Kilka dni temu 60. rocznicę budowy obchodził centralny budynek Warszawy – Pałac Kultury i Nauki. Jedną z jego atrakcji jest taras widokowy na 30. piętrze. Wjazd na górę jest oczywiście płatny. Także dla osób legitymujących się kartą dużej rodziny. Rodzina z trojgiem dzieci musi zapłacić ponad 70 zł.
Przykład drugi: wizyta na samorządowym basenie. Tu, a jakże, karta dużej rodziny jest już honorowana. I to jak: bilet normalny kosztuje 13 zł, ten dla mających liczne potomstwo... 11,70 zł. Niestety opłata za każdą dodatkową minutę spędzoną z dzieckiem w basenie jest już dla wszystkich identyczna – wynosi 29 gr. Przypomnijmy, że Warszawą rządzi prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, wiceszefowa PO, partii, która od kilku lat mydli nam oczy, udając, że prowadzi politykę prorodzinną.
Jest to bowiem polityka pozorów – widać to choćby po tym nieszczęsnym basenie. W tym kontekście mam dla PO dwie wiadomości. Złą i złą. Pierwsza jest taka: Polacy nie boją się już PiS-u. Macie zatem, Panie i Panowie, spory problem, trzeba wreszcie wziąć się do pracy. Druga jest taka: ludzie są znacznie mądrzejsi, niż wam się wydaje, i nie będą decydować się na dzieci w kraju, który nawet minimalnie nie wspiera rodziców. Wystarczy spojrzeć na liczby.
Niestety propozycje PiS też nie są szczególnie ciekawe. Bo czy 500 zł na każde drugie i kolejne dziecko w rodzinie to realna polityka prorodzinna? Nie, to zwykła wyborcza obiecanka. Na dłuższą metę bez pokrycia.