniosłaby nam niewątpliwy prestiż poprzez osiągnięcie najwyższego szczebla w hierarchii szkół wyższych – argumentuje prof. Jerzy Malec, prorektor ds. ogólnych Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego.

Zastrzeżone nazwy

Obecnie to, czy uczelnia może posługiwać się nazwą „uniwersytet” lub „politechnika”, zależy od liczby posiadanych najwyższych kategorii naukowych. Zgodnie z ustawą z 20 lipca 2018 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 742 ze zm., dalej: ustawa p.s.w.n.) wyraz „politechnika” jest zastrzeżony dla nazwy uczelni akademickiej mającej kategorię naukową A+, A albo B+ w co najmniej dwóch dyscyplinach w zakresie nauk inżynieryjnych i technicznych. Natomiast wyraz „uniwersytet” jest przeznaczony tylko dla uczelni akademickiej mającej kategorię naukową A+, A albo B+ w co najmniej sześciu dyscyplinach naukowych lub artystycznych.

Konfederacja Lewiatan (KL) oraz Polska Unia Edukacyjna uważają, że powinny liczyć się nie tylko kategorie, lecz także przyznane przez Radę Doskonałości Naukowej uprawnienia do nadawania stopni naukowych (doktora czy habilitacji), które zostały przyznane (na podstawie art. 226 a ustawy p.s.w.n.) nowym dyscyplinom naukowym niemającym jeszcze szans na uzyskanie kategorii, bo te są przydzielane raz na cztery lata. – Jest to ewidentna luka ustawowa i jak każda niespójność legislacyjna powinna zostać usunięta – mówi prof. Jerzy Malec.

Projekt nowelizacji ustawy p.s.w.n. w sprawie takiej zmiany przepisów został już wysłany przez KL do Ministerstwa Edukacji i Nauki (MEiN).

Gotowy projekt

Jak wyjaśnia KL, warunkiem przyznania uprawnień do nadawania stopni naukowych na podstawie art. 226a jest:

  • zatrudnienie co najmniej 12 pracowników prowadzących działalność naukową w nowo wyodrębnionej dyscyplinie (taka sama liczba pracowników jest wymagana, żeby dyscyplina podlegała ewaluacji i otrzymała kategorię), którzy posiadają osiągnięcia naukowe w dyscyplinie, z której została wyodrębniona ta nowa;
  • posiadanie przez uczelnię kategorii naukowej A+, A lub B+ w co najmniej jednej dyscyplinie, z której została wyodrębniona nowa dyscyplina naukowa.

– Oznacza to, że choć nowo wyodrębniona dyscyplina formalnie nie otrzymuje kategorii po dyscyplinie, z której została (w przypadku danej uczelni) wyodrębniona, to jednak przesłanki przyznania przez RDN uprawnień doktorskich i habilitacyjnych w nowo wyodrębnionej dyscyplinie są zbliżone do „dziedziczenia kategorii naukowej” po tej, z której się wywodzi – wyjaśnia KL.

Konfederacja Lewiatan zwraca też uwagę na to, że ustawodawca niejednokrotnie zrównuje skutki prawne posiadania uprawnień nadanych na podstawie art. 226a ustawy przez RDN z faktem posiadania określonej dyscypliny naukowej (A+, A lub B+). Przykładowo szkoła doktorska może być utworzona i prowadzona na podstawie posiadanych kategorii naukowych lub uprawnień uzyskanych w trybie art. 226a ustawy. Z kolei kandydatów na członków RDN mogą zgłaszać uczelnie, które posiadają w danej dyscyplinie kategorię A+, A lub B+ albo uprawnienia nadane w trybie art. 226a ustawy. Analogiczne rozwiązanie obowiązuje w przypadku zgłaszania kandydatów do Komisji Ewaluacji Nauki. – Natomiast uprawnienia uzyskane na podstawie art. 226a ustawy, choć wywołują podobne skutki prawne co kategoria naukowa nie niższa niż B+, nie są brane pod uwagę przy ustalaniu prawa uczelni do posługiwania się nazwą „politechnika” lub „uniwersytet”, gdzie liczą się tylko posiadane przez uczelnię kategorie naukowe. Wydaje się, że jest to skutkiem przeoczenia ustawodawcy – podkreślają przedstawiciele Konfederacji. W jej ocenie, wprowadzając do ustawy p.s.w.n. instytucję uregulowaną w art. 226a, zadbano o jej wkomponowanie w niektóre przepisy i instytucje, a w przypadku innych najwyraźniej o takiej potrzebie zapominano.

– Jeżeli weźmie się natomiast pod uwagę przesłanki przyznania uprawnień na podstawie art. 226a ustawy (w szczególności wymóg posiadania odpowiedniej kategorii naukowej w dyscyplinie źródłowej) oraz okoliczność, że do 31 grudnia 2022 r. nazwy zastrzeżone uczelni opierały się wyłącznie na określonej liczbie uprawnień doktorskich, przy czym sześć takich uprawnień wystarczało, aby uzyskać nazwę „uniwersytetu” (przymiotnikowego) – wydaje się w pełni zasadne uwzględnienie uprawnień uzyskanych na podstawie art. 226a ustawy w definicji politechniki oraz uniwersytetu – przekonuje KL.

Nie ma zgody

Na kolejne uproszczenia w przyznawaniu nazw nie zgadzają się jednak przedstawiciele uniwersytetów. – Uważam, że już obecna definicja uniwersytetu zawarta w ustawie p.s.w.n. jest niefortunna. Kolejne ułatwienia w jej uzyskiwaniu nie byłyby wskazane, bo to jest po prostu oszukiwanie młodych ludzi, którzy chcą kształcić się na najwyższych rangą uczelniach, a tymczasem są wprowadzani w błąd przez nazwę. Kolejne ułatwienia spowodują, że niebawem niemal każda uczelnia będzie mogła nazwać się uniwersytetem, a to przecież nie o to chodzi. Za nazwą musi stać prestiż – uważa prof. Marek Kręglewski, sekretarz Konferencji Rektorów Uniwersytetów Polskich.

Teraz, tuż przed wyborami, podejmowanie rozmów przez przedstawicieli rządu na ten temat byłoby odbierane jak wkładanie kija w mrowisko, szczególnie że spór o nazwy uczelni i rangę uniwersytetów toczy się od kilku lat. Jak ustalił DGP, Ministerstwo Edukacji i Nauki więc na razie nie planuje takich zmian legislacyjnych. – Propozycja nie wydaje się uzasadniona, ponieważ uprawnienia uzyskane w trybie art. 226a ustawy nie są utożsamiane z kategoriami naukowymi uzyskanymi w wyniku ewaluacji. Uprawnienia otrzymane w trybie art. 226a nie przekładają się nie tylko na możliwość zmiany nazw uczelni, lecz także na możliwość samodzielnego uruchamiania studiów na kierunkach, dla których dyscypliną kluczową byłaby ta, w której uprawnienie do nadawania stopni uczelnia uzyskała w trybie art. 226a ustawy – wyjaśnia Adrianna Całus-Polak, rzecznik prasowy MEiN. ©℗

ikona lupy />
Coraz więcej akademii / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe