W urzędach, w których działają związki, rozpoczęły się negocjacje w sprawie podziału nowego specjalnego dodatku motywacyjnego. Jeśli byłby wypłacony jednorazowo, to średnio do kieszeni pracowników trafiłoby nawet kilka tysięcy złotych.

Oficjalnie płace w administracji są zamrożone, a to oznacza, że kwoty bazowe dla poszczególnych instytucji nie będą wzrastały. W efekcie, jeśli już pojawią się jakieś pieniądze, to trafią według uznania na podwyżki lub nagrody, a także dodatkowe etaty. O wszystkim będzie decydował dyrektor generalny wraz z szefem urzędu. Takie rozwiązanie nie podoba się urzędniczym związkom, bo oznacza brak transparentności przy podziale środków. Co więcej, pojawił się nowy specjalny dodatek motywacyjny. Nie budzi to entuzjazmu wśród urzędników.
Kryteria u związkowców
Nowy dodatek został wprowadzony przy okazji ostatniej nowelizacji ustawy z 19 listopada 2020 r. o szczególnych rozwiązaniach służących realizacji ustawy budżetowej na 2021 r. (t.j. Dz.U. 2020 r. poz. 2400 ze zm.). Zgodnie z art. 46a ustawy w tym roku pracownikom państwowej sfery budżetowej z wyłączeniem osób zajmujących kierownicze stanowiska, można przyznać specjalne dodatki motywacyjne z utworzonego na ten cel w jednostkach dodatkowego funduszu motywacyjnego w wysokości 6 proc. planowanych na rok 2021 wynagrodzeń osobowych i uposażeń. Przepis ten wyraźnie też zakłada, że dodatki mają mieć charakter uznaniowy i być przyznawane w szczególności za duże zaangażowanie w pracę, efektywną realizację zadań oraz wysoką jakość wykonywanej pracy.
Zmiany zaczęły obowiązywać pod koniec października, ale dodatek może być wypłacany z mocą wsteczną - od września tego roku. Tam, gdzie działają związki, trwają właśnie negocjacje, bowiem dyrektor generalny powinien im przestawić propozycję sposobu i kryteriów przyznawania tego świadczenia. - Domagamy się, aby wszyscy otrzymali 50 proc. z tych 6 proc., a pozostali urzędnicy według stanowisk, począwszy od kierowników, średniego szczebla i pomocniczego. W podziale tych pieniędzy należy pominąć dyrektorów, bo i tak dobrze zarabiają - mówi Robert Barabasz, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim.
- Tam, gdzie nie ma organizacji związkowych, będzie pełna dowolność. Można uznać, że to jest kolejna nagroda dla urzędników tylko pod zmienioną nazwą - ocenia dr Jakub Szmit, ekspert ds. administracji publicznej z Uniwersytetu Gdańskiego. Jego zdaniem system wynagradzania urzędników się rozmywa, a to tylko potwierdza, że konieczna jest jego reforma. - Kryteria powinny być określone dla wszystkich urzędów w ustawie, bo sam zapis, że dodatek jest wypłacany za szczególne osiągnięcia w pracy, to za mało. Od tego mamy przecież nagrody - dodaje.
Z takim stwierdzeniem nie zgadzają się sami urzędnicy. - Nazywanie specjalnego dodatku motywacyjnego nagrodą jest bardzo krzywdzące. To są pieniądze, które mają zmotywować ludzi do pozostania w urzędzie i do jeszcze wydajniejszej pracy. Trzeba to wyraźnie odróżnić - mówi Robert Barabasz. Przyznaje, że również wśród szefów urzędów spotyka się z opinią, że to jest właśnie nagroda, tylko z innej puli środków. - Dlatego trzeba te pieniądze wypłacić jednorazowo, aby urzędnicy poczuli, np. przed świętami, że mogą liczyć nawet na kilka tysięcy złotych - podkreśla.
Dobrosław Dowiat Urbański, szef służby cywilnej, jasno podkreśla, że przepisy nie stoją na przeszkodzie temu, aby urzędnik jednocześnie otrzymał dodatek motywacyjny, nagrodę i dodatek zadaniowy.
- Będzie więc dochodziło do takich absurdów, że za udział w specjalnym zespole urzędnik otrzyma pieniądze z trzech tytułów i tym samym zyska co najmniej drugą pensję - przewiduje Jolanta Itrich-Drabarek z Uniwersytetu Warszawskiego, była członek Rady Służby Cywilnej.
(Nie) jest dobrze
Zdaniem szefa służby cywilnej m.in. za sprawą tego dodatku, wzrost płac w administracji jest przyzwoity. I podkreśla, że zaplanowano wzrosty wynagrodzeń o 4,4 proc. oraz przywrócono 3 proc. funduszu nagród. Dodatkowe środki przeznaczono też na realizację nowych zadań. W efekcie budżet na 2022 r. wzrósł względem pierwotnego budżetu na 2021 r. o 8,5 proc. Pamiętajmy, że w tym roku budżet na służbę cywilną początkowo, gdy był ustanawiany w styczniu br., wzrósł zaledwie o 1 proc. Natomiast później sytuacja była na tyle dobra, że w trakcie nowelizacji budżetu w październiku br. przeznaczono dodatkowe pieniądze na wynagrodzenia. W sumie fundusz płac został zwiększony o 6,4 proc. względem 2020 r. Z kolei w projekcie budżetu na 2022 r. fundusz wynagrodzeń dla służby cywilnej wzrośnie o 8,5 proc. względem pierwotnego budżetu na 2021 r., a do końca listopada przyszłego roku urzędy mają do wykorzystania dodatkowych 6 proc. z funduszu motywacyjnego.
- Te dodatki wcale nie prowadzą do tego, że wszyscy otrzymamy 12 proc. podwyżki, a takie mieliśmy żądania - mówi Robert Barabasz. - Dlatego, jak większość osób pracujących w budżetówce, jestem za zwiększeniem kwoty bazowej, wtedy każdy pracownik będzie mógł liczyć z mocy prawa na podwyżki - podkreśla.
Na to jednak nie ma szans. Jedyne, co jeszcze forsuje szef służby cywilnej, to zwiększenie środków na wynagrodzenia w terenowych urzędach, w których zarobki są wciąż na niskim poziomie. ©℗