Przed taką operacją logistyczną samorządy dawno nie stały. Muszą jeszcze w tym roku rozdysponować i przekazać 17 mld zł milionom rodzin z dziećmi. Lokalni włodarze nie do końca są przekonani, czy system finansowania przyjęty przez rząd jest dla nich wystarczający.
Trzeba będzie przecież przygotować setki lub nawet tysiące decyzji w każdej gminie, często sprawdzając stan finansów rodziny. A następnie pieniądze rozdysponować. To wymaga zatrudnienia dodatkowych pracowników, wyposażenia stanowisk pracy, a nierzadko wynajęcia dodatkowej powierzchni biurowej. Samorządy zapowiadają, że jeżeli nie zmieszczą się w kosztach – będą windykować rząd. Ten zaś ukrył ewentualne dodatkowe wsparcie w rezerwie budżetów wojewódzkich.
/>
Jednak dla gmin to też wizerunkowa szansa – dobrze się bowiem kojarzy ktoś, od kogo dostaje się pieniądze. - Zależy nam na jak najlepszym przygotowaniu się do obsługi tego zadania, dlatego decyzją prezydenta Gdańska proces przygotowań został uruchomiony wcześniej z rezerwy budżetu miasta - mówi Grzegorz Szczuka, dyrektor Wydziału Rozwoju Społecznego Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
Szanse na to, że falstartu nie będzie, zwiększa rozpoczęcie szkoleń osób mających zajmować się programem. W sprawę zaangażował się rząd, a resort pracy uruchomił nawet specjalną infolinię pozwalającą na zadawanie pytań.
Jednak program Rodzina 500+ to także sprawozdawczość i wykorzystanie systemów teleinformatycznych – a z tym bywa u nas, delikatnie mówiąc, nie najlepiej. Są obawy, czy wytrzyma oprogramowanie, a zwłaszcza program Emp@tia, przewidziany do przekazywania danych w ramach działań społecznych. Początkowo sprawozdania będą konieczne co miesiąc. Warto więc zwrócić uwagę na to, co zaleca resort pracy - by samorządy miały zainstalowaną najnowszą udostępnioną przez producenta systemu wersję oprogramowania, a urzędnicy co najmniej dwa razy dziennie sprawdzali i pobierali z Centralnego Systemu Informatycznego Zabezpieczenia Społecznego wnioski o świadczenia, które wpłynęły drogą elektroniczną.
