Kadencja rzeczników dyscyplinarnych ministra nauki i szkolnictwa wyższego upłynęła z końcem 2022 r. Minister Przemysław Czarnek wciąż nie powołał nowych, a to oznacza paraliż postępowań. Resort nauki ma inne zdanie.

Kadencja 25 rzeczników – powołanych jeszcze przez poprzedniego ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina – była określona na lata 2019–2022. 7 listopada ub.r. resort ogłosił nabór na kolejną kadencję na lata 2023–2026, a zgłoszenia można było składać do 22 listopada 2022 r. Kadencja dobiegła końca 31 grudnia 2022 r., tymczasem mimo iż niebawem minie pół roku kolejnej, to nowi rzecznicy wciąż nie zostali powołani. To oznacza, że żadne postępowanie wyjaśniające przeciwko najwyższym władzom uczelni nie może zostać zainicjowane. A te, które są prowadzone, zostają niejako zamrożone.

Ryzyko nieważności…

– W trakcie kadencji miałem dwie sprawy. Jedną umorzyłem, a drugą bardzo poważną przekazałem do Komisji Dyscyplinarnej już do postępowania orzeczniczego – mówi prof. Michał Królikowski z Uniwersytetu Warszawskiego, który w momencie upływu kadencji nie miał żadnych trwających postępowań. Żadnych aktualnych postępowań wyjaśniających nie ma też prof. Krzysztof Woźniakowski z Uniwersytetu Gdańskiego, ale już prof. Katarzyna Dudka z Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie tak. – Mam kilka spraw, zarówno takie, które zostały już przekazane do Komisji Dyscyplinarnej, jak i takie, które są jeszcze na etapie postępowania wyjaśniającego. Z tym że obecnie nie mogę podejmować żadnych czynności – mówi prof. Dudka.

Potwierdza to dr Marcin Berent z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

– W moim przypadku zakończenie kadencji nie wpłynęło negatywnie na sprawy, którymi się zajmowałem, ponieważ prowadzone przeze mnie postępowania dyscyplinarne zakończyłem z chwilą zakończenia kadencji – mówi dr Marcin Berent. – Natomiast gdybym ja bądź któryś z rzeczników mielibyśmy w momencie zakończenia kadencji „otwarte” sprawy, to od 1 stycznia 2023 r. nie moglibyśmy w nich podejmować żadnych czynności. Bo jeżeli zostaliśmy powołani na określoną kadencję, która ma swój początek i koniec, to termin wzywa zamiast człowieka. To znaczy, że z chwilą wygaśnięcia kadencji dana osoba powołana na urząd rzecznika z mocy prawa traci tę funkcję – stwierdza dr Berent.

A to z kolei oznacza, jak wyjaśnia były już rzecznik, że albo czynności, które są wykonywane przez takiego rzecznika, z chwilą zakończenia kadencji są bezwzględnie nieważne, ponieważ są wykonywane przez osobę, która utraciła godność rzecznika i w związku z tym staje się osobą prywatną niemającą uprawnień rzecznika, albo wobec braku powołań rzeczników te postępowania ulegają praktycznemu zawieszeniu i nie są procedowane dalej.

– Ja nie przystąpiłem do konkursu na kolejną kadencję, bo też mówiąc szczerze, nikt się do mnie z taką prośbą nie zwrócił. Nie ukrywam też, że była to praca niezwykle trudna, angażująca, kosztowna, niezapewniająca realnego ekwiwalentu pieniężnego. Dlatego, gdyby się mnie ktoś zapytał, czy jestem zainteresowany wykonywaniem tej funkcji dalej, odpowiedziałbym, że nie. Jednak gdyby ktoś zwrócił się do mnie z prośbą o kontynuowanie tej misji, to na wezwanie państwa polskiego zawsze powiedziałbym „tak” – dodaje dr Marcin Berent.

…i przedawnienia

Postępowania dyscyplinarne toczą się na podstawie przepisów kodeksu postępowania karnego. Jednak w odróżnieniu od przestępstw, których bieg przedawnienia został na czas pandemii wstrzymany, bieg przedawnienia deliktów dyscyplinarnych wciąż biegnie. Jak zwracają uwagę eksperci, może się okazać, że jeśli czyn wypełnia znamiona zarówno przestępstwa, jaki i deliktu dyscyplinarnego, to obwinionego będzie można pociągnąć później do odpowiedzialności karnej, ale już nie do odpowiedzialności dyscyplinarnej z uwagi na upływ terminu przedawnienia.

Tyle że – jak słyszymy od jednego z rzeczników – za każdą sprawą, za każdym paragrafem kryją się cudze nieszczęście i cudza tragedia, osoby, które szukają pomocy.

– A często te sprawy, którymi zajmowali się rzecznicy dyscyplinarni, to były krzyki rozpaczy pracowników nauki, którzy błagali o pomoc. Z punktu widzenia osobistych interesów ludzi, którzy inicjowali te postępowania, każdy dzień czy tydzień zwłoki to nieodwracalnie stracony czas pracy zawodowej, to są ich osobiste dramaty często zakończone leczeniem u terapeutów czy psychologów. W związku z tym brak rzeczników dyscyplinarnych tworzy ogromne zagrożenie zarówno dla postępowań dyscyplinarnych, jak i dla inicjujących je osób – mówi anonimowo jeden z prawników.

Resort uspokaja

– Na szczęście dotychczas brak rzecznika dyscyplinarnego ministra nauki i szkolnictwa wyższego nie spowodował negatywnych konsekwencji dla spraw spływających do rzecznika praw studenta. Natomiast liczę na to, że minister jak najszybciej powoła osoby do pełnienia tych stanowisk, co może być bardzo istotne również z punku widzenia interesów studentów – mówi Mateusz Kuliński, rzecznik praw studenta.

Tymczasem przedstawiciele resortu nauki zapewniają, że procedura wyboru rzeczników dyscyplinarnych została zakończona 30 kwietnia br., a minister edukacji zaakceptował listę kandydatów. – Zostały przygotowane akty powołania dla nowych rzeczników dyscyplinarnych, które oczekują na podpis. Niezwłocznie po tym fakcie na stronie internetowej ministerstwa zostanie ogłoszona lista nowo powołanych rzeczników dyscyplinarnych – mówi Adrianna Całus-Polak z MEiN, która tłumaczy, że opóźnienie wynikało z tego, że początkowo zbyt mała liczba kandydatów spełniała wymagania formalne i konieczne było dalsze poszukiwanie, tak by osiągnąć wymaganą przez przepisy ustawy liczbę rzeczników dyscyplinarnych. – W żadnej mierze nie można stawiać tezy, że przesunięcie czasowe w powołaniu rzeczników „oznacza, paraliż toczących się spraw dyscyplinarnych”, gdyż rzecznicy dyscyplinarni prowadzą postępowania wyjaśniające, a nie dyscyplinarne. Ponadto od 1 stycznia br. wpłynęły do organu, jakim jest rzecznik dyscyplinarny ministra, jedynie dwie sprawy – dodaje rzecznika. ©℗

ikona lupy />
Rzecznicy dyscyplinarni / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe