Mimo poprawy sytuacji największy polski pracodawca nie rezygnuje ze zwolnień grupowych. Choć będą mniejsze.

fot. Andrzej Iwańczuk/Reporter
Tegoroczne zwolnienia grupowe w Poczcie Polskiej mają objąć maksymalnie 960 etatów
Operator chce też przenieść część pracowników do spółek zależnych. Z informacji DGP wynika, że rozmowy w tej sprawie przeprowadzono już z grupą kilkudziesięciu informatyków. Do zawierania porozumień o zmianie firmy będą namawiane osoby zatrudnione jako doradcy klienta w usługach finansowych. W pierwszym przypadku chodzi o przejście do spółki zależnej Poczta Polska Usługi Cyfrowe (PPUC), a w drugim – do spółki Poczta Polska Dystrybucja (do kwietnia: Pocztowa Agencja Usług Finansowych).
Te ruchy kadrowe budzą niepokój wśród pracowników – także z powodu braku oficjalnych informacji od pracodawcy.
– Rozmawialiśmy o tym z zarządem Poczty, ale nadal nie wiemy, jaki jest cel przenoszenia pracowników do spółek zależnych – mówi Bogumił Nowicki, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Pracowników Poczty Polskiej.
Na nasze pytania o spodziewane korzyści z tej operacji i jej szczegóły biuro prasowe spółki odpowiada wymijająco. – Cyfryzacja wielu sfer życia skokowo przyspieszyła i firma usługowa, jaką jesteśmy, musi odpowiadać na oczekiwania klientów oraz rynku lepiej, szybciej i sprawniej – podkreśla rzeczniczka operatora Justyna Siwek. – Zarząd Poczty Polskiej podjął w ubiegłym roku decyzję o restrukturyzacji i zmianie formuły działania spółki PPUC, aby w możliwie najkrótszym czasie osiągnęła ona zdolność do wytwarzania, rozwijania i utrzymania kluczowych dla Poczty systemów informatycznych. Głównym celem tej decyzji jest doprowadzenie do samodzielnego zaspokajania maksymalnie szerokiego spektrum potrzeb IT Grupy Kapitałowej Poczty Polskiej – dodaje.
PPUC przygotowuje m.in. oprogramowanie do rozliczeń z Krajową Administracją Skarbową. Będzie ono potrzebne Poczcie, gdy 1 lipca wejdzie w życie pakiet VAT dla e-commerce zobowiązujący ją do zgłaszania przesyłek spoza Unii Europejskiej – czyli głównie z Chin.
– W odniesieniu do pracowników z pionu usług finansowych przenosiny do jednej spółki, która będzie się zajmowała taką działalnością (Poczta Polska Dystrybucja), może się okazać sensownym rozwiązaniem. W innych przypadkach? Mamy wiele wątpliwości. Tym bardziej że ten problem wpisuje się w planowaną na ten rok znaczną redukcję zatrudnienia – uważa Bogumił Nowicki.
Zarząd założył, że ok. 80-tysięczna załoga spółki zostanie w br. odchudzona o 7,3 tys. etatów. Złożą się na to odejścia na emeryturę (w ub.r. było ich 2,5 tys.), nieprzedłużanie umów na czas określony i zwolnienia grupowe. Te ostatnie miały objąć ok. 2 tys. pocztowców, ale niedawno ogłoszono, że skończy się na 960 etatach. W informacji dla pracowników uzasadniono, że władze spółki „ponownie dokonały analiz planowanych działań i trendów na rynku usług pocztowych”.
Za tym enigmatycznym stwierdzeniem kryją się wyniki finansowe I kw. br. Poczta ich nie ujawnia. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że po trudnym roku 2020 spółka wyszła na plus.
– Redukcja zwolnień grupowych to krok w dobrą stronę, ale nie rozwiązuje sprawy. Pracownicy z umowami na czas nieokreślony mogą się teraz poczuć pewniej, natomiast sytuacja osób z umowami terminowymi wciąż jest niebezpieczna – podkreśla Bogumił Nowicki. Poczta nie ujawnia szczegółowych danych dotyczących struktury zatrudnienia, ale liczba umów na czas określony wyraża się w tysiącach. – I tu leży pies pogrzebany. Jeśli te umowy nie będą na bieżąco przedłużane, istnieje ryzyko, że gdy niedługo poprawi się koniunktura na rynku, Poczta będzie miała problemy ze sprawną realizacją podstawowych zadań z powodu braku listonoszy, kierowców i pracowników w okienkach pocztowych – uważa szef pocztowej „S”.
Już teraz równolegle do redukcji operator prowadzi rekrutacje. Przyjmuje nowe osoby do obsługi celno-podatkowej i do sortowni. Ma kilkadziesiąt wakatów w Warszawie oraz kolejne we Wrocławiu i w Komornikach pod Poznaniem. Oferuje umowy o pracę i zlecenia.