System ubezpieczeń KRUS nie wyłapuje osób, które udają rolników, aby zyskać znacznie tańsze niż ZUS-owskie ubezpieczenie – wynika z najnowszego raportu NIK. Prace koalicyjne nad reformami kasy stanęły w miejscu.
Różnica między składkami jest na tyle znacząca, że dla wielu wygodnie jest zostać rolnikiem, choć tylko na papierze. Inspektorzy NIK postawili sobie pytanie, ilu spośród 1,5 miliona osób taka sytuacja dotyczy. Odpowiedzi wprost nie ma, choć przeprowadzili ciekawe eksperymenty. Z Agencji Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa otrzymali dane właścicieli gospodarstw, którym nie przyznano dotacji, bo „kultura rolna nie spełniała minimalnych wymagań”. – Spośród losowo wybranych 238 osób aż 67 było ubezpieczonych w KRUS, choć nie powinny mieć do tego prawa – wytyka rzecznik izby Paweł Biedziak.
Kontrolerzy odkryli, że z biegiem lat liczba takich przypadków rosła. To efekt tego, że urzędnicy KRUS jedynie w pojedynczych sprawach weryfikują ubezpieczonych.
Kontrolerzy sprawdzili też 579 przypadków, gdy składka zdrowotna za te same osoby wpływała jednocześnie z ZUS i KRUS. „77,4 proc. osób z kontrolowanej grupy łączyło w niedozwolony sposób ubezpieczenie powszechne z rolniczym” – napisali inspektorzy. „Stosunkowo mała grupa ubezpieczonych w KRUS była objęta weryfikacją prowadzenia produkcji rolniczej, chociaż jest to ustawowy warunek przystąpienia do ubezpieczenia społecznego rolników” – brzmi konkluzja raportu. KRUS woli być ślepy na to, że ubezpiecza taksówkarzy czy hodowców psów.
Taka sytuacja powinna się już dawno zmienić – inspektorzy NIK zauważyli, że już w 2008 r. zbudowanie systemu informatycznego do automatycznej wymiany danych z pozostałymi urzędami zostało wpisane do „Strategii KRUS na lata 2008–2015”.
– Stwierdziliśmy wieloletnie zapóźnienia w realizacji projektów informatycznych. Kasa podjęła się ich modernizacji, ale bez wcześniejszej analizy relacji wydatków do korzyści. Główna przyczyna opóźnień to jednak złożone procedury finansującego to Banku Światowego – tłumaczy dyrektor Biedziak.
Z raportu wynika też, że KRUS dba o swoich pracowników; w trzech ostatnich latach wynagrodzenie wzrosło o 34 proc. do 3661 zł. Choć liczba pracowników – co jest rzadkością w urzędach centralnych – spadła o 2,8 proc., to w tym samym czasie spadek liczby ubezpieczonych był dwukrotnie większy. Gorzej, że gdy spada liczba pracowników oddziałów terenowych (o 3,2 proc.), to rośnie centrala (wzrost o 6 proc.).
Problematyczne jest również zarządzanie nieruchomościami KRUS. Kuriozalną sytuację inspektorzy odkryli przy kupnie siedziby dla dziewięciu pracowników w Żarach za 2,1 mln zł. Wcześniej wynajmowano tam biuro, płacąc rocznie ok. 40 tys. zł. Przed dwoma laty centrala zdecydowała o rozpoczęciu budowy dziewięciu nowych siedzib. W czterech lokalizacjach koszty wynajmu metra to poniżej 20 zł miesięcznie, za to nie budowano siedzib tam, gdzie koszt przewyższał 50 zł!



Reforma KRUS odłożona ad acta

Ministerstwo Rolnictwa pytane o to, jaki jest stan prac nad zmianami, odsyła do wykazu prac rządu. A choć istnieje w nim punkt „Koncepcja reformy systemu ubezpieczenia społecznego rolników”, to według rządowego biuletynu informacji publicznej za jego opracowanie odpowiada były szef resortu rolnictwa Marek Sawicki.
I faktycznie po odejściu ministra Sawickiego prace praktycznie stanęły. Wstępem do zmian w KRUS miało być przygotowanie zasad rachunkowości dla rolników. Chodziło m.in. o ustalenie zasad opodatkowania rolników podatkiem dochodowym. To z kolei miało być wstępem do zbadania, na ile głębokie mogą być zmiany w rolniczych ubezpieczeniach. – Pomysł politycznie wisi. Była koncepcja, by pokazać propozycje rozwiązań, po tym jak Pawlaka ponownie wybiorą na prezesa PSL, ale wynik był inny i teraz czekają nas ustalenia z PSL – mówi osoba z zaplecza rządu. Przyznaje jednocześnie, że raczej są małe szanse na wprowadzenie zasad rachunkowości rolnej, jak było przewidywane od 2014 r.
A ponieważ przyszły i kolejny rok są latami wyborczymi, to szanse na to, by zająć się reformą KRUS, są jeszcze mniejsze. I to mimo że nawet dotychczasowym pomysłom, które pojawiały się na rządowym zapleczu, daleko było do radykalizmu. Sama zmiana opodatkowania rolników miała być neutralna dla budżetu, a pomysły na zmiany w KRUS przewidywały tylko większe obciążenie składkami na ubezpieczenia najbogatszych. Bo już obecnie składka rośnie w zależności od uprawianego areału, choć nawet przy maksymalnym poziomie dla gospodarstw powyżej 300 ha jest o 40 proc. niższa niż składka płacona do ZUS przez osoby prowadzące działalność gospodarczą.
Dlatego zdaniem ekspertów rząd powinien konsekwentnie dążyć do zmian w systemie ubezpieczeń rolnych. – W perspektywie 10 lat zarówno UE zmieni swoje podejście do polityki rolnej, jak i Polacy do KRUS. Ten model XIX-wieczny, w którym jest oddzielny system emerytalny i podatkowy, odchodzi w niepamięć – mówi Ryszard Petru, prezes Towarzystwa Ekonomistów Polskich. Według ekspertów, po pierwsze, zmiany powinny faktycznie doprowadzić do uszczelnienia systemu, co można zrobić już teraz. Po drugie, reformatorzy powinni dążyć do objęcia jak największej liczby młodych mieszkańców wsi wchodzących na rynek pracy ubezpieczeniem powszechnym w ZUS, tak by KRUS stał się systemem wygasającym. Ekonomiści proponują, by przynajmniej na początku odbywało się to za pomocą systemu zachęt. Docelowo w KRUS pozostałyby osoby obecnie tam ubezpieczone.
Ekonomiści podkreślają przy tym, że KRUS w dużej części ma charakter socjalny i większość osób, które są tam ubezpieczone, nie miałaby szans opłacenia składek na ZUS. Świadczy o tym kształt obu systemów – w tej chwili budżetowe dotacje do ZUS to około jednej czwartej budżetu tej instytucji, ale w przypadku KRUS to ponad 90 proc. Oprócz tego pojawiają się pomysły, by obie instytucje ubezpieczeniowe połączyć. – Choć poziom składek i specyfika są inne, to oba systemy pełnią podobne funkcje i jeśli szukamy oszczędności, to jest to opcja, nad którą należy się zastanowić – podkreśla dr Jakub Borowski, ekonomista z SGH.

Sprostowanie KRUS

W sprostowaniu informacji o wynikach kontroli NIK w KRUS, opublikowanej pt. „KRUS woli być ślepy na to, że ubezpiecza taksówkarzy czy hodowców psów” na www.forsal.pl 19.02.2013 r., KRUS wyjaśnia:

- w KRUS nie ma hodowców psów. W 2004 r. zmieniono załącznik do ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników z wykazem działów specjalnych, wykluczając z niego m.in. chów psów;

- zawód taksówkarza nie jest samoistnym tytułem do rolniczego ubezpieczenia. Jedynie, spełniając łącznie warunki art. 5a przywołanej ustawy, rolnik/domownik, który nieprzerwanie przez co najmniej 3 lata jest ubezpieczony w KRUS, może rozpocząć jako osoba fizyczna dodatkową działalność pozarolniczą, np. usługi taxi. Przychód z tej działalności jest limitowany nieprzekraczalną, niską graniczną kwotą podatku dochodowego, co roku weryfikowaną przez KRUS.

Nieprawda, że NIK nie dał odpowiedzi wprost na pytanie, ilu spośród 1,5 miliona osób jest rolnikami tylko „na papierze”, pomimo eksperymentu z danymi ARiMR nt. właścicieli gospodarstw, którym nie przyznano dotacji, bo „kultura rolna nie spełnia minimalnych wymagań”. Kasa prostuje, że wymóg dobrej kultury rolnej, wynikający z rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z 11 marca 2010 r. w sprawie minimalnych norm (Dz. U. Nr 39, poz. 211 ze zm.), nie jest w myśl ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników wystarczającą podstawą do uznania prowadzenia działalności rolniczej. Odpowiedź wprost jest na s. 6. raportu: „NIK ocenia pozytywnie – pomimo stwierdzonych nieprawidłości – proces obejmowania ubezpieczeniem społecznym rolników”, wybierając do kontroli jako kluczowy element dla procesu – weryfikację prowadzenia działalności rolniczej przez ubezpieczonych w KRUS.