Niemal 40 proc. Polek uważa, że zarabia mniej niż mężczyźni pracujący na takich samych stanowiskach - wynika z badania sondażowego przekazanego PAP. Tyle samo ma inne zdanie w tej sprawie, a co piąta respondentka nie ma wiedzy na ten temat.

Jak wynika z sondażu przeprowadzonego przez UCE Research dla Wyższej Szkoły Bankowej, 39,4 proc. kobiet twierdzi, że mężczyźni pracujący z nimi - w firmach bądź instytucjach - na takich samych stanowiskach i w takim samym wymiarze czasu i obowiązków zarabiają więcej od nich. Natomiast 39,9 proc. respondentek jest przeciwnego zdania, zaś 20,7 proc. pytanych nie potrafi tego określić.

Według ekspertki ds. zarządzania i przywództwa kobiet z Wyższej Szkoły Bankowej (WSB) w Poznaniu Małgorzaty Kluski-Nowickiej, w przypadku luki płacowej skorygowanej, która stanowi procentową różnicę zarobków między pracownikami obu płci pracującymi na tych samych stanowiskach, bierze się pod uwagę głównie niższe oczekiwania finansowe kobiet już w momencie samego zatrudnienia. "Zatem, przy kolejnych podwyżkach, opartych nawet o równą wartość procentową wynagrodzenia, pogłębia się ta dysproporcja" - zaznaczyła.

Z badania wynika, że o nierówności płacowej mówią głównie kobiety w wieku 18-22 lat (49,2 proc.), z miesięcznym dochodem netto powyżej 9 tys. zł (48,1 proc.) i z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym (66,6 proc.). Przeważnie dotyczy to mieszkanek miejscowości liczących od 50 tys. do 99 tys. ludności (48,8 proc.). Najczęściej doświadczają tego pracownice firm i instytucji, w których pracuje od 101 do 250 osób (46,5 proc.), a najrzadziej problem występuje w podmiotach zatrudniających do 10 pracowników (29,9 proc.).

Ekspertka WSB zwróciła uwagę, że stawki godzinowe kobiet z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym na stanowiskach np. w produkcji rzeczywiście są niższe niż w przypadku mężczyzn. "Praktyka pokazuje również, że dysproporcja w zarobkach pogłębia się na stanowiskach specjalistycznych, a także kierowniczych. To może wynikać z mniejszej skłonności kobiet do negocjacji" - oceniła.

Podała, że tylko 9,2 proc. ankietowanych zgłosiło się kiedykolwiek do swoich przełożonych z prośbą o traktowanie ich na równi z mężczyznami w kwestii zarobków, a 84,1 proc. nigdy tego nie zrobiło; 6,7 proc. respondentek nie pamięta, czy taki fakt w ogóle miał miejsce.

Z badanie wynika, że z prośbą o równe traktowanie z mężczyznami w kwestii zarobków zgłosiły się do swoich przełożonych przede wszystkim kobiety w wieku 18-22 lata (12,5 proc.), z miesięcznym dochodem netto powyżej 9 tys. zł (25 proc.) oraz z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym (20 proc.). Dotyczyło to głównie mieszkanek miejscowości liczących od 50 tys. do 99 tys. ludności (15,9 proc.).

O równe traktowanie z mężczyznami w kwestii zarobków upominały się głównie pracownice dużych oraz najmniejszych firm i instytucji - podmiotów zatrudniających od 101 do 250 osób, a także dających pracę maksymalnie 10 ludziom – po 13,2 proc.

W ocenie Krzysztofa Zycha z UCE Research, te wyniki mogą być dość zaskakujące, zestawiając je z odpowiedziami nt. dostrzegania nierówności płacowych. "Najrzadziej wskazują ten problem kobiety pracujące w małych firmach zatrudniających do 10 osób. To może świadczyć o tym, że właśnie one najbardziej go odczuwają. Powodem mogą być zarówno wyjątkowo duże różnice płacowe między kobietami i mężczyznami, a także niewielkie wynagrodzenia dla pań" – wskazał.

Podał, że z sondażu wynika, iż 67,6 proc. kobiet, które kiedykolwiek zgłosiły się do swoich przełożonych z prośbą o równe traktowanie z mężczyznami w kwestii zarobków, pozytywnie rozwiązało kwestię z pracodawcą, a 24,3 proc. badanych mówi o porażce. Natomiast 8,1 proc. nie pamięta, jaki odniosło skutek.

Zdaniem Kluski-Nowickiej, istotny wpływ na efekt ma merytoryczne przygotowanie do rozmowy, zawierające propozycje wielu rozwiązań. "Stawianie się w roli ofiary zwykle nie skutkuje pozytywnie wiele skuteczniejsze jest odwoływanie się do interesów firmy" – wyjaśniła.

Jak dodała, na pozytywne rozwiązanie powyższych negocjacji płacowych wskazywały głównie kobiety z miesięcznym dochodem netto 7000-8999 zł (100 proc.) i z wykształceniem zasadniczym zawodowym (100 proc.), zamieszkujących duże miasta liczące od 200 tys. do 499 tys. ludności (75 proc. wskazań). Pod względem wielkości firmy, największy odsetek udanych negocjacji (88,9 proc.) wskazały pracownice małych firm, najmniejszy (42,9 proc.) był udziałem pracownic zatrudnionych w organizacjach liczących 101 do 250 pracowników i powyżej 250.

W ocenie ekspertki, w małych, często rodzinnych firmach łatwiej jest wynegocjować dobre warunki zatrudnienia niż w dużych korporacjach. "Może to wynikać z faktu, że rotacja pracowników jest większym obciążeniem dla mniejszych firm" – wskazała.

Badanie zostało przeprowadzone metodą CAWI (Computer Assisted Web Interview) wśród 1010 dorosłych kobiet. Próba była reprezentatywna pod względem płci, wieku, wielkości miejscowości, wykształcenia oraz regionu.(PAP)

autorka: Longina Grzegórska-Szpyt