Podwyższanie wieku emerytalnego to ważna, systemowa reforma, która pozwoli stopniowo zmniejszyć deficyt sektora finansów publicznych. Dobrze, że premier i minister finansów przyjęli w końcu argumenty wielu ekonomistów, od dawna wskazujących na to, iż wprowadzenie nowego systemu emerytalnego i ograniczenie możliwości przechodzenia na wcześniejsze emerytury nie wystarczą, aby znacząco podnieść aktywność zawodową osób starszych.
Nowy system emerytalny premiuje długi staż pracy w postaci wyższych świadczeń, ale badania międzynarodowe pokazują, że ludzie odchodzą z rynku pracy tak szybko, jak to tylko możliwe. Wyższa emerytura nie jest wystarczająco dużą nagrodą, aby skłonić starszych pracowników do aktywności zawodowej, kiedy osiągną wiek emerytalny. Pod tym względem Polacy nie różnią się istotnie od mieszkańców innych krajów.
W większości państw UE już zrównano wiek emerytalny kobiet i mężczyzn na poziomie 65 lat lub wprowadzono reformy, w wyniku których zostanie on wkrótce podniesiony do tego poziomu. Niemcy, Duńczycy oraz Hiszpanie poszli dalej i w najbliższych latach rozpoczną stopniowe wydłużanie wieku emerytalnego dla obu płci do 67 lat, a Brytyjczycy do 68 lat. Stopniowe podnoszenie wieku emerytalnego w Polsce do 67 lat oznaczałoby zatem nie tylko osiągnięcie obecnych standardów rozwiniętych krajów UE, lecz także dostosowanie tempa podwyższania wieku emerytalnego do prognozowanego wydłużenia oczekiwanego trwania życia. Polacy żyją bowiem coraz dłużej. Kobiety osiągające wiek emerytalny (60 lat) mają dzisiaj przed sobą przeciętnie 23 lata życia, a mężczyźni (65 lat) – 17 lat życia. Od początku lat 90. przeciętna długość życia Polaków wydłużyła się o 2 – 3 lata, a w okresie kolejnej dekady wzrośnie o kolejne 2 lata.
Jeśli starsi pracownicy chcą autentycznie pomóc swoim dzieciom lub wnukom, powinni dłużej pracować. To zmniejsza bezrobocie wśród młodych
Biorąc pod uwagę nadchodzące zmiany demograficzne, lepiej byłoby, gdyby w najbliższych latach wiek emerytalny kobiet rósł znacznie szybciej, niż zapowiedział to premier, czyli o 4 miesiące każdego roku. W wielu krajach UE wiek emerytalny kobiet podnoszono szybciej. Na przykład w Wielkiej Brytanii, na Łotwie i na Węgrzech o 6 miesięcy, a na Słowacji o 9 miesięcy rocznie.
Im szybciej będziemy podnosić wiek emerytalny kobiet, tym więcej z nich uda się zatrzymać na rynku pracy. Jest to swoisty wyścig z czasem, bo roczniki kobiet, które w najbliższych latach osiągną obecny wiek emerytalny, będą znacznie liczniejsze od tych, które osiągną nieco wyższy wiek emerytalny w kolejnych dekadach. Gdyby ta granica została podniesiona do 65 lat w okresie najbliższych 10, a nie – tak jak zaproponował premier – 20 lat, to liczba pracujących w Polsce kurczyłaby się wolniej, a w efekcie osiągnęlibyśmy większe korzyści fiskalne z takiej reformy. Wyższy wiek emerytalny to bowiem mniej wydatków na emerytury i więcej wpływów od pracujących. Gdybyśmy szybciej podnosili wiek emerytalny kobiet, po 10 latach saldo finansów publicznych poprawiłoby się o blisko 1 proc. PKB w porównaniu z 0,5 proc. PKB w wariancie z expose premiera. W dzisiejszych warunkach ta różnica to ok. 8 mld zł, czyli więcej, ile budżet może realistycznie zyskać rocznie z planowanej podwyżki składki rentowej o 2 pkt proc.
Nie czarujmy się, alternatywą do podwyższania wieku emerytalnego jest podwyżka podatków. Bez administracyjnego wydłużania okresu aktywności zawodowej obciążenia podatkowe będą musiały rosnąć, a w efekcie ograniczy to perspektywy szybkiego wzrostu gospodarczego w Polsce. Najbardziej stracą na tym osoby młode, których zatrudnienie w świetle licznych badań jest najbardziej wrażliwe na wzrost podatków. Jeżeli starsi pracownicy chcą autentycznie pomóc swoim dzieciom lub wnukom, nie powinni sprzeciwiać się podnoszeniu ustawowego wieku emerytalnego. W krajach, w których odsetek zatrudnienia starszych pracowników jest najwyższy, odnotowuje się także najniższe stopy bezrobocia wśród młodzieży. Czas skończyć z mitem, że starsi pracownicy zabierają miejsca pracy młodym. Jest dokładnie odwrotnie, bo im mniej emerytów, tym państwo może nakładać niższe podatki i tym samym tworzyć warunki do wzrostu zatrudnienia młodych pracowników.
Doświadczenia międzynarodowe pokazują, że – wbrew powszechnemu przekonaniu – podwyższanie wieku emerytalnego prowadzi do wzrostu zatrudnienia starszych pracowników, a nie wpycha ich w bezrobocie. Niezbędnym warunkiem dla osiągnięcia silnego wzrostu zatrudnienia osób starszych w Polsce po rozpoczęciu podwyższania wieku emerytalnego jest likwidacja ochrony przed zwolnieniem pracowników, którym do osiągnięcia prawa do emerytury zostaje nie więcej niż 4 lata. Ten archaiczny przepis powoduje, że w praktyce starsi pracownicy są często zwalniani z pracy, zanim wejdą w okres ochronny. Dzięki likwidacji tej pozornej ochrony prowadzącej do dyskryminacji starszych pracowników planowane podwyższenie wieku emerytalnego przyniesie większe pozytywne efekty. Nie tylko bowiem wzrośnie podaż pracy, lecz także popyt na pracę starszych pracowników, gdyż pracodawcy nie będą bali się ich zatrudniać.
Komentarze (74)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarsze- kwotę zwaloryzowanych składek na ubezpieczenie emerytalne,zaewidencjonowanych na I filarze za okres od stycznia 1999 r. DO GRUDNIA 2008r.(a więc bez 2009r. i tytuł jest więc wielce mylący).
- kwotę zwaloryzowanego kapitału początkowego (oczywiście tylko wtedy,gdy ten kapitał został dla tej osoby ustalony-PRZEMYSŁAW PRZYBYLSKI, rzecznik ZUS.
Jeśli chodzi o ponowne przeliczenie kapitału początkowego ,to trzeba posiadać z tych innych, nie podanych wcześniej do wyliczenia k.p. lat poświadczenie o zarobkach ,oraz pamiętać o tym, że liczony jest on od 1999r. (kłania się tu ustawa o przechowywaniu dokumentów płacowych tylko przez 12 lat).Nie ma możliwości ,aby bez dokumentów płacowych przeliczyli na nowo k. p. i tu tkwi całe sedno .
Kwota kapitału początkowego i kwota wpłaconych składek były zwaloryzowane przez następujące wskaźniki waloryzacji w danym roku.
I tak przeliczano (waloryzowano) kapitał początkowy i wpłacone składki na ubezpieczenie emerytalne za okres od stycznia do grudnia 1999r.następująco:
Kwota kapitału początkowego , ustalonego na dzień 01.01.1999r. tj.np. 100000 zł mnożymy ją przez 115,60%. Następnie bierzemy całą zrewaloryzowaną kwotę kapitału początkowego z poprzedniego roku i mnożymy przez wskaźnik waloryzacji w następnym roku. Tak postępujemy z następnymi latami do obliczeń.
Suma wpłaconych składek emerytalnych w danym roku jest mnożona przez wskaźnik waloryzacji podany w następnym roku. Do otrzymanej kwoty dodajemy składki emerytalne uzbierane w następnym roku i znów mnożymy przez wskaźnik waloryzacji podany na następny rok.
wskaźniki waloryzacji :
za 1999r.-115.60%
za 2000r.-112.72%
za 2001r.-106.68%
za 2002r.-101.90%
za 2003r.-102.00%
za 2004r.-103.63%
za 2005r.-105.55%
za 2006r.-106.90%
za 2007r.-112.85%
za 2008r.-116.26%
za 2009r.- 107.22%
za 2010r.-103.98%
Teraz każdy może sobie sprawdzić swoje wyliczenia ZUS-u ,za poszczególne lata (nie jest to takie trudne) ,oraz SPRAWDZIĆ, JAK POSZCZEGÓLNE PARTIE POLITYCZNE ,KTÓRE RZĄDZIŁY W DANYCH LATACH DBAŁY O EMERYTÓW,RENCISTÓW I OSOBY PRACUJĄCE. np.SLD ,PSL , PO ,AWS. Pamiętać jednak trzeba o tym ,że WALORYZACJA była ogłaszana w poprzednim roku a obowiązywała w następnym.
My pamiętamy i czujemy się oszukani !
A tu nas jakiś Wojciechowski straszy ,HORROR
Wałęsiaki rozpierniczyli nasze pieniądze - nikt nie odpowiedział za niegospodarność, nikt też nie sprawdza w jaki sposób powstały te ogromne fortuny.
Czyste oszustwo .
Szalg mnie trafia jak mówią - WSZYSTKO DLA POLSKI
Brak jest rzetelnych danych do jakiego wieku można efektywnie pracować.Ta granica jest bardzo płynna w zależności od celu jaki się chce osiągnąć np. jeśli to ma dotyczyć długości pracy to można pracować do 67 lat i dłużej ,jeżeli omawia się bezpieczeństwo ruchu drogowego postuluje się wprowadzenie różnego rodzaju ograniczeń dla osób po 60 roku życia. /
w/g danych z UE/cytowanych w tvp/ w Polsce 40% męszczyzn umiera przed 64 rokiem życia -może autor uwzględnił by takie dane w swoim artukule. Biorąc pod uwagę powyższe jest szansa ,że po podwyższeniu wieku do 67 lat będzie to już nie 40% a 80% ludzi którzy nie doczekają się swojej ciężko zapracowanej emerytury.
Moze również należało by autorowi przypomnieć ,że są ludzie ktorzy przepracowali ponad 40 lat/lata składkowe/i teoretycznie odłożyli na swoją emeryturę około 500.000,- może nalezało by dać tym ludzią godnie przeżyć kilka lat na emeryturze.
Bo z twego PODATKU płaci się WSZYSTKIM na około A nie TOBIE !!!
Na NK jakiś czas temu pogadałam z koleżanką z podstawówki. Pracuje w domu opieki w Szwecji. Praca ciężka, ale napisała mi: ty masz lżejszą pracę, bo się uczyłaś, a mnie się nie chciało(!) i teraz muszę ciężko pracować. I taka prawda: nie chciało się uczyć? To teraz są efekty. Jak sobie posłałeś to tak się wyśpisz.
Mimo, że mogłaby iśc za kilka lat na emeryturę i jakoś ten czas przetrwać to nadal się uczę (teraz hiszpańskiego). No, ale ja nie oglądam żadnych "bardzo mądrych" seriali. Ćwiczę umysł. W mojej rodzinie ludzie i za komuny (kiedy nie było bezrobocia) odchodzili na emeryturę wieku 72-74 lat (kilka pracowało fizycznie!). Moje dzieci i ich małżonkowie pracują. Ale ja dzieci kształciłam i uczyłam szacunku do pracy, a nie jak teraz widzę: co biedniejsza i prostsza rodzina tym większe "książątko" hodują. "królewny" i "królewicze" dzieci potrafią zrobić i na tym ich "inwencja twórcza się kończy" :) Mają po 30 kilka lat i są na utrzymaniu rodziców, bo za "takie pieniądze do pracy nie pójdą". a za jakie ja poszłam do pierwszej pracy? Od razu dali mi pensje dyrektora?
Od czegoś trzeba zacząć i tak nauczyłam swoje dzieci!